Działania represjonujące mają na celu efekt mrożący. Na tym tle postępowanie dyscyplinarne wobec sędziów TK jest nie tak rygorystyczne i restrykcyjne - mówi Wojciech Hermeliński, sędzia Trybunału Konstytucyjnego w stanie spoczynku.

Czy po wyroku TSUE w sprawie systemu dyscyplinarnego sędziów wyrok TK (de facto w sprawie zabezpieczeń) ma jeszcze jakikolwiek wpływ na rzeczywistość prawną?
Wypowiedzi przedstawicieli władz państwowych, ale także – co z ubolewaniem należy podkreślić – I prezes SN nie pozostawiają żadnych wątpliwości, że zarówno postanowienie zabezpieczające TSUE z 14 lipca 2021 r. (sygn. C-204/21) jak i wyrok TSUE z 15 lipca 2021 r. (sygn. C-791/19), podobnie jak inne wcześniejsze wyroki tego sądu, jak też trybunału w Strasburgu (vide: sprawa Xero Flor) nie będą wykonywane. Trybunał Konstytucyjny w swoim dotychczasowym orzecznictwie (chociażby w zakresie dotyczącym traktatu akcesyjnego i luksemburskiego) podkreślał zasadę lojalnej współpracy państw członkowskich, w tym prawo TSUE do zarządzania środków tymczasowych w rozpatrywanych sprawach (art. 19 TUE). Wyrok TK z 15 lipca 2021 r. (sygn. P 7/20) wszystkie te zasady łamie, podważając tym samym dotychczasową linię orzeczniczą.
Czy TK w ogóle powinien w tej sprawie rozstrzygać?
Wyrok został wydany w wyniku pytania prawnego skierowanego przez tzw. Izbę Dyscyplinarną SN, czyli podmiot niebędący sądem w rozumieniu art. 45 ust. 1 Konstytucji RP, art. 19 ust. 1 zd. 2 Traktatu o Unii Europejskiej oraz art. 47 Karty praw podstawowych Unii Europejskiej. Nie została zatem spełniona przesłanka podmiotowa uprawniająca do skierowania pytania prawnego do Trybunału Konstytucyjnego wynikająca z art. 193 Konstytucji RP. Sąd Najwyższy w wyroku III PO 7/18 przeprowadził szczegółową analizę statusu Izby Dyscyplinarnej SN, biorąc pod uwagę kryteria, które zostały sformułowane w wyroku TSUE z 19 listopada 2019 r. (sprawy: C-585/18, C-624/18 i C-625/18), wyjaśniając, jakie okoliczności przemawiają za niemożnością uznania tego organu za sąd w rozumieniu art. 47 KPP oraz art. 6 EKPC i art. 45 ust. 1 Konstytucji RP. Trybunał Konstytucyjny nie ma kompetencji do rozstrzygania o ważności, skuteczności, a więc o obowiązywaniu norm europejskich. Orzekanie o nieważności regulacji unijnej leży w kompetencji wyłącznej TSUE. Z przyczyn takich, jak pierwszeństwo prawa europejskiego i kompetencje Trybunału Sprawiedliwości, które wiążą się z tym prawem, żaden organ krajowy, łącznie z Trybunałem Konstytucyjnym, nie może podważać jego rozstrzygnięć. Wbrew temu, co padło z ust sędziego sprawozdawcy na rozprawie 15 lipca, każdy polski sędzia jest sędzią europejskim odpowiedzialnym za stosowanie prawa europejskiego, a więc musi spełniać wymagania, które są wspólne dla każdej władzy sędziowskiej w krajach unijnych.
Skoro mowa o przewodniczącym, jak pan ocenia potraktowanie przez Stanisława Piotrowicza reprezentanta RPO?
Zachowanie, jakie zaprezentował przewodniczący składu orzekającego na rozprawie 15 lipca 2021 r., jest niedopuszczalne. Narusza nie tylko treść ślubowania składanego przez sędziego TK zawartą w art. 4 ustawy z 30 listopada 2016 r o statusie sędziów Trybunału Konstytucyjnego (Dz.U. z 2016 r. poz. 2073; t.j.: Dz.U. z 2018 r. poz. 1422), w którym mowa o wypełnianiu obowiązków „bezstronnie i z najwyższą starannością”. Zgodnie z art. 24 ustawy sędzia TK odpowiada dyscyplinarnie przed trybunałem za „naruszenie przepisów prawa, uchybienie godności urzędu sędziego Trybunału, naruszenie Kodeksu Etycznego Sędziego Trybunału Konstytucyjnego lub inne nieetyczne zachowanie mogące podważać zaufanie do jego bezstronności lub niezawisłości”.
Był pan adwokatem, orzekał pan w TK. Czy spotkał się pan kiedykolwiek z podobnymi zachowaniami sędziów? Czy nie uchybiają one godności sądu i sędziego?
Zgodnie z par. 2 ust. 1 kodeksu sędzia TK zachowuje i dba o wysokie standardy postępowania, a z kolei par. 4 ust. 1 nakazuje sędziemu, aby kierował się w pełnieniu urzędu zasadami uczciwości, godności, honoru, poczuciem obowiązku. W moim przekonaniu zachowanie przewodniczącego polegające na rażąco nierównym traktowaniu uczestników postępowania, przerywanie wystąpień, podniesiony głos, grożenie odbieraniem głosu i konsekwentne jego odbieranie przedstawicielom rzecznika praw obywatelskich nie spełnia żadnego z tych standardów. Przy okazji nie sposób nie wspomnieć o sposobie komentowania wypowiedzi przedstawiciela RPO przez innego z członków składu orzekającego, używającego lekceważącego i dosyć opryskliwego języka. Tego rodzaju zachowania nie przystoją sędziom Trybunału Konstytucyjnego (ale także każdemu sędziemu) i są tym bardziej rażące, że nigdy w przeszłości nie miały miejsca. W każdym razie ja sobie takich sytuacji nie przypominam.
Cała sprawa toczy się wokół odpowiedzialności dyscyplinarnej sędziów. A czy w przypadku sędziów TK jest ona według pana odpowiednio uregulowana?
Odpowiedzialność dyscyplinarna sędziów uregulowana jest w aktach prawnych regulujących ustrój poszczególnych sądów (Sądu Najwyższego, sądów powszechnych, sądów administracyjnych i Trybunału Konstytucyjnego). Najsurowsze zasady odpowiedzialności dyscyplinarnej sędziów zawarte są w ustawie – Prawo o ustroju sądów powszechnych z 27 lipca 2001 r. (Dz.U. nr 98, poz. 1070), znowelizowanej tzw. ustawą kagańcową z 20 grudnia 2019 r. (Dz.U. z 2020 r. poz. 190). Wprowadzona w art. 107 ustawy jedna z nowych przesłanek odpowiedzialności dyscyplinarnej, czyli „działania kwestionujące istnienie stosunku służbowego sędziego, skuteczność powołania sędziego lub umocowanie konstytucyjnego organu Rzeczypospolitej Polskiej” pozwala powoływanym przez organ polityczny, jakim jest Minister Sprawiedliwości, rzecznikom dyscyplinarnym wszczynać postępowania dyscyplinarne przeciwko sędziom, którzy stosują się do przepisów procedur sądowych, badając prawidłowość obsadzenia składów sądowych, a w szczególności pytając o te kwestie TSUE. Oczywiste jest, iż działania represjonujące mają na celu zastraszenie (efekt mrożący) i zniechęcenie sędziów do wykorzystywania przede wszystkim środków w postaci przedłożeń prejudycjalnych do trybunału luksemburskiego. Na tym tle postępowanie dyscyplinarne wobec sędziów Trybunału Konstytucyjnego jawi się jako nie tak rygorystyczne i restrykcyjne. Przyczyną takiego stanu rzeczy jest niewątpliwie fakt, iż Trybunał Konstytucyjny jest sądem prawa, a nie faktów i w związku z tym orzeczenia trybunału (w szczególności w obecnym składzie) nie są tak „niebezpieczne” dla władzy politycznej, jak orzeczenia Sądu Najwyższego czy sądów powszechnych i – ostatnio – administracyjnych.
Rozmawiał Maciej Weryński