Sąd, badając status sędziego powołanego na wniosek obecnej Krajowej Rady Sądownictwa, nie jest związany orzeczeniami Trybunału Konstytucyjnego zmierzającymi do zablokowania tego procesu. Do takich wniosków doszedł Sąd Apelacyjny w Białymstoku.

Sprawa trafiła do SA po złożeniu przez stronę apelacji. Skarżący powołał się m.in. na zarzut nieważności postępowania z uwagi na udział w wydaniu zaskarżonego wyroku sędziego, o którego powołanie wnioskowała obecna KRS. Chodziło o Tomasza Kosakowskiego, o którym zrobiło się głośno przy okazji powołania go na urząd sędziego Sądu Okręgowego w Olsztynie. Jak informowała prasa, Kosakowski – zanim dostał nominację do olsztyńskiego sądu – był adwokatem oraz członkiem Prawa i Sprawiedliwości, a z legitymacją partyjną pożegnał się dopiero, gdy KRS wskazała go jako kandydata na sędziego. Co więcej, w trakcie trwającego konkursu wpłacił 12,5 tys. zł na fundusz wyborczy partii rządzącej. Okoliczności te zostały podniesione przez apelującą stronę.
Sędzia korzystał z wolności obywatelskich
SA w Białymstoku rzeczywiście uchylił wydany przez Kosakowskiego wyrok. Zaznaczył przy tym jednak, że skarżący przypisał nadmierne znaczenie w kontekście niezawisłości sędziego jego wcześniejszym powiązaniom z partią rządzącą i faktowi wpłacenia środków na jej fundusz wyborczy. Tego typu okoliczności same w sobie nie mogłyby bowiem stanowić podstawy do wyłączenia tego konkretnego sędziego od rozpoznania tej konkretnej sprawy. Jak bowiem zauważa sąd apelacyjny, członkostwo w partii politycznej było legalne, a obecny sędzia korzystał z przysługujących mu praw i wolności obywatelskich. „Byłoby jednak oczywiście rzeczą ze wszech miar pożądaną, aby fakty te były znane wszystkim członkom organów biorących udział w procesie nominacyjnym, bo nie są bez znaczenia, a bezspornie ujawniały się dopiero po zakończeniu procesu nominacyjnego” – podkreślił sąd.
Przy okazji zgłosił również wniosek de lege ferenda. Otóż zdaniem SA, o ile sama przynależność do partii politycznej nie powinna co do zasady uniemożliwiać przystąpienia do konkursu na urząd sędziego, to jednak „wydaje się celowym postulowanie ustanowienia okresu przejściowego np. między członkostwem w jakiejkolwiek partii politycznej a ubieganiem się o urząd sędziego”. Takie rozwiązanie chroniłoby przede wszystkim samego potencjalnego kandydata od podejrzenia politycznych motywacji swoich orzeczeń.
I choć zdaniem SA sama wcześniejsza aktywność polityczna sędziego nie wystarcza do podważenia poziomu standardu dostępu do sądu w rozpatrywanej sprawie, to już „wadliwość konstrukcyjna Krajowej Rady Sądownictwa skutkująca brakiem przymiotu niezależności w ostatecznym rozrachunku uzasadnia zarzut pozbawiania skarżącego dostępu do sądu” w rozumieniu m.in. Europejskiej konwencji praw człowieka.
TSUE nie wyszedł poza swoje kompetencje
Zanim jednak białostocki sąd doszedł do takich wniosków, zmierzył się z orzeczeniami Trybunału Konstytucyjnego, których celem było zablokowanie badania przez sędziów statusu osób powołanych na urząd sędziego z wniosku obecnej KRS. W wyroku z lipca 2021 r. TK stwierdził niezgodność z polską ustawą zasadniczą przepisów Traktatu o Unii Europejskiej w zakresie, w jakim pozwalają Trybunałowi Sprawiedliwości Unii Europejskiej wydawać środki tymczasowe odnoszące się do ustroju i właściwości polskich sądów (sygn. akt P 7/20). Chodziło oczywiście o wydane przez TSUE zabezpieczenie zawieszające m.in. przepisy ustawy kagańcowej (Dz.U. z 2020 r. poz. 190), które przekazywały do wyłącznej właściwości Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych Sądu Najwyższego rozstrzyganie w sprawach dotyczących statusu sędziego lub jego uprawnienia do sprawowania wymiaru sprawiedliwości. Polski TK uznał, że stosując wobec naszego kraju taki środek, luksemburski trybunał działał ultra vires.
Tymczasem, jak uważa SA w Białymstoku, nie ma żadnych logicznych czy merytorycznych argumentów pozwalających obronić tezę, zgodnie z którą TSUE wyszedł poza swoje kompetencje, podczas gdy „jego orzeczenia w sposób oczywisty zmierzają do zapewnienia obywatelom Unii na jej całym obszarze wysokiego i jednolitego standardu ochrony prawnej, czego niezbędnym elementem jest zapewnienie dostępu do niezawisłego, niezależnego i bezstronnego sądu”. Sąd przypominał, że z punktu widzenia UE nie do przyjęcia jest sytuacja, w której część obywateli Unii miałaby dostęp do niezawisłego, niezależnego sądu, a inna część nie lub miałaby go w obniżonym standardzie.
Zdaniem SA orzeczenia TK wskazujące na kolizję między naszą ustawą zasadniczą a unijnymi traktatami czy Europejską konwencją praw człowieka same przez się – poprzez pozbawienie skuteczności normy unijnej lub konwencyjnej – tej kolizji usunąć nie mogą. Dokonać tego można tylko poprzez odpowiednią zmianę przepisów międzynarodowych albo konstytucyjnych lub poprzez „opuszczenie obszaru prawnego Unii lub Konwencji”. Dopóki jednak to się nie stanie, organy państwa mają obowiązek przestrzegania wiążącego je prawa międzynarodowego.
Nie podważono powołania
Białostocki sąd zaznaczył również, że podejmując takie, a nie inne rozstrzygnięcie, nie zakwestionował tym samym skuteczności powołania Tomasza Kosakowskiego przez prezydenta na stanowisko sędziego SO w Olsztynie. Stwierdził jedynie, że jego udział w składzie, który wydał uchylony wyrok, nie zagwarantował apelującej stronie wystarczającego standardu dostępu do sądu, „czego miała ona prawo oczekiwać po blisko 30 latach obowiązywania art. 6 ust. 1 Konwencji i ponad 17 latach obwiązywania przepisów prawa unijnego (…)”.©℗
WażneWydaje się celowe postulowanie ustanowienia okresu przejściowego np. między członkostwem w jakiejkolwiek partii politycznej a ubieganiem się o urząd sędziego

orzecznictwo

Wyrok Sądu Apelacyjnego w Białymstoku z 28 lutego 2022 r., sygn. akt III AUa 1032/21 www.serwisy.gazetaprawna.pl/orzeczenia