Skoro sąd finalnie uzgodnił werdykt, to fakt, że w trakcie rozprawy przewodniczący składu orzekającego uniemożliwił ławnikowi zadawanie dodatkowych pytań oskarżonemu, nie może stanowić skutecznej podstawy apelacji. Tak wynika z niedawno opublikowanego uzasadnienia wyroku Sądu Apelacyjnego w Warszawie.

Sprawa toczyła się przed sądem karnym i dotyczyła czterech oskarżonych o szereg przestępstw, w tym m.in. o handel narkotykami. Pełnomocnik jednego z nich, odwołując się od wyroku, jaki zapadł przed sądem okręgowym, podniósł, że w trakcie procedowania w I instancji doszło do naruszenia procedury karnej. A to dlatego, że przewodniczący składu orzekającego nie udzielił głosu jednemu z ławników. Sprawa była bowiem rozpatrywana z udziałem sędziów społecznych. Adwokat utrzymywał, że w ten sposób ławnik, jako członek składu sędziowskiego, został pozbawiony możliwości zadawania pytań sprawdzających jednemu z oskarżonych, choć miał wątpliwości co do wiarygodności składanych przez niego wyjaśnień.
Sąd II instancji uznał te argumenty za chybione. Uzasadniając swoje rozstrzygnięcie, SA w Warszawie w pierwszej kolejności przypomniał, że to przewodniczący kieruje rozprawą i czuwa nad jej prawidłowym przebiegiem. I to właśnie on ma obowiązek tak kierować przewodem sądowym, aby w trakcie procesu zostały wyjaśnione wszystkie istotne kwestie. I ku temu mają zmierzać czynności prowadzone na rozprawie, nawet jeżeli musi to czasem oznaczać np. uchylenie pytania, nieudzielenie głosu czy oddalenie wniosku dowodowego. Zasadą jest bowiem kumulacja materiału dowodowego. A skoro tak, to nie można – w kwestiach nieistotnych dla rozstrzygnięcia – prowadzić w nieskończoność postępowania dowodowego czy też dowolnie dopuszczać dowody zawsze wówczas, gdy chce tego jakiś uczestnik postępowania.
„Taki tryb procedowania byłby zaprzeczeniem istoty procesu karnego” – argumentuje warszawski sąd apelacyjny.
Ponadto skład orzekający zauważył, że koniec końców sądowi, w składzie, w którym procedował, mimo wszystko udało się uzgodnić treść wyroku. Zostało sporządzone jego uzasadnienie, a ławnik przekazał swoje uwagi na piśmie, które zostało dołączone do akt. Pismo to i zawarta w nim argumentacja były przedmiotem analizy przeprowadzonej nie tylko przez autora apelacji, lecz także przez sąd rozpoznający środki odwoławcze. Skoro ten nie uznał ich za wystarczające do uchylenia zapadłego orzeczenia, to nie można twierdzić, że doszło w tym zakresie do naruszenia jakichkolwiek zasad procedowania.

orzecznictwo

Wyrok Sądu Apelacyjnego w Warszawie z 27 października 2022 r., sygn. akt II AKa 263/20 www.serwisy.gazetaprawna.pl/orzeczenia