Zachowek można miarkować, i to nie tylko na podstawie relacji łączącej uprawnionego i zobowiązanego do zapłaty, lecz także biorąc pod uwagę stosunek do spadkodawcy oraz inne szczególne okoliczności. Uznał tak Sąd Apelacyjny w Krakowie. Uzasadnienie wyroku opublikowano niedawno.

Powódka – dorosła córka spadkodawczyni – wniosła do sądu pozew, w którym wskazała, że po śmierci matki nie otrzymała należnego jej zachowku. Podniosła w nim także argument, że legitymuje się orzeczeniem o niezdolności do pracy, co nie tylko gruntuje jej prawo do świadczenia, lecz także upoważnia ją do żądania wyższej kwoty. Przepisy kodeksu cywilnego wskazują bowiem, że w takim przypadku uprawnionemu powinny przypaść dwie trzecie wartości udziału spadkowego, który otrzymałby w razie dziedziczenia ustawowego (w innych przypadkach przyznaje się połowę tej wartości).
Pozwana, czyli ciotka powódki, która była jedyną spadkobierczynią majątku, podkreślała z kolei, że powódka nie interesowała się losami matki, zrzuciła na jej barki także opiekę nad swoim małoletnim synem, którego odebrano jej ze względu na uzależnienie od narkotyków.
Jak ustalił sąd okręgowy w toku postępowania, to siostra wspierała spadkodawczynię i dokładała się do jej wydatków, w tym do budowy domu oraz budynków gospodarczych. Jeśli chodzi zaś o niezdolność powódki do pracy, to owszem, legitymowała się ona takim zaświadczeniem od 2009 r., dotyczyło ono jednak wyłącznie pracy w gospodarstwie rolnym i było wystawiane okresowo.
Sąd zauważył także, że tego typu praca jest specyficzna, wymaga przede wszystkim siły fizycznej i odporności. Nie oznacza to jednak, że powódka nie może wykonywać żadnej innej pracy, wobec czego żądanie dwóch trzecich udziału spadkowego jest bezzasadne. Sąd podkreślił także w uzasadnieniu, że powódka nawet po zakończeniu leczenia utrzymywała jedynie sporadyczny kontakt zarówno z matką, jak i ze swoim synem, który pozostawał od najmłodszych lat pod formalną opieką babci.
Spadkodawczyni nie chciała jednak wydziedziczyć swojej córki, obawiała się jedynie, że jeżeli wprost ustanowi ją drugą spadkobierczynią, to pieniądze się zmarnują.
Sąd I instancji, biorąc pod uwagę okoliczności, uznał, że powódce bezspornie należy się zachowek, jednak w niższej wysokości, niż domagała się w pozwie – a więc ostatecznie ok. 40 proc. wartości spadku. W uzasadnieniu podkreślono, że pozwoli to w najbardziej sprawiedliwy sposób urzeczywistnić wolę spadkodawczyni, ale bez utraty z pola widzenia tego, że relacje rodzinne pozostawiały sporo do życzenia.
– Nie można zgodzić się z argumentacją strony powodowej, że dla oceny zasadności roszczenia zachowkowego w świetle zasad współżycia społecznego istotne mogą być tylko i wyłącznie relacje między samą powódką a zmarłą. (…) Ocena ta jest uzasadniona, tym bardziej że w efekcie zaniedbań powódki zmarła była zmuszona przejąć rolę opiekuna nad małoletnim, co wiązało się z całą pewnością z wieloma negatywnymi odczuciami, jak i z kosztami, także tymi czysto materialnymi – wskazał sąd okręgowy.
Powódki ta argumentacja nie przekonała, wniosła więc apelację do SA w Krakowie. Ta jednak została oddalona. SA podkreślił zwłaszcza, że zgodnie z orzecznictwem Sądu Najwyższego zachowek można miarkować – zarówno ze względu na naruszenie art. 5 k.c. (czyli nadużycie prawa podmiotowego), jak i relacje uprawnionego ze spadkodawcą oraz innymi członkami rodziny, a także inne istotne okoliczności.
– Zaskarżony wyrok odpowiada prawu i zasadom słuszności, jeśli wziąć pod uwagę wolę spadkodawczyni, postawę powódki wobec syna, a nadto postawę pozwanej i jej męża, którzy wydatnie wspomagali matkę powódki (…). Tym samym zarzuty apelacji zmierzające do wyliczenia wyższej kwoty należnego zachowku – gdyby nawet uznać je za uzasadnione – nie mogą odnieść skutku, skoro zasady słuszności i tak przemawiają za takim zmiarkowaniem tej należności – podkreślił SA w uzasadnieniu.
Wyrok jest prawomocny.

orzecznictwo

Wyrok Sądu Apelacyjnego w Krakowie z 26 maja 2022 r., sygn. akt I ACa 1336/20 www.serwisy.gazetaprawna.pl/orzeczenia