Gdy w 2015 r. prawnicy alarmowali, że niebezpieczne rzeczy dzieją się w związku z wyborem sędziów do Trybunału Konstytucyjnego, to społecznie sprawa została w większości przemilczana, zignorowana. Dyskusja wydawała się jakby akademicka, niemająca aż takiego przełożenia na życie publiczne, a na pewno nie na sprawy zwykłego człowieka.
Gdy w 2015 r. prawnicy alarmowali, że niebezpieczne rzeczy dzieją się w związku z wyborem sędziów do Trybunału Konstytucyjnego, to społecznie sprawa została w większości przemilczana, zignorowana. Dyskusja wydawała się jakby akademicka, niemająca aż takiego przełożenia na życie publiczne, a na pewno nie na sprawy zwykłego człowieka.
Chciałbym także, abyśmy w tym kontekście zachowali kronikarską dokładność, o której wielu – ze względu na gorący charakter ostatnich wydarzeń – zapomina. Niebezpieczne i bezprawne ruchy rozpoczęła Platforma Obywatelska, chcąc wybrać przed czasem zbyt wielu sędziów. Wybór dwóch z nich był bezprawny, co wykazano w wyroku TK z 3 grudnia 2015 r. (OTK ZU 11A/2015, poz. 185). To pokazuje, jak duże umiłowanie procedury – w tym także legislacyjnej – mają nasi parlamentarzyści. Jak się sprawa skończyła? Wszyscy wiedzą. O konsekwencjach za chwilę.
Wniosek o reasumpcję głosowania w sprawie odroczenia posiedzenia Sejmu, który został złożony przez grupę posłów, był w sposób oczywisty niezgodny z art. 189 ust. 1 regulaminu Sejmu. Powinien zostać przez marszałka odrzucony. Norma regulaminu stanowi, że powtórzyć głosowanie można, gdy wynik budzi uzasadnione wątpliwości. W takim wypadku wniosek składa się na tym samym posiedzeniu, na którym odbywało się głosowanie, może wystąpić z nim grupa 30 posłów, przepisy o reasumpcji nie dotyczą głosowania imiennego.
Co oznaczają uzasadnione wątpliwości? Zgodnie z poglądami doktryny mamy tutaj do czynienia z taką sytuacją, gdy posłowi np. zatnie się maszynka do głosowania albo zawiesi się program do liczenia głosów, lub gdy głosuje 460 posłów, a wyniki wyświetlają się dla 300. Czy podstawą reasumpcji może być błąd urojony w głowie osoby głosującej? Oczywiście, że nie. Poseł za to pobiera wynagrodzenie, żeby kojarzył rzeczywistość w stopniu chociaż najprostszym, co oczywiście może budzić liczne wątpliwości faktyczne, ale przyjmijmy taki idealny scenariusz. Sam wynik nie budził wątpliwości o charakterze proceduralnym, lecz wyłącznie politycznym. Artykuł 189 jest umieszczony w dziale III (Posiedzenia Sejmu), rozdziale 3 (Głosowanie) regulaminu Sejmu. Nie ma wątpliwości, że reasumpcja dotyczy błędów w postępowaniu legislacyjnym, a nie w odzwierciedlaniu woli politycznej.
Powtórzenie głosowania nie może zatem służyć do zmiany zdania wyrażonego przez Sejm. Nie jest to przepis umożliwiający głosowanie ze względu na czyjąś pomyłkę, złą wolę, intencjonalne błędy, niemożność ogarnięcia myślą otaczającego świata czy jakichkolwiek innych przesłanek wychodzących poza normę art. 189 ust. 1 regulaminu. Nie takie jest założenie tej instytucji. Gdyby obowiązująca była interpretacja dokonana przez marszałek Sejmu, można by powtórzyć właściwie każde głosowanie, które przegrywa władza. Pozostanie w tym zakresie wyłącznie w obrębie wykładni językowej jest błędem, który wypacza przepis i interpretowaną z niego normę. Kwitując: art. 119 Konstytucji RP mówi, że Sejm przyjmuje uchwały większością głosów. Uchwała została podjęta i w moim przekonaniu nie było przesłanek do powtórzenia głosowania.
Co zatem w sytuacji, gdy pomimo potencjalnie bezprawnego zarządzenia reasumpcji ustawa nazywana lex TVN (czyli poselski projekt ustawy o zmianie ustawy o radiofonii i telewizji) została przyjęta przez Sejm? To powoduje znaczące błędy proceduralne w uchwalonej ustawie.
Zgodnie z art. 109 Konstytucji RP Sejm obraduje na posiedzeniach. W momencie trzeciego czytania lex TVN de iure właśnie trwała przerwa w posiedzeniu. Z prawnego punktu widzenia reasumpcja była co najmniej wadliwa. Jeżeli przyjąć, że ustawa została przegłosowana poza posiedzeniem, jest to wprost złamanie art. 119 Konstytucji RP. To zaś przesądza o jego nieważności, która powinna podlegać proceduralnej kontroli – o czym poniżej – albo autokontroli parlamentu. Tak procedowane prawo może łamać także inne konstytucyjne zasady, w tym: zasadę prawidłowej legislacji, zasadę zaufania obywateli do stanowionego przez państwo prawa, zasadę pewności prawa, zasadę ochrony ekspektatywy praw nabytych, regulamin Sejmu czy w końcu naczelną zasadę demokratycznego państwa prawnego (art. 2 Konstytucji).
Te wszystkie czynniki powodują, że ustawa mogłaby zostać uznana za uchwaloną w sposób wadliwy i co za tym idzie, derogowana z systemu prawnego. W orzecznictwie została utrwalona linia, zgodnie z którą błędy o charakterze proceduralnym mogą przesądzać o nieważności ustawy, a takie prawo może być usunięte z systemu. To wynika z poszanowania zasad parlamentaryzmu oraz samej procedury legislacyjnej.
W sprawie właściwy jest Trybunał Konstytucyjny. Ten sam, o którym pisałem na samym początku. W ten sposób sprawy „prawniczych elit” wpłyną na preferencje telewizyjne „zwykłego człowieka”. Państwo prawa charakteryzuje się tym, że to normy prawne określają sfery działania polityki, a nie na odwrót. Kto wyjdzie ostatni, niech zgasi światło.
Na koniec jeszcze jedno: nie, marszałek Sejmu nie może za swoje działania odpowiedzieć przed Trybunałem Stanu. ©℗
W momencie trzeciego czytania lex TVN właśnie trwała przerwa w posiedzeniu. Głosowanie poza posiedzeniem łamie wprost art. 119 konstytucji
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama