Informacje o tym, kto jest wierzycielem sędziego, nie powinny być publikowane – twierdzi Stowarzyszenie Sędziów Polskich „Iustitia”. I zamierza wezwać prezesów sądów do ich utajnienia.

Po serii artykułów DGP, w których ujawniliśmy, że praktyka informowania o zobowiązaniach sędziów jest niejednolita i może być pozbawiona podstaw prawnych, głos postanowiło zabrać największe stowarzyszenie sędziowskie. SSP „Iustitia” uważa, że minister sprawiedliwości aktem niższym niż ustawa nie może zobowiązywać sędziów do ujawniania informacji dotyczących charakteru wierzytelności oraz danych osobowych wierzycieli. W związku z tym władze stowarzyszenia chcą wezwać prezesów sądów apelacyjnych, którzy są odpowiedzialni za publikację oświadczeń majątkowych sędziów, aby usunęli sporne dane z dokumentów już opublikowanych i nie zamieszczali ich w tych, które zostaną udostępnione w internecie w nadchodzącym roku.

Bez podstawy prawnej

DGP w listopadzie br. ujawnił, że w oświadczeniach majątkowych sędziów Sądu Najwyższego i Trybunału Konstytucyjnego nie ma informacji na temat tego, u kogo sędziowie zaciągnęli zobowiązania powyżej kwoty 10 tys. zł. Inaczej jest w przypadku orzekających w sądach powszechnych, wojewódzkich sądach administracyjnych oraz w Naczelnym Sądzie Administracyjnym. Z lektury ich oświadczeń można dowiedzieć się, kto jest ich wierzycielem. Krytykowały to zresztą organizacje zajmujące się jawnością życia publicznego.
- Informacja na temat źródła zaciągnięcia zobowiązania jest bardzo ważna - podkreślał na łamach DGP Szymon Osowski, prezes zarządu Sieci Obywatelskiej Watchdog Polska. Jak dodawał, jawność oświadczeń majątkowych miała służyć przede wszystkim celom antykorupcyjnym.
Jak się jednak okazało - i o czym również informowaliśmy - nieujawnianie wierzycieli sędziów może wynikać nie ze złej woli organów odpowiedzialnych za publikację oświadczeń, a z braku podstaw prawnych do takiego działania. Taką interpretację przedstawił w odpowiedzi na nasze pytania SN, który wskazał na art. 87 par. 1 pkt 8 prawa o ustroju sądów powszechnych (t.j. Dz.U. z 2020 r. poz. 2072 ze zm.). Przepis ten stanowi, że oświadczenie majątkowe sędziego powinno zawierać „w szczególności informacje o (…) wierzytelnościach i zobowiązaniach pieniężnych o wartości powyżej 10.000 zł”. Nie wskazuje jednak, ujawnienie jakich informacji objęte jest ustawowym obowiązkiem.
- Nie przesądzają tego wskazówki zawarte w stosowanym do sporządzania oświadczeń formularzu, gdyż jego wzór został określony w drodze rozporządzenia ministra sprawiedliwości, a więc aktu niższej rangi niż ustawa, i bez wyraźnego upoważnienia ustawowego w tym zakresie - tłumaczył Piotr Falkowski, zastępca rzecznika prasowego SN.
Wskazywał przy tym, że ochrona danych osobowych objęta jest gwarancją rangi konstytucyjnej (art. 51 ust. 1 konstytucji) i może być ograniczona jedynie w drodze ustawy i to tylko zgodnie z zasadą proporcjonalności (art. 31 ust. 3 konstytucji).

Wezwania i żądania

Teraz do podobnych wniosków doszły władze SSP „Iustitia”. Ich zdaniem minister sprawiedliwości bez upoważnienia w u.s.p. wykreował w rozporządzeniu wykonawczym obowiązek wskazania przez sędziego nie tylko wierzytelności i zobowiązań pieniężnych o wartości powyżej 10 tys. zł, jak to wynika z art. 87 par. 2 pkt 8 u.s.p., lecz także podania, z jakiego tytułu powstały owe wierzytelności, warunków, na jakich zostały udzielone i wreszcie wskazania wierzycieli, w tym osób fizycznych. Tymczasem, jak przypomina Iustitia, w świetle konstytucji treść i cel rozporządzenia są zdeterminowane przez cel wykonywanej ustawy. Dlatego też, podkreślają władze stowarzyszenia, przepisy wykonawcze muszą pozostawać w związku merytorycznym i funkcjonalnym z rozwiązaniami ustawowymi, ponieważ tylko w ten sposób mogą być wyznaczone granice, w jakich powinna mieścić się regulacja zawarta w przepisach wykonawczych.
- W związku z tym do prezesów wszystkich sądów apelacyjnych zostaną rozesłane żądania usunięcia z opublikowanych oświadczeń majątkowych sędziów tych danych, o których nie mówi u.s.p., a także nieujawniania tego typu informacji w przyszłorocznych dokumentach - mówi Krystian Markiewicz, prezes Stowarzyszenia Sędziów Polskich „Iustitia”.
Powstaje jednak pytanie, co w sytuacji, gdy prezesi nie zastosują się do tego wyzwania i nadal będą podawać do informacji publicznej sporne wiadomości. A jest to prawdopodobne, gdyż samo ministerstwo, które sprawuje nadzór nad działalnością administracyjną prezesów, nie widzi problemu i stoi na stanowisku, że przepisy są w tym zakresie jasne i nie wymagają doprecyzowania.
- Sędziowie mają dwie drogi - albo skarga do prezesa UODO, albo powództwo do sądu cywilnego oparte na przepisach RODO - wskazuje dr Paweł Litwiński, adwokat, partner w kancelarii Barta Litwiński Kancelaria Radców Prawnych i Adwokatów, ekspert ds. ochrony danych osobowych. - W przypadku pozwu do sądu cywilnego można żądać również wydania postanowienia o zabezpieczeniu na czas trwania postępowania, czyli w tym konkretnym przypadku nakazania zaprzestania udostępniania spornych danych - tłumaczy ekspert.
Jego zdaniem nie powinno być problemu z uzyskaniem zabezpieczenia, co powinno skutkować usunięciem z oświadczeń niewymaganych przez prawo informacji. Inną kwestią jest natomiast otrzymanie zadośćuczynienia za bezprawną publikację takich danych.
- Nie sądzę, aby łatwo było uzyskać takie zadośćuczynienia. Sędziowie bowiem powinni mieć świadomość, że art. 87 u.s.p. jest niezgodny z ustawą zasadniczą, a co za tym idzie, nie podawać danych niewymaganych prawem - podsumowuje dr Litwiński.
ikona lupy />

- Informacja na temat źródła zaciągnięcia zobowiązania jest bardzo ważna - podkreślał na łamach DGP Szymon Osowski, prezes zarządu Sieci Obywatelskiej Watchdog Polska.

/ Dziennik Gazeta Prawna - wydanie cyfrowe