W Polsce nie ma przepisów, które pozwalałyby parom jednopłciowym legalizować ich związki, choć w innych krajach UE takie regulacje już działają. Coraz częściej zdarza się więc, że takie pary biorą ślub za granicą i chcą, żeby Polska go uznała. Są już pierwsze wyroki, które mówią, że mają do tego prawo. Czy w związku z tym należy się spodziewać, że polskie urzędy w końcu zaczną honorować takie małżeństwa?
Mam taką nadzieję. Ostatni wyrok Trybunału Sprawiedliwości UE (wyrok z 25 listopada 2025 r., sprawa C-713/23 – red.) jasno pokazuje, że takie małżeństwa trzeba uznawać. Odmawianie transkrypcji zagranicznych aktów małżeństwa, co spotykało pary jednopłciowe w Polsce, narusza prawo unijne, w tym swobodę przemieszczania się i prawo do życia prywatnego i rodzinnego.
Ten wyrok TSUE nie jest pierwszym orzeczeniem międzynarodowego trybunału dotyczącym par jednopłciowych w Polsce. Mamy już w sumie trzy orzeczenia Europejskiego Trybunału Praw Człowieka, które jasno mówią, że brak regulacji prawnych chroniących takie związki narusza artykuł 8 Europejskiej Konwencji Praw Człowieka. Chodzi o sprawy Przybyszewska i inni przeciwko Polsce, Formela i inni przeciwko Polsce oraz Szypuła i inni przeciwko Polsce. Trzeba jednak pamiętać, że to nie tylko kwestia prawa, ale też polityki. Widać to w wypowiedziach polityków, nie tylko opozycji, która jest konserwatywna, ale też wśród rządzącej koalicji. Niedawno premier mówił, odnosząc się do wyroku TSUE, że „nikt nie może nam niczego w tej sprawie narzucić”.
Skoro inne kraje UE mają przepisy i istnieją orzeczenia nakazujące ich respektowanie, to co powinniśmy zrobić w Polsce najpierw? Zmienić prawo, a potem stosować zasady unijne, czy od razu musimy respektować wyroki?
I jedno, i drugie. Prace nad sformalizowaniem związków partnerskich trwają w Polsce od dawna.
Jeśli chodzi o transkrypcję zagranicznych aktów małżeństwa, to rzecznik praw obywatelskich podkreśla, że wyrok TSUE łatwo jest wykonać. Wystarczy zmiana w rozporządzeniu dotyczącym formularzy aktów stanu cywilnego.
Z punktu widzenia formalnego dokładnie tak jest. Taka zmiana wystarczyłaby, żeby osoby, które zawarły małżeństwa za granicą, mogły je zalegalizować w Polsce. Potrzebna jest też po prostu zmiana podejścia urzędników stanu cywilnego, zmiana ich dotychczasowej praktyki polegającej na odmawianiu takich transkrypcji.
Jeżeli chodzi o sam wyrok TSUE, to został on wydany w odniesieniu do stanu faktycznego, w którym para mieszkała w innym państwie członkowskim i tam legalnie wzięła ślub, a następnie, chcąc przeprowadzić się do Polski, zwróciła się do urzędu stanu cywilnego o wydanie polskiego aktu małżeństwa na podstawie tego uzyskanego w innym państwie, czyli o jego transkrypcję.
Jak już wspomniałam, trybunał stwierdził, że odmowa transkrypcji w sytuacji, w której jest to jedyna dostępna w Polsce forma uznania małżeństwa osób tej samej płci z uwagi na brak jakichkolwiek uregulowań dotyczących statusu prawnego takich związków, narusza prawo tych osób do swobodnego przemieszczania się w ramach UE.
W wyroku czytamy, że taka sytuacja stwarza istotne utrudnienia dla par jednopłciowych, i to zarówno w sferze publicznej, jak i w sferze prywatnej, skoro nie mogą powoływać się w Polsce na swój stan małżeński. Formalnie wyrok nie obejmuje sytuacji, gdy para mieszkająca w Polsce wyjeżdża do innego państwa tylko po to, żeby wziąć ślub, a następnie wraca i otwiera drzwi do uznania małżeństwa zawartego.
Na jakie przepisy powołują się urzędy stanu cywilnego, które odmawiają transkrypcji aktu małżeństwa?
Do tej pory odmowy opierały się głównie na twierdzeniu, że transkrypcja takiego aktu małżeństwa naruszyłaby podstawowe zasady porządku prawnego Rzeczypospolitej Polskiej. Urzędy odwoływały się wprost do artykułu 18 konstytucji, który mówi, że małżeństwo to związek kobiety i mężczyzny. To często używany argument przeciw parom jednopłciowym i zapewnieniu im ochrony prawnej, ale nie jest trafny. Ten przepis konstytucji nie może blokować uznania małżeństw zawieranych za granicą.
Ustawa zasadnicza zapewnia ochronę i opiekę małżeństwa, jako związku kobiety i mężczyzny, ale nie to oznacza, że inne związki nie mogą legalnie funkcjonować w Polsce. Art. 18 stanowi także o ochronie rodziny, a przecież osoby żyjące razem w długotrwałym związku, które mają ze sobą bliską relację i niejednokrotnie wychowują dzieci, także tworzą rodzinę i podlegają ochronie konstytucyjnej, nawet jeśli prawo na poziomie ustawowym tego nie reguluje.
Transkrypcja nie rozwiąże jednak wszystkich problemów.
Uregulowanie statusu prawnego związków partnerskich, w pierwotnej wersji, miało nastąpić w formie dwóch aktów prawnych. Chodzi o projekt ustawy o rejestrowanych związkach partnerskich oraz ustawy wprowadzającej ustawę o rejestrowanych związkach partnerskich. Pierwszy określał zasady zawarcia rejestrowanego związku, jego rozwiązania lub ustania z innej przyczyny, prawa i obowiązki osób w związku partnerskim, a także stosunki majątkowe między tymi osobami. Drugi przewidywał modyfikację 245 innych ustaw w różnych obszarach dotyczących m.in.: dziedziczenia, dostępu do świadczeń emerytalnych, rentowych oraz ubezpieczenia zdrowotnego, możliwości wspólnego rozliczania podatków, a także praw socjalnych związanych z opieką nad dziećmi.
Obecnie prace nad tymi projektami zostały zaniechane, z uwagi m.in. na brak porozumienia w koalicji rządzącej. Zamiast tego mamy projekt ustawy o statusie osoby najbliższej w związku i umowie o wspólnym pożyciu, który zamiast rejestrowanego związku partnerskiego proponuje umowę zawieraną u notariusza, której treść kształtują same strony, a jej zawarcie wyklucza możliwość zawarcia małżeństwa. Nie ma to nic wspólnego z równością małżeńską, a już słychać sygnały, że i taka regulacja może nie spotkać się z akceptacją Prezydenta RP.
Skoro nie wykonujemy wyroków międzynarodowych trybunałów, to czy Polsce grożą kary?
Musimy rozróżnić dwie sytuacje: inne są skutki niewykonania wyroku TSUE, a inne ETPC. W tym pierwszym przypadku niewykonanie wyroku może skutkować wszczęciem postępowania naruszeniowego na podstawie art. 260 Traktatu o funkcjonowaniu UE, co odbywa się na wniosek Komisji Europejskiej.
Jeżeli trybunał stwierdzi, że państwo członkowskie nie zastosowało się do jego wyroku, może nałożyć na nie karę pieniężną. Musimy jednak pamiętać, że kwestia dopuszczalności zastosowania powyższej procedury w przypadku orzeczeń TSUE wydanych w wyniku rozpoznania pytania prejudycjalnego jest przedmiotem dyskusji wśród praktyków i teoretyków prawa i nie ma pewności, jak w tym konkretnym przypadku postąpiłaby KE, a następnie trybunał. Nie ma ścisłych terminów na wdrożenie wyroku, o którym mówimy, chociaż co do zasady państwo ma obowiązek uczynić to niezwłocznie.
Warto też zwrócić uwagę, że niewdrożenie wyroku TSUE może skutkować odpowiedzialnością państwa wobec jednostki, na podstawie przepisów kodeksu cywilnego, pod warunkiem wykazania interesu prawnego oraz wystąpienia szkody.
Inaczej sprawa wygląda w przypadku wyroków ETPC, gdzie brak jest możliwości nakładania kar finansowych. Nie znaczy to jednak, że brak ich wykonania nie ma konsekwencji. Orzeczenia strasburskie istotnie kształtują praktykę orzeczniczą w Polsce, ale także często są powoływane w wyrokach TSUE, z czym zresztą mamy do czynienia w omawianej sprawie. Stanowią także istotny argument, by wywierać presję na polityków, żeby wprowadzali zmiany prawa uwzględniające standard wynikający z Europejskiej Konwencji Praw Człowieka.
Problem dotyczy nie tylko małżeństw, ale i dzieci par jednopłciowych.
Sytuacja dzieci w takich rodzinach jest szczególnie trudna. Dzieci wychowywane przez pary jednopłciowe, np. dziecko jednego z partnerów, w Polsce nie mają formalnej ochrony prawnej. W innych krajach problem ten rozwiązano przez związki partnerskie i możliwość przysposobienia dziecka przez drugiego partnera. Dzięki temu małoletni mają ochronę prawną i nie są dyskryminowane w porównaniu do dzieci ze związków kobiety i mężczyzny.
W Polsce braki w regulacjach widać np. przy transkrypcji aktów urodzenia. Jeśli para przyjeżdża z dzieckiem, które ma zagraniczny akt urodzenia, odmowa transkrypcji uniemożliwia uzyskanie numeru PESEL. A bez PESEL dziecko może mieć problem z dostępem do świadczeń, nie może uzyskać dowodu osobistego czy paszportu i swobodnie podróżować z rodzicami. W skrajnych przypadkach może to oznaczać, że dziecko nie może legalnie opuścić kraju.
Podobne problemy pojawiały się też w sprawach przed Naczelnym Sądem Administracyjnym, dotyczących wpisania drugiego rodzica, ojca lub matki do aktu urodzenia dziecka. NSA przyjmował, że możliwy jest wpis tylko rodzica innej płci, więc pary jednopłciowe w praktyce „odbijały się od ściany”.
Już w 2022 r. kwestia ta była przedmiotem pytania prejudycjalnego do TSUE i chociaż nie doszło do wydania wyroku nakazującego transkrypcję aktu urodzenia dziecka wydanego w innym państwie, to jednak trybunał stwierdził, odwołując się do swojego wcześniejszego wyroku z 2020 r. w sprawie C 490/20, że Polska nie może powoływać się na swoje przepisy krajowe, które nie pozwalają na wpisanie do aktu urodzenia dwóch matek czy dwóch ojców, jako na podstawę do odmowy wydania dowodu osobistego lub paszportu.
Mimo to brak woli politycznej i niedostosowanie prawa sprawiają, że mamy do czynienia z systemową dyskryminacją dzieci żyjących w tęczowych rodzinach, a także ich rodziców. W wielu innych państwach stało się to przyczynkiem do uregulowania ich statusu prawnego. Badania pokazują, że ponad połowa społeczeństwa akceptuje związki partnerskie osób tej samej płci, i rośnie też systematycznie akceptacja adopcji dzieci przez pary jednopłciowe. W krajach, gdzie takie związki zalegalizowano, a także przyznano im prawo przysposobienia dzieci, społeczna akceptacja drastycznie wzrosła, co pokazują m.in. badania z Wielkiej Brytanii.
Jedynym sposobem na doprowadzenie do zmian wydaje się presja społeczna, konsekwentne postulowanie zmian prawnych, egzekwowanie wdrożenia wyroków w praktyce urzędowej. Warto też zauważyć, że już teraz mamy pozytywne przykłady zmiany nastawienia urzędników. W mediach możemy bowiem przeczytać, że władze Świdnicy zadeklarowały wykonanie wyroku TSUE, sprawa jest też przedmiotem dyskusji radnych w Krakowie.
Dopóki jednak nie zmieni się nastawienie polityków, problemy par jednopłciowych i ich dzieci w Polsce będą nierozwiązane. To, co w innych krajach jest standardem, u nas wciąż jest poza prawem, choć świadomość i akceptacja społeczna rośnie. Jeśli nie dojdzie do zmian w prawie i uregulowania statusu par jednopłciowych i ich rodzin na poziomie ustawowym, ciężar wdrożenia wyroku TSUE spadnie na urzędników, a w dalszej kolejności na sądy, które – w razie dalszych odmów transkrybowania aktów małżeńskich z zagranicy – będą rozpatrywały skargi od decyzji administracyjnych, w których z pewnością pojawi się argumentacja powołana w wyroku TSUE z 25 listopada 2025 r.
Rozmawiała Renata Krupa – Dąbrowska