Regulacje specustawy drogowej nieprzewidujące możliwości zwrotu nieruchomości przejętej na potrzeby budowy drogi publicznej są niekonstytucyjne - orzekł w środę Trybunał Konstytucyjny. Chodzi o sytuacje, gdy przejętej nieruchomości ostatecznie nie wykorzystano do budowy drogi.
"Jeśli konstytucja stanowi o możliwości wywłaszczenia tylko na cel publiczny, to wywłaszczenie, które takiego celu nie może osiągnąć jest zakazane, a jeśli już nastąpiło, to jego skutki powinny być usunięte. Słuszne odszkodowanie za wywłaszczenie nie kompensuje w pełni uszczerbku wynikającego z wywłaszczenia" - mówił w uzasadnieniu wyroku sędzia TK Michał Warciński.
Jak dodał "słuszne odszkodowanie otrzymane za niezasadne wywłaszczenie nie podważa konstytucyjnej konieczności przywrócenia stanu sprzed wywłaszczenia w maksymalnym zakresie, jeśli okazało się, że wywłaszczenie nie osiągnęło celu publicznego". "Obowiązek zwrotu wywłaszczonego bezcelowo prawa majątkowego wynika zatem z dopuszczalności wywłaszczenia tylko na cel publiczny" - podkreślił sędzia.
Orzeczenie TK odnosi się do uregulowań ustawy o szczególnych zasadach przygotowywania i realizacji inwestycji w zakresie dróg publicznych, czyli tzw. specustawy drogowej z 2003 r., w powiązaniu z zapisami ustawy o gospodarce nieruchomościami.
W sprawach nią nieuregulowanych w odniesieniu do nabywania nieruchomości pod drogi specustawa odsyła do ustawy o gospodarce nieruchomościami z 1997 r. Ta druga ustawa jednak wprost umożliwia zwrot tylko tych nieruchomości, które albo wywłaszczono indywidualną decyzją, albo nabyto lub przejęto na podstawie ustaw w niej wymienionych, a żaden z jej przepisów nie obejmuje wywłaszczeń na podstawie specustawy.
TK orzekł, że przepis specustawy odsyłający do ustawy o gospodarce nieruchomościami i "rozumiany w ten sposób, że nie stanowi o nakazie odpowiedniego stosowania przepisów" z tej ustawy o nakazie zwrotu wywłaszczonych nieruchomości "mających pozycję przepisów generalnych w zakresie zwrotów wywłaszczonych bezcelowo własności nieruchomości" narusza konstytucyjną zasadę równej ochrony własności.
Sprawa trafiła do Trybunału w 2019 r. Dotyczyła ona zdarzeń zapoczątkowanych 2009 r., gdy prezydent Warszawy ustalił przebieg drogi powiatowej. Lokalizacja ta objęła m.in. nieruchomość skarżących na stołecznych Jelonkach. Jednocześnie - na mocy specustawy drogowej - decyzja ta przesądzała podział tej nieruchomości i przejście jej na własność państwa.
Po pięciu latach skarżący wystąpili o zwrot nieruchomości wskazując, że znaczna jej część okazała się zbędna dla celu, dla którego nastąpiło wywłaszczenie, a władze zamierzają ją wykorzystać w inny sposób.
Po batalii prawnej Naczelny Sąd Administracyjny w 2018 r. ostatecznie uznał, że po przejęciu własności w trybie specustawy drogowej nie jest możliwy zwrot - nawet jeżeli okazała się ona zbędna na cele wywłaszczenia. Jak uzasadnił ten sąd specustawa nie reguluje kwestii związanych ze zwrotem lub alternatywnym wykorzystaniem nieruchomości, które nie zostały wykorzystane na inwestycje drogowe.
Po tym rozstrzygnięciu NSA sprawa trafiła do TK. "Należy podnieść, że uniemożliwienie zwrotu nieruchomości w przypadkach objętych specustawą drogową nie jest racjonalne i społecznie sprawiedliwe, a samo w sobie stanowi podstawę do nadużyć, jak chociażby wykorzystaniem procedury pozyskiwania nieruchomości w trybie specustawy drogowej bez późniejszego zamiaru budowy drogi, a jednoczesnym przeznaczeniem gruntu na potrzeby innych inwestycji" - zaznaczono w uzasadnieniu tej skargi.
Skarżący argumentowali, że obecne przepisy bez uzasadnienia w różny sposób traktują byłych właścicieli nieruchomości - w zależności od tego, czy wywłaszczenie nastąpiło na podstawie przepisów ustawy o gospodarce nieruchomościami, czy też na podstawie specustawy drogowej.
O uznanie przepisu specustawy za niekonstytucyjny wnioskował w swym stanowisku Sejm. Na wadliwość przepisu w tym zakresie wskazywał także Prokurator Generalny. Do sprawy przystąpił też Rzecznik Praw Obywatelskich, który również wnioskował o uznanie zaskarżonych regulacji za niekonstytucyjne.
TK orzekł w składzie pięciu sędziów. Przewodniczącym składu był sędzia Bartłomiej Sochański. Orzeczenie zapadło jednogłośnie.