Ustawodawca, zakazując kwestionowania statusu „neosędziów”, poszedł o krok za daleko. W efekcie sądy nie mogłyby np. odrzucać pozwów o rozwód skierowanych przez prokuratorów.

Ustawa kagańcowa (Dz.U. z 2020 r. poz. 190; weszła w życie 14 lutego 2020 r.) miała być odpowiedzią na uchwałę trzech połączonych izb SN ze stycznia 2020 r. (sygn. akt BSA I-4110-1/20), w której wskazano, jak powinien wyglądać test niezawisłości. Chodziło oczywiście o badanie przez sądy składów orzekających, w których udział brały osoby powołane na wniosek kontestowanej Krajowej Rady Sądownictwa. Rządzący, bojąc się, że w oparciu o tę uchwałę sądy będą masowo podważać status takich sędziów, wprowadziły regulacje, które miały tego zakazywać. Wśród nich znalazły się przepisy zabraniające sądom powszechnym, wojskowym, administracyjnym, Sądowi Najwyższemu kwestionowania umocowania sądów i trybunałów, konstytucyjnych organów państwowych oraz organów kontroli i ochrony prawa. Problem jednak w tym, że pojęcie umocowania jest niezwykle szerokie i może być rozumiane także w ten sposób, że zakazane jest podważanie umocowania wskazanych podmiotów do dokonywania czynności procesowych.

Zbyt szeroko

Na problem zwróciła uwagę I prezes Sądu Najwyższego, opiniując projekt nowego prawa o ustroju sądów powszechnych. W przygotowanym przez resort sprawiedliwości akcie znajduje się bowiem przepis, w którym mowa jest o zakazie kwestionowania umocowania, a nie jedynie prawidłowości powołania. „Zakaz kwestionowania umocowania konstytucyjnych organów państwa oraz organów kontroli i ochrony prawa może być rozumiany jako zakaz kwestionowania umocowania tych organów do dokonywania czynności procesowych” - zauważa prof. Małgorzata Manowska. Jak tłumaczy, mogłoby to prowadzić do wniosku, że sąd nie może w żadnej sprawie kwestionować legitymacji np. prezesa Najwyższej Izby Kontroli, będącej konstytucyjnym, naczelnym organem kontroli państwowej. A to prowadziłoby do niemożności kwestionowania przez SN umocowania prezesa NIK do wniesienia w sprawie cywilnej skargi kasacyjnej na rzecz innego podmiotu. I to mimo że organ ten nie jest do tego uprawniony na gruncie kodeksu postępowania cywilnego.
Ponadto I prezes SN zauważa, że w oparciu o tak skonstruowany przepis „można byłoby też twierdzić, że sąd nie może kwestionować umocowania prokuratora lub rzecznika praw obywatelskich, jako organu ochrony prawa, do wniesienia w imieniu własnym na rzecz innej osoby powództwa o rozwód, chociaż w oczywisty sposób nie są do tego umocowane”.
- Rzeczywiście, taka wykładnia wspomnianego przepisu jest możliwa - potwierdza Piotr Mgłosiek, sędzia Sądu Rejonowego dla Wrocławia-Krzyków we Wrocławiu. Jak dodaje, nie powinien on był w ogóle znaleźć się w ustawie kagańcowej i tym bardziej nie powinien być powtórzony w nowym u.s.p.
- On jest po prostu zbyt szeroko sformułowany i jestem pewien, że gdyby Trybunał Konstytucyjny funkcjonował prawidłowo, przepis ten nie przeszedłby testu konstytucyjności - uważa wrocławski sędzia.
Aby zobrazować absurdy, do jakich może doprowadzić stosowanie tego przepisu, podaje następujący przykład: Państwowa Inspekcja Pracy w postępowaniu karnym może składać zażalenia tylko w konkretnych sprawach, co wynika z ustawy o PIP. Jednak w sytuacji, gdyby inspektorzy tego organu postanowili poszerzyć przyznane im ustawowo kompetencje i złożyli zażalenia w sprawach, w których nie mają do tego prawa, sędzia miałby związane ręce i nie mógłby pozostawić takich zażaleń bez rozpoznania jako pochodzących od podmiotów nieuprawnionych.
- Tak by się stało przy stosowaniu przepisu zgodnie z wykładnią literalną. Można jednak powołać się tutaj na koncepcję racjonalnego ustawodawcy i badając ratio legis przepisu, dojść do wniosku, że przecież ustawodawcy temu nie chodziło o to, aby sparaliżować działalności sądów - zauważa Mgłosiek. Dodaje jednak, że nie można wykluczyć, że znajdą się i tacy sędziowie, którzy zatrzymają się na wykładni literalnej, a sprawa ostatecznie będzie musiała zostać rozstrzygnięta przez sam SN.

Ryzyko dyscyplinarne

Rodzi się przy tym także pytanie, jak do sprawy będą podchodzić rzecznicy dyscyplinarni. Warto bowiem w tym miejscu zaznaczyć, że ustawa kagańcowa rozszerzyła również katalog czynów, za jakie sędzia odpowiada dyscyplinarnie, a wśród dodanych są właśnie działania kwestionujące „umocowanie konstytucyjnego organu Rzeczypospolitej Polskiej” (patrz: grafika).
- Można sobie wyobrazić, że przepis ten stanie się narzędziem nękania tych sędziów, którzy z różnych względów nie podobają się rządzącym. Znane są przecież przypadki, kiedy to rzecznicy dyscyplinarni przeglądali setki spraw prowadzonych przez takich sędziów, aby tylko znaleźć jakiś pretekst, choćby najmniejszy i najbardziej absurdalny, pozwalający postawić im zarzuty - zauważa Piotr Mgłosiek.
DGP zapytał w ubiegłym tygodniu Ministerstwo Sprawiedliwości o zaprezentowany sposób interpretacji budzącego wątpliwości przepisu u.s.p., a także o to, czy widzi potrzebę jego zmiany. Do czasu publikacji nie otrzymaliśmy odpowiedzi. ©℗
Etap legislacyjny
Projekt w konsultacjach