Wierzyciele masowi zachęcają komorników do ograniczenia do minimum korespondencji papierowej. Najwyraźniej zapominają, że ważność czynności, o której zawiadomiono np. e-mailem, można podważyć.

Dla firm windykacyjnych kierujących do egzekucji setki tysięcy spraw koszty wysyłki pism wymienianych w toku postępowania egzekucyjnego są znaczące. Dlatego nie dziwią prośby, by kontaktować się z nimi drogą elektroniczną. Tyle tylko, że zasadą w postępowaniu egzekucyjnym, w którym stosuje się odpowiednio przepisy rozdziału 2 kodeksu postępowania cywilnego, jest doręczenie za pomocą poczty. Elektroniczne doręczenia przewidziane w art. 131[1] k.p.c.dotyczą wyłącznie wysyłania pism za pośrednictwem portalu informacyjnego sądu. Z kolei zaś art. 131[2] k.p.c., który przewiduje fakultatywną możliwość doręczeń na adres wskazany do doręczeń elektronicznych, wejdzie w życie dopiero jesienią (t.j. Dz.U. z 2022 r. poz. 569 ze zm.).
Rodzi się więc pytanie o podstawę prawną obecnego kierowania do wierzycieli pism za pośrednictwem e-maili. - W pierwszej kolejności należy wyraźnie rozróżnić doręczanie korespondencji wywołującej skutki procesowe od przekazywania stronom postępowania informacji dotyczących konkretnych spraw. Spektrum takich informacji jest bardzo szerokie i trudne do określenia z góry - mówi Przemysław Małecki z Krajowej Rady Komorniczej.
Tylko listem poleconym
Jak wyjaśnia przedstawiciel KRK, postanowienia, które są zaskarżalne, nie mogą być doręczane drogą elektroniczną. W grę wchodzi tylko list polecony ze zwrotnym potwierdzeniem odbioru, ewentualnie osobiste wręczenie. Co innego przekazywanie wiadomości, które odbywa się na różne sposoby. Dłużnik czy wierzyciel może choćby przyjść do kancelarii, by zapoznać się z aktami czy porozmawiać z komornikiem, asesorem lub upoważnionym pracownikiem.
- Oczywiście może również napisać e-mail lub zadzwonić. Strona postępowania, której tożsamość rzecz jasna najpierw podlega zweryfikowaniu, otrzyma w takiej sytuacji informacje na temat „swojego” postępowania. Tak jest szybciej, sprawniej i taniej - dodaje ekspert. Przypomina, że w przypadku skutecznej egzekucji to dłużnik finalnie ponosi koszty postępowania, w tym korespondencji. - Jeśli zaś egzekucja jest nieskuteczna, poniesie je wierzyciel, dlatego szukanie oszczędności leży przede wszystkim w interesie stron - pointuje Przemysław Małecki.
W podobnym tonie wypowiadają się przedstawiciele Ministerstwa Sprawiedliwości. - Dokonywanie pewnych czynności postępowania egzekucyjnego w mniej sformalizowanej formie nie jest wykluczone, o ile nie narusza to interesów stron i nie budzi wątpliwości co do skuteczności czynności. Dotyczy to np. przesłania wierzycielowi e-mailem zestawienia należności z jednoczesnym zwrotnym potwierdzeniem otrzymania takiego pisma. Czynność taka nie posuwa postępowania egzekucyjnego do przodu i zasadniczo nie ma wpływu na prawa i obowiązki stron i innych uczestników - informuje MS.
Czy informacja o zajęciu to czynność techniczna
Tyle tylko że nie wszystkie czynności podejmowane w postępowaniu egzekucyjnym kończą się wydaniem postanowienia, a mimo to mogą być zaskarżalne. Tak jest choćby z informacją o dokonaniu zajęcia wynagrodzenia lub rachunku bankowego. Wierzyciele zachęcają komorników, by właśnie tego typu informacje wysyłali drogą elektroniczną. Część sądów sprawujących nadzór judykacyjny nad kancelariami zdecydowanie jest przeciwna takiej praktyce, wzywając do zaniechania jej. Inne stoją na stanowisku, że w przypadku zawiadomienia wierzyciela o zajęciu zastosowanie doręczenia elektronicznego, które znacznie ułatwia i przyspiesza postępowanie, jest dopuszczalne. Zwłaszcza jeśli rezygnacja z doręczenia tradycyjnego jest zgodna z wolą wierzyciela i na jego wyraźne życzenie.
- Jeden z prezesów sądów zajął stanowisko, w którym argumentował, że przecież wierzyciel nie ma żadnego interesu w tym, by zaskarżać zajęcie wierzytelności, które przecież jest zgodne z jego wolą. To nie do końca prawda. Czy jeśli wierzyciel wnosiłby o zajęcie np. 50 tys. zł, a komornik wskutek pomyłki zająłby np. 20 tys. zł, to wierzyciel nie miałby interesu do zaskarżenia takiej czynności? Tymczasem od prawidłowego doręczenia zależy prawomocność podjętej czynności prawnej. Nawet jeśli o zajęciu wynagrodzenia czy rachunku bankowego jedna strona postępowania, czyli dłużnik, zostanie powiadomiona w sposób zgodny z ustawą, a wierzyciel w sposób pozaustawowy, czyli drogą elektroniczną, to dłużnik będzie mógł podważać legalność dokonanej czynności - zwraca uwagę dr Joanna Szachta, cywilistka specjalizująca się w postępowaniu egzekucyjnym.
Oczywiście w drobnych sprawach dłużnik nawet się nie dowie o tym, że wierzyciel o przeprowadzonej czynności został zawiadomiony w wątpliwy sposób. Ale w przypadku dużych kwot dłużnicy szukają każdej możliwości podważenia działania komornika. I jeśli zainteresowany wystąpi o dostęp do akt, a następnie odkryje brak pocztowego potwierdzenia zwrotnego o odebraniu przez wierzyciela korespondencji z informacją o dokonanym zajęciu, będzie podważał legalność wykonania tej czynności.
Zdaniem dr Szachty w obecnym stanie prawnym wysyłanie korespondencji do wierzycieli drogą elektroniczną rodzi wiele niebezpieczeństw. - A co w sytuacji, gdy dłużnik podszyje się pod wierzyciela, stworzy skrzynkę e-mail o podobnie wyglądającym adresie do wierzyciela (zastosuje inne znaki w celu stworzenia podobnego wizualnie adresu e-mail, np. cyfrę „1” zamiast litery „L”) i będzie pytał komornika o planowane czynności egzekucyjne? Udzielenie takich informacji może uniemożliwić skuteczne zaspokojenie wierzyciela - ocenia ekspertka.
Jak zwykle w takich sytuacjach dochodzi jeszcze kwestia równości wobec prawa. Nieuregulowana przepisami, niejednorodna praktyka sprawia, że dłużnicy wierzycieli masowych poniosą w konsekwencji niższe koszty egzekucyjne niż pozostali dłużnicy, którym dojdą do zapłaty większe koszty korespondencji.
- Niewątpliwie komunikację elektroniczną warto stosować, ale wyłącznie w przypadku czynności o charakterze technicznym czy organizacyjnym, np. w odniesieniu do wniosku o zapoznanie się z aktami postępowania egzekucyjnego - podsumowuje dr Szachta.
Doręczenia elektroniczne w postępowaniu cywilnym od października / Dziennik Gazeta Prawna - wydanie cyfrowe