Czy Ministerstwo Sprawiedliwości rzeczywiście walczy o suwerenność polskiego systemu prawnego? Jak piszemy w raporcie Fundacji Laboratorium Prawa i Gospodarki, stanowisko Ministerstwa Sprawiedliwości względem Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej i prawa unijnego jest co najmniej niekonsekwentne.

Autorami opinii są dr hab. Jan Rudnicki, ekspert Fundacja Laboratorium Prawa i Gospodarki, dr hab. Krzysztof Koźmiński, prezes Fundacja Laboratorium Prawa i Gospodarki oraz dr Michał Jabłoński, wiceprezes Fundacja Laboratorium Prawa i Gospodarki.
Raz kierownictwo resortu miota wobec organów unijnych ciężkie oskarżenia o przekraczanie kompetencji czy wywieranie niedozwolonej presji na krajowe organy konstytucyjne; innym razem przedstawiciele tego samego ministerstwa… kibicują unijnej wykładni, która jest ewidentnie sprzeczna z linią orzeczniczą polskichsądów.
„Wyrok TSUE wychodzi poza traktaty europejskie, trybunał jawnie wykroczył poza swoją rolę”, „UE poprzez polityczny organ – jakim jest TSUE – wydała, niemające traktatowych podstaw prawnych orzeczenie”, „w Polsce obowiązuje konstytucja i zasada legalizmu. W oparciu o te zasady nie ma możliwości realizacji bezprawnych, w świetle polskiego i europejskiego prawa, postanowień sądu w Luksemburgu”, „to kolejna uzurpacja unijnego trybunału, nikt nie przekazał im takich kompetencji” – to kilka komentarzy autorstwa ministra lub wiceministrów sprawiedliwości z ostatnich miesięcy. Nie ma wątpliwości, że politycy z bliskiego otoczenia Zbigniewa Ziobry uchodzą obecnie, również na tle innych polityków obozu rządzącego, za jastrzębi, zwolenników twardego kursu względem Unii, opowiadających się za polityką w stylu „ani kroku wstecz”, choćby za cenę Krajowego Planu Odbudowy lub innych realnych instrumentów poepidemicznego wsparcia zBrukseli.
Radykalizm i patriotyczne uniesienie przedstawicieli Ministerstwa Sprawiedliwości skutkowały już niejednokrotnie zachowaniami nieodpowiedzialnymi lub wręcz humorystyczno-kompromitującymi. Dość wspomnieć wypowiedź o rzekomym ustawianiu wyroków TSUE przez lobbystów, uczestniczących z sędziami trybunału we wspólnych polowaniach lub imprezach na francuskich zamkach, czy przekazywanie belgijskiemu komisarzowi zdjęć zbombardowanej Warszawy w trakcie II wojny światowej. W tym też kontekście formułowano zarzut „bycia miękiszonem” wobec kolegów z ław rządowych lub innych członków koalicjiparlamentarnej.
Przypomnijmy: wartościami, których podobno broni Solidarna Polska, są przede wszystkim krajowa suwerenność, demokratyczny mandat aktualnie rządzących, Konstytucja Rzeczypospolitej Polskiej, praworządność rozumiana jako ścisłe trzymanie się przypisanych instytucjom unijnym kompetencji w traktacie akcesyjnym i prawie pierwotnym. Deklarowana jest też troska o polski porządek prawny, pozycję organów ustrojowych oraz interesy rodzimych przedsiębiorców i obywateli. Zagrożeniem dla wymienionych wyżej pryncypiów ma być zwłaszcza aktywistyczna metoda interpretowania ogólnych przepisów prawa unijnego przez Trybunał Sprawiedliwości, który – poprzez stosowanie wykładni rozszerzającej lub celowościowej – kwestionuje kolejne nowelizacje przyjmowane przez krajowego ustawodawcę. Pamiętamy zresztą, że na deklaracjach się nie kończyło – zdarzały się już postępowania dyscyplinarne względem sędziów wszczynane z powodu zadania pytania prejudycjalnego lub odwoływania się do, krytycznie ocenianych przez polityków obozu rządzącego, orzeczeńTSUE.
Tym większe zdziwienie budzi postawa Ministerstwa Sprawiedliwości wyrażana w oficjalnych stanowiskach formułowanych w związku z postępowaniami prejudycjalnymi toczącymi się przed obliczem unijnego trybunału. Okazuje się, że – wbrew politycznemu prężeniu muskułów – Ministerstwo Sprawiedliwości promuje kierunek rozstrzygania spraw frankowych wbrew obowiązującym normom prawa cywilnego, ugruntowanej linii orzeczniczej sądów powszechnych, a nawet odmiennie od Sądu Najwyższego (w tym także rozstrzygnięć wydawanych z udziałem tzw. nowych sędziów SN).
Postawa ta ujawniła się szczególnie w obszarze sporów na linii banki –konsumenci o kredyt indeksowany/denominowany do waluty obcej. Odnośnie do dwóch tego typu spraw zawisłych przed TSUE Ministerstwo Sprawiedliwości zajęło stanowisko na tyle radykalnie prokonsumenckie, że wręcz sprzeczne z obowiązującym w Polsce prawem, pozostające ponadto w drastycznej kontrze do decyzji Sądu Najwyższego, a nawet wykraczające daleko poza dotychczasowy sposób rozumienia przepisów dyrektywy konsumenckiej przez unijny trybunał. W skrócie: w obu wymienionych wyżej sprawach sugeruje się wydanie przez TSUE orzeczenia, którego skutkiem byłoby de facto automatyczne uznanie kredytu frankowego za bezwzględnie nieważny, przy uznaniu kredytobiorcy za obdarowanego kapitałem. Tymczasem stanowisko Ministerstwa Sprawiedliwości zaprezentowane w oficjalnym piśmie do ministra ds. Unii Europejskiej popiera owo wątpliwe prawnie (i odosobnione na tle różnych instytucji publicznych) rozwiązanie.
Co jednak szczególnie interesujące – nie dość, że scenariusz powyższy jednoznacznie zanegował Sąd Najwyższy i nie znajduje on jakichkolwiek podstaw w świetle obowiązującego w Polsce prawa, rozważane kwestie leżą w ogóle poza obszarem unijnego prawa konsumenckiego i należą do wyłącznej kompetencji polskiego ustawodawcy. Tymczasem minister sprawiedliwości – inaczej niż wynikałoby z kreowanego medialnie wizerunku obrońcy polskiego systemu prawnego przed centralistycznymi zapędami instytucji ponadnarodowych – w swoim stanowisku wyraźnie sugerowane nadinterpretacje popiera, zachęcając tym samym do dalszej ingerencji TSUE w obszar zarezerwowany dla krajowegoustawodawcy.
Smaczku całej sprawie dodaje to, iż ustawowy podział zadań oraz kompetencji w ramach rządu nie przewiduje zasadniczo zaangażowania ministra sprawiedliwości w materię spraw konsumenckich, przyznając ten obszar prezesowi Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów… podległemu bezpośrednio prezesowi Rady Ministrów. Jednocześnie – skoro jednym z obowiązków ministra sprawiedliwości jest dbanie o stan polskiej kodyfikacji cywilnej – wątpliwości wywołuje sytuacja, w której ów minister popiera twórczą wykładnię prawa unijnego przez TSUE, modyfikującą klasyczne instytucje prywatnoprawne z kodeksu cywilnego, takie jak np. terminy przedawnienia roszczeń, bezpodstawne wzbogacenie, zasada trwałości zobowiązania kontraktowego, instytucja bezskuteczności oraz nieważności czynności prawnej.
W analizowanym stanowisku minister jednoznacznie popiera skrajnie rozszerzającą interpretację przepisów dyrektywy. Zdumiewa, że to właśnie Ministerstwo Sprawiedliwości dyskredytuje zarazem linię orzeczniczą polskich sądów, w tym Sądu Najwyższego, i jednocześnie sugeruje konieczność radykalnego wdrożenia w Polsce nie tyle nawet prawa unijnego, ile jego nadinterpretacji. Ta postawa stoi w jawnej i niewytłumaczalnej sprzeczności z wieloma innymi wypowiedziami resortu, w których wyraża on niezwykle radykalną krytykę działań unijnego trybunału w innych obszarach.
W sprawach dotyczących kredytów frankowych minister sprawiedliwości dokonuje wolty o 180 stopni i bezwzględnie aprobuje radykalną interpretację unijnego prawa. Popiera tezy równie radykalne i kontrowersyjne, wręcz zachęcając unijny trybunał do wychodzenia poza traktatowe kompetencje i głębokiego ingerowania w obszar regulowany dotąd wyłącznie przez polskiegoustawodawcę. ©℗
Pełna treść raportu na stronieLaboratorium Prawa i Gospodarki.