Skarbnik gminy, który został odwołany z funkcji i zwolniony w czasie wypowiedzenia ze świadczenia pracy, nie może otrzymać dyscyplinarki za niewłaściwe poinformowanie pracodawcy o powrocie po chorobowym do urzędu. Tak orzekł Sąd Najwyższy.
Urzędniczka była zatrudniona na stanowisku skarbnika gminy od stycznia 2011 r., a po czterech latach została odwołana. Zawiadomiono ją o tym na początku lutego 2015 r. i poinformowano, że okres wypowiedzenia rozpocznie się po upływie zwolnienia lekarskiego. 1 kwietnia 2015 r. kobieta rozpoczęła pracę na stanowisku zastępcy skarbnika w innym urzędzie gminy i telefonicznie powiadomiła sekretarza poprzedniej gminy, że nie stawi się w pracy. Nie prosiła go jednak, aby przekazał tę informację wójtowi. Udzieliła też identycznej informacji telefonicznie nowemu skarbnikowi. Wójt 8 kwietnia zwolnił ją dyscyplinarnie za nieusprawiedliwione niestawienie się do pracy, brak zawiadomienia o przyczynie nieobecności, przewidywanym czasie jej trwania oraz terminie powrotu.
Kobieta odwołała się od decyzji wójta do sądu. Orzekł on, że stosowanie procedury z art. 52 par. 1 kodeksu pracy było w tym wypadku zbyt daleko idące. Zaznaczył, że urząd nie powinien biernie oczekiwać na rozwój wypadków, ale sam podjąć inicjatywę w celu ustalenia, czy i kiedy kobieta pojawi się w placówce, choćby w celu zaproponowania jej innej pracy albo zdania dokumentów. Zaznaczył, że nieobecność urzędniczki nie przyczyniła się do dezorganizacji pracy w gminie, bo pracował już tam nowy skarbnik, który zaznał, że obejmując nowe obowiązki, nie natrafił na żadne przeszkody. Sąd zwrócił uwagę, że o braku zamiaru świadczenia pracy wiedziały osoby blisko współpracujące z wójtem. Doszedł do przekonania, że naruszenie obowiązków nie uzasadniało rozwiązania stosunku pracy bez wypowiedzenia. Zasądził od gminy 18,5 tys. zł odszkodowania.
Gmina wniosła apelację. Sąd II instancji orzekł, że prywatne rozmowy z pracownikami samorządowymi nie są wystarczającą przesłanką do usprawiedliwienia nieobecności i wójt miał prawo do zwolnienia urzędniczki dyscyplinarnie. Sąd zmienił zaskarżony wyrok i oddalił pozew urzędniczki.
Pełnomocnik kobiety wniósł skargę kasacyjną do Sądu Najwyższego. SN uznał, że o ile nieusprawiedliwiona nieobecność w pracy po upływie choroby może być podstawą zwolnienia dyscyplinarnego, o tyle niepoinformowanie pracodawcy o nieobecności już nie. W orzecznictwie jednolicie przyjmuje się, że treść art. 71 kodeksu pracy sprowadza się do twierdzenia, że pracownik odwołany ze stanowiska nie ma obowiązku podjęcia w okresie wypowiedzenia innej pracy. Oznacza to, że jest on zwolniony ze zgłaszania się w siedzibie pracodawcy, a jego nieobecność nie może być poczytana za naruszenie obowiązków pracowniczych, podobnie jak niezawiadomienie pracodawcy o przyczynie nieobecności. SN uchylił zaskarżony wyrok i przekazał sprawę do ponownego rozpatrzenia.