Rząd jednak wycofuje się z kontrowersyjnych przepisów, które miały rozszerzać zakres inwigilacji. Firmy dostarczające usług takich jak poczta elektroniczna czy komunikatory nie będą musiały przechowywać danych i udostępniać ich na każde wezwanie służb.

Poprawka jest efektem krytycznych uwag, jakie zgłosiły różne środowiska (m.in. Fundacja Panoptykon), ale też publikacji Dziennika Gazety Prawnej, który jako pierwszy opisał zakusy na zwiększenie grona firm, które musiałyby przekazywać dane służbom. Już nie tylko operatorzy telekomunikacyjni, ale też dostawcy usług takich jak e-mail, komunikatory czy czaty musieliby przechowywać przez 12 miesięcy pewne dane na swych serwerach i na żądanie udostępniać je policji, CBA, ABW czy KAS. Takie zmiany zakładał projekt ustawy - Prawo komunikacji elektronicznej.

Z poprawek, do których treści dotarł DGP wynika, że przedsiębiorcy komunikacji elektronicznej nie będą mieli obowiązku retencji tych danych. Tak jak dotychczas będą go natomiast mieli operatorzy telekomunikacyjni. Zmiany sprowadzają się więc do zastąpienia sformułowań „przedsiębiorcy komunikacji elektronicznej” wyrazami „przedsiębiorcy telekomunikacyjni”. Choć wydają się niewielkie to w rzeczywistości kolosalnie ograniczają grono firm, które będą musiały udostępniać służbom dane. Znajdą się w nim, tak jak dzisiaj, wyłącznie telekomy, a usługodawcy internetowi już nie. Poprawki te miały być przedstawione na czwartkowym posiedzeniu sejmowej Komisji Cyfryzacji, Innowacyjności i Nowoczesnych Technologii, ale przełożono je na inny termin.

Z treści poprawek jakimi dysponuje DGP nie wynika natomiast, by wprowadzano jakiekolwiek zmiany do zakresu danych objętych retencją. Przypomnijmy – projekt ustawy – Prawo komunikacji elektronicznej dotychczasowy zakres chce poszerzyć. Poza danymi lokalizacyjnymi, czasem połączeń czy informacjami skąd i dokąd przesyłano wiadomości (lub dzwoniono) dojdą też informacje identyfikujące użytkownika w sieci (np. numer IP).

Choć krok wstecz, jaki wykonał rząd, to oczywiście dobra wiadomość, to jednak nie rozwiązuje on do końca problemu. Owszem, zakres inwigilacji nie zostanie zwiększony, ale już ten obecny jest zbyt szeroki i wprost niezgodny z prawem unijnym. Zdaje sobie z tego zresztą sprawę sam rząd. W opinii do projektu podsekretarz stanu w KPRM ds. Unii Europejskiej wprost na tę niezgodność wskazuje przywołując bogate orzecznictwo Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej. W wielu wyrokach potwierdzał on, że ustanawiany przez państwa członkowskie obowiązek „powszechnego i niezróżnicowanego” przechowywania danych dotyczących korzystania przez użytkowników z usług komunikacji elektronicznej jest niezgodny z prawem UE. A właśnie taką powszechną i niezróżnicowaną retencję wymuszają polskie przepisy.

Jako pierwsza informację o tym, że PiS złoży poprawkę wykreślającą przepisy dotyczące dodatkowych kompetencji dla służb państwowych, podała Interia.