Mieszkający w pobliżu uciążliwych tras zyskali oręż w walce o ciszę. Sąd uznał, że przysługuje im roszczenie o zaniechanie naruszeń, jeśli hałas przekroczy normy.
/>
Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad została właśnie zobligowana do wybudowania ekranów akustycznych u zbiegu tras A4 i S7. I to mimo że drogi te powstały lata temu. Ochrona przed nadmiernym hałasem należy się bowiem nie tylko mieszkańcom terenów sąsiadujących z nowymi inwestycjami – stwierdził krakowski sąd okręgowy (sygn. akt IC 238/12). To pierwszy – jeszcze nieprawomocny – taki wyrok w Polsce.
Przełomowe orzeczenie
Sprawa trafiła do sądu na początku 2012 r. Wniosło ją lokalne stowarzyszenie Integracja. Zgodnie z orzeczeniem pierwszej instancji ekrany mają stanąć na odcinku około 10 kilometrów.
– Zabiegi o to, by chronić ludzi przed hałasem, trwały kilkanaście lat. Złożenie powództwa było krokiem ostatecznym. Po czterech latach uzyskaliśmy wyrok, w którym sąd uznał nasze żądanie – opowiada adwokat Radosław Skowron z kancelarii Kaczor Klimczyk Pucher Wypiór, która reprezentowała stowarzyszenie.
Pozew został oparty na art. 323 prawa ochrony środowiska (Dz.U. z 2013 r. poz. 1232 ze zm. – dalej p.o.ś.). Zgodnie z nim każdy, komu przez bezprawne oddziaływanie na środowisko bezpośrednio zagraża lub została wyrządzona szkoda, może żądać przywrócenia stanu zgodnego z prawem i podjęcia środków zapobiegawczych, w szczególności przez zamontowanie instalacji lub urządzeń zabezpieczających przed zagrożeniem lub naruszeniem.
– To interesujące orzeczenie, zważywszy że przepis ten jest rzadko stosowany. Przewiduje on odpowiedzialność na zasadzie ryzyka: w założeniu chroni interes indywidualny w przypadku naruszenia wymagań ochrony środowiska – komentuje adwokat dr Karolina Wojciechowska, specjalizująca się w prawie i postępowaniu administracyjnym.
Zdaniem adwokata Bolesława Matuszewskiego, partnera w kancelarii BMG Adwokaci, dla przyszłej praktyki szczególnie istotne będzie to, jakiego rodzaju okoliczności muszą zostać udowodnione i za pomocą jakich środków dowodowych, by powództwo wytoczone na podstawie wskazanego przepisu się powiodło. Kluczowe jest zwłaszcza wykazanie bezprawności działania strony pozwanej, co wiąże się z udowodnieniem, że naruszone zostały prawnie określone normy. A do tego konieczne są analizy i opinie biegłych.
– W tym przypadku chodzi o normy poziomu hałasu, jednak roszczenie oparte na art. 323 p.o.ś. może dotyczyć różnych elementów środowiska, nie tylko hałasu – wskazuje mecenas Matuszewski.
Wybiórcza ochrona
Dotąd – jak podaje mec. Skowron – jeśli chodzi o ochronę przed uciążliwym hałasem uznawano, że przysługuje ona jedynie podmiotom sąsiadującym z nowymi inwestycjami. Gdyby więc drogi w spornej lokalizacji zbudowane zostały w ciągu ostatnich 10 lat, ekrany wzdłuż nich bezdyskusyjnie by powstały.
– Sąd poszedł wbrew obowiązującej w GDDKiA, a tym samym także w Ministerstwie Infrastruktury linii, zgodnie z którą ekrany akustyczne należy stawiać przy nowych inwestycjach, bo tak chce Unia Europejska i na to są pieniądze. Wyrok tę politykę administracyjną dezawuuje – podkreśla mec. Skowron.
W ocenie specjalistów – słusznie.
– Przepisy p.o.ś. nie wprowadzają rozróżnienia w zakresie zabezpieczeń akustycznych dróg w zależności od tego, czy są to nowe, czy stare drogi – wskazuje dr Wojciechowska.
Obowiązek montowania ekranów obok nowych tras wynika dopiero z aktualnych przepisów dotyczących warunków technicznych.
– Stare drogi zostały wzniesione na podstawie nieaktualnych już rozporządzeń, które wymogów tych nie zawierały. Ta okoliczność nijak się jednak ma do regulacji art. 323 p.o.ś., umożliwiającej zgłoszenie żądania przywrócenia stanu zgodnego z prawem i podjęcia środków zapobiegawczych – dodaje mec. Wojciechowska.
Podobnie analizuje przepisy adwokat Maciej Górski.
– Jeżeli w wyniku realizacji i eksploatacji inwestycji drogowej zostały przekroczone, przepisane prawem, dopuszczalne poziomy hałasu w środowisku, to należy uznać, że takie oddziaływanie jest bezprawne. Tym samym, wprost z art. 323 p.o.ś., każdemu poszkodowanemu przysługuje roszczenie o podjęcie środków zapobiegawczych, m.in. poprzez zamontowanie ekranów akustycznych – mówi i podkreśla, że istotne jest przekroczenie norm hałasu, a nie data realizacji inwestycji. W jego ocenie wyrok krakowskiego SO może okazać się przełomowy.
– Jego nagłośnienie, szczególnie jeżeli zostanie utrzymany w II instancji, może spowodować zalanie sądów powszechnych podobnymi sprawami – uważa.
Małe wpisowe
Tym bardziej że – zgodnie z par. 2 art. 323 p.o.ś. – z roszczeniem o zaniechanie naruszeń może wystąpić także organizacja ekologiczna. A to pozwala zaoszczędzić na opłacie sądowej.
– Zgodnie z art. 30 ustawy z o kosztach sądowych w sprawach cywilnych (t.j. Dz.U. z 2014 r. poz. 1025) od pozwu w sprawie z zakresu ochrony środowiska pobiera się opłatę stałą w kwocie 100 zł. W literaturze roszczenie z art. 323 p.o.ś. uznaje się zaś za jeden z przykładów zastosowania tego przepisu – przyznaje dr Wojciechowska.
Wyrok krakowskiego Sądu Okręgowego nie jest prawomocny. GDDKiA – choć nie uzyskaliśmy od niej odpowiedzi – będzie zapewne apelować. Czy ma szanse?
– Moim zdaniem trudno będzie obronić się przed powództwem wytoczonym na podstawie art. 323 p.o.ś w sytuacji, gdy zostanie dowiedzione, że pozwany jest odpowiedzialny za przekroczenie prawnie określonych norm hałasu – mówi mec. Matuszewski.
– Z tego powodu, o ile to możliwe, powinien on próbować podważyć opinię biegłego, jeśli jest dla niego niekorzystna, lub wykazać, że odpowiedni byłby inny, mniej kosztowny środek zapobiegawczy niż budowa ekranów akustycznych – dodaje.
Zdaniem doktor Wojciechowskiej alternatywą dla ekranów może być obszar ograniczonego użytkowania, który tworzy się m.in. dla trasy komunikacyjnej na podstawie art. 135 p.o.ś.
– Obszar legalizuje przekroczenia standardów jakości środowiska, jeśli mimo zastosowania dostępnych rozwiązań nie mogą być one dotrzymane. Daje jednak prawo do odszkodowania albo wykupu właścicielom nieruchomości w nim położonym – wyjaśnia prawniczka.
– Pod względem finansowym będzie to dla GDDKiA alternatywa: płacić za ekrany albo płacić odszkodowania – stwierdza mec. Wojciechowska.