Nie będzie można podważać decyzji rażąco sprzecznych z prawem po 30 latach od ich doręczenia, a na walkę o stwierdzenie nieważności będzie tylko 10 lat. Jedyna wprowadzona na finiszu prac poprawka ma nie pozostawić sądom zbyt szerokiego pola do interpretacji

Ustawa nowelizująca kodeks postępowania administracyjnego, podpisana w sobotę przez prezydenta, zakłada też, że sprawy wszczęte zbyt późno, a wciąż niezakończone, zostaną umorzone z mocy prawa.
Prezydent: koniec chaosu
Andrzej Duda, składając podpis, przekonywał, że „kończy się epoka chaosu prawnego”. 24 czerwca, kiedy posłowie przyjmowali ustawę, żaden nie zagłosował przeciw. Nawet klub Koalicji Obywatelskiej nie utrudniał zmian: 114 posłów tego ugrupowania wstrzymało się od głosu. Rozwiązania, które mają zakończyć wieloletnie spory reprywatyzacyjne, niemal w całości poparły zarówno PiS, jak i Lewica czy ludowcy.
Wielu prawników jednak uważa takie zamknięcie sprawy za niedopuszczalne. Doktor Marcin Włodarski, partner w kancelarii LSW Leśnodorski Ślusarek i Wspólnicy, przypomina, że ustawa uniemożliwia dochodzenie swoich praw nie tylko w sprawach reprywatyzacyjnych, ale dotyczących wszystkich rozstrzygnięć. Podkreśla też, że umorzenie postępowań w toku realnie dotyka poszkodowanych nacjonalizacją majątków.
– Ta ustawa jest rażąco sprzeczna z konstytucją, prawem międzynarodowym i zwykłą uczciwością. Jest niesprawiedliwa. Zabiera konstytucyjne prawo do odszkodowania od władzy publicznej za jej bezprawie z okresu komunizmu tym dawnym właścicielom lub ich spadkobiercom, którzy nie mają zakończonych postępowań administracyjnych podważających legalność aktów nacjonalizacyjnych, mimo że takie postępowania, ze względu na bezczynność lub przewlekłość z winy organów administracji, toczą się od wielu lat – uważa także Krzysztof Wiktor, radca prawny i starszy doradca w kancelarii prawnej Wardyński i Wspólnicy.
Ministerstwo: tak będzie bezpieczniej
Podczas ostatniego posiedzenia sejmowej komisji nadzwyczajnej do spraw zmian w kodyfikacjach zaopiniowano negatywnie wszystkie trzy senackie poprawki, także tę, którą Sejm ostatecznie zdecydował się poprzeć. Chodzi o zmianę, zgodnie z którą nie będzie można stwierdzić nieważności decyzji (w określonych przypadkach) trwale niewykonalnej i takiej, której zrealizowanie wiązałoby się z naruszeniem prawa. Podczas posiedzenia komisji Sebastian Kaleta, sekretarz stanu w Ministerstwie Sprawiedliwości i przewodniczący komisji do spraw reprywatyzacji nieruchomości warszawskich, wyjaśniał, że to konieczne, by sądy administracyjne nie wykorzystywały pozostałych typów wadliwości decyzji do obejścia nowych regulacji. Podkreślał, że podczas analizy orzeczeń resort odnalazł kilka wyroków sądów administracyjnych, w których stwierdzano, że jeśli decyzję wydano z rażącym naruszeniem prawa, to jest ona jednocześnie niewykonalna. I nie ma tutaj znaczenia upływ czasu. Takie nieliczne orzeczenia dotyczyły rozstrzygnięć wydawanych na podstawie dekretów nacjonalizacyjnych.
– Uważam, że takie zamknięcie furtki interpretacyjnej sądom administracyjnym, przez jasne określenie przez ustawodawcę, że to też nie wchodzi w grę, będzie czyniło tę ustawę bezpieczniejszą – argumentował wiceminister Kaleta.
Odosobnione przypadki
Jak zauważa Jakub Żak, prawnik w Kancelarii Reprywatyzacyjnej, przesłanki dodane w poprawce są najcięższymi wadami, jakie może mieć decyzja administracyjna. Jako przykład rozstrzygnięcia niewykonalnego podaje takie, w którym nie określono precyzyjnie, jaka nieruchomość jest przedmiotem przejęcia. Jego zdaniem nielogiczne jest więc ograniczanie stwierdzania nieważności takiej decyzji do 10 lat. Zauważa też, że znacznie wykracza to poza zakres wyroku Trybunału Konstytucyjnego, na który powoływali się autorzy nowelizacji. Jego zdaniem sytuacje, o których mówił podczas komisji Sebastian Kaleta, to rzadkość.
Także mec. Wiktor sceptycznie podchodzi do wyjaśnień przedstawiciela MS. – Nie spotkałem się z takimi przypadkami i nie sądzę, aby sądy administracyjne orzekały o nieważności decyzji jako niewykonalnych w sytuacji, w której zostały one przecież wykonane, mimo że rażąco naruszały prawo. Byłoby to obejście prawa – wyjaśnia.
– Zakładam, że Ministerstwo Sprawiedliwości zdawało sobie sprawę, że obywatele będą próbowali eliminować niekorzystne decyzje administracyjne za pomocą innych przesłanek niż klasyczne rażące naruszenie prawa, i stąd ta poprawka. Tymczasem mogę wymienić jeszcze kilka innych trybów, przy których wykorzystaniu obywatele będą starali się dochodzić swoich praw. Obywatele nauczyli się walczyć o swoje prawa i będą to robić dalej, niezależnie od trudności, jakie wymyślą politycy – ocenia dr Marcin Włodarski.
Ustawa czeka na publikację. Wejdzie w życie 30 dni później. ©℗