Są wydajni, chętnie zostają po godzinach. Nie są wybredni i nie naciskają na wzrost wynagrodzeń. Łatają dziury w naszym zatrudnieniu, bo zwęża się strumień imigracji ukraińskiej.

Wśród 148 tys. cudzoziemców, którzy w pierwszym półroczu tego roku otrzymali zezwolenie na pracę w Polsce, już co siódmy był obywatelem Azerbejdżanu, Bangladeszu, Chin, Filipin, Indii, Nepalu, Uzbekistanu albo Wietnamu.

To oznacza gwałtowny wzrost liczby pracowników z Azji, po których sięgają polscy pracodawcy – wynika z danych Ministerstwa Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej. Tymczasem przed rokiem zaledwie co dziewiętnasty cudzoziemiec, który uzyskał zezwolenie wojewody na pracę nad Wisłą, pochodził z wymienionych krajów. Najbardziej, bo aż sześciokrotnie, zwiększyła się w ciągu roku liczba pracowników z Nepalu. Z pozostałych wymienionych państw ta liczba wzrosła dwu- lub trzykrotnie.