W ostatnich miesiącach Sąd Najwyższy wydał wyrok, który w pewien sposób może pomóc uregulować sytuację profesjonalnych pełnomocników będących kuratorami procesowymi. W orzeczeniu z 30 maja 2025 r. o sygnaturze akt II CSKP 7/23, jednoznacznie wskazał, że kurator procesowy będący adwokatem lub radcą prawnym nie musi doręczać bezpośrednio pism procesowych w toku postępowania pełnomocnikowi drugiej strony. Dodatkowo Sąd Najwyższy podkreślił, że kurator procesowy – nawet będący adwokatem czy radcą prawnym – jest przedstawicielem ustawowym strony, a nie pełnomocnikiem, co wiąże się z potwierdzeniem kolejnych obowiązków spoczywających na sądzie.
Kim jest kurator procesowy?
Zgodnie z art. 143 kodeksu postępowania cywilnego, „jeżeli stronie, której miejsce pobytu nie jest znane, ma być doręczony pozew lub inne pismo procesowe wywołujące potrzebę podjęcia obrony jej praw, doręczenie może do chwili zgłoszenia się strony albo jej przedstawiciela lub pełnomocnika nastąpić tylko do rąk kuratora ustanowionego na wniosek osoby zainteresowanej przez sąd orzekający”.
W toku spraw najczęściej ustanawia się kuratorów procesowych wśród adwokatów, radców prawnych, ale także wśród pracowników sądowych – sekretarzy lub asystentów sędziów. Ustawa nie wymaga, aby kuratorem procesowym był tylko profesjonalista – w przeciwieństwie do pełnomocników z urzędu.
A co kurator robi w praktyce?
Jeśli chcemy scharakteryzować zakres działań każdego kuratora procesowego, już na początku zderzamy się z wątpliwościami interpretacyjnymi, które przez lata potęgował nawet sam Sąd Najwyższy, ale i on zaczął porządkować tę kwestię.
Ustawa nakłada na kuratorów procesowych dość szerokie obowiązki, wskazując, że mają oni nie tylko odbierać korespondencję kierowaną do strony, której miejsce pobytu nie jest znane, lecz także reprezentować tę stronę w trakcie procesu – broniąc jej interesów. W praktycznym aspekcie sprowadza się to po prostu do swego rodzaju reprezentacji strony w procesie. Nie inaczej niż w wypadku pełnomocnika klienta z wyboru, czy też z urzędu.
Praktyka sądowa podąża jednak w inną stronę. Sądy bardzo często oczekują, zwłaszcza od profesjonalistów, poszukiwania nieznanej z miejsca pobytu strony, czyli aktywności przeznaczonej dla co najmniej detektywów. Co prawda żadna ustawa nie nakłada takiego obowiązku na kuratora procesowego, nie daje mu także większych uprawnień niż innym organom. Wręcz przeciwnie. Sądy jednak bardzo chętnie nakładają takie zadania na profesjonalistę. Przeszukując swój akademicki indeks i listę przedmiotów na studiach oraz aplikacji, nie znajduję przedmiotu, który przygotowywałby prawników do pracy w charakterze detektywa czy policjanta, dawał kompetencje do poszukiwania zaginionych, lub też chcących się ukryć obywateli. Wydaje się, że sądy swoje oczekiwania opierają na odosobnionych, poszczególnych orzeczeniach, m.in. WSA w Poznaniu, w orzeczeniu z dnia 7 maja 2008 r., sygn. akt I Sa/Po 299/08, ale także SN w orzeczeniu z dnia 18 kwietnia 2000 r., sygn. akt III CKN 270/00, w których uznano, iż do zakresu działań kuratorów nie należy tylko obrona praw podmiotów, które zastępują, lecz także i ich odnalezienie (sic!).
Tak jak wyżej wykazano, kuratorom nie nadano szczególnych uprawnień w tym zakresie. Wręcz przeciwnie – organy często uznają, że kurator nie ma interesu prawnego w uzyskaniu informacji ze zbioru PESEL czy danych prowadzonych przez ZUS. Sądy są głuche na wyjaśnienia pełnomocników, że to nie należy do obowiązków kuratorów procesowych. Warto podkreślić, że samo ustanowienie kuratora procesowego wymaga udowodnienia przez wnioskującego, iż miejsce pobytu strony nie jest znane, w związku z czym żądający ustanowienia zazwyczaj sam wykonuje taką pracę poszukiwawczą w ogólnie dostępnych rejestrach. Oczekiwania sądów są po prostu nierealne i w dużym aspekcie oderwane od rzeczywistości. Nie przeszkadza im to jednak wyciągać konsekwencji wobec kuratorów, którzy, wykonując swoje obowiązki wynikające z ustawy, skupiają się głównie na obronie praw zastępowanej strony, a nie na jej poszukiwaniu.
Spór o zakres obowiązków kuratorów procesowych trwa od lat. Ani ustawodawca, ani orzecznictwo nie wypracowali jednolitego stanowiska w tym aspekcie. I choć ścierają się różne poglądy, to zasadniczo od każdego sędziego referenta zależy, czego będzie oczekiwał od kuratora.
Orzecznictwo SN pozornie porządkuje chaos
Wśród źródeł prawa enumeratywnie wymienionych w Konstytucji RP próżno szukać orzeczeń sądów, w tym Sądu Najwyższego. Polski system prawny nie jest prawem precedensowym. To nie Ameryka. Najwyższy akt prawny jednoznacznie określa, co jest źródłem prawa, a co tym źródłem nie jest.
Orzeczenie Sądu Najwyższego (sygn. akt II CKSP 7/23), którego celem może być ujednolicenie zasad w zakresie bezpośrednich doręczeń kuratorów będących pełnomocnikami, wcale nie musi oznaczać unormowania tej kwestii w postępowaniach wszystkich sądów. Nie ma zapewne pełnomocnika, który nie usłyszałby od referenta lub nie przeczytał w orzeczeniu, iż co prawda sąd zna linię orzeczniczą, ale się z nią po prostu nie zgadza.
Nawet inne orzeczenie Sądu Najwyższego (sygn. akt III CZP 86/20 z dnia 5 listopada 2021 r.), bezpośrednio odnoszące się do sytuacji kuratorów procesowych będących profesjonalistami, nie znalazło uznania w oczach wszystkich sędziów. Kiedy w 2019 r., po nowelizacji rozporządzenia dotyczącego wynagrodzenia kuratorów procesowych, okazało się, że ustawodawca zapomniał o kuratorach prowadzących działalności gospodarcze, sprawę należało doprecyzować. I tak w 2021 r. Sąd Najwyższy podjął uchwałę, w której jednoznacznie przesądził, iż do wynagrodzenia kuratorów prowadzących działalność gospodarczą należy doliczyć podatek VAT. Nadal są jednak sędziowie, którzy z przedmiotowym orzeczeniem się nie zgadzają. A wynagrodzenia przysądzane są w kwotach wprost wyrażonych w rozporządzeniu. Co tym bardziej znaczące, nie są to sytuacje odosobnione, bo takie orzeczenia są wydawane przez sądy I instancji, a następnie podtrzymywane przez składy rozpoznające środki odwoławcze od takich postanowień.
W związku z czym nie wyciągałbym daleko idącego wniosku, że przedmiotowe orzeczenie Sądu Najwyższego zrewolucjonizuje sytuację kuratorów – profesjonalistów, a także innych uczestników procesu. Do tego jeszcze daleko droga.
Koszty prowadzenia sprawy
Co omawiane orzeczenie może zmienić dla kuratorów procesowych? Przede wszystkim ograniczyć koszty prowadzenia przez nich spraw. Wielokrotnie podkreślano, że po nowelizacji rozporządzenia przeprowadzonej pod rządami Zbigniewa Ziobro kuratorzy musieli dokładać do prowadzenia tych spraw z własnej kieszeni. Minister uznał bowiem, że stawka 40 proc. kwoty minimalnej wynikającej z rozporządzenia ds. urzędówek będzie kwotą odpowiednią. Wymaganie od pełnomocników będących kuratorami, aby dodatkowo doręczali pisma drugiej stronie, to kwota ok. 20,00 zł za jedno pismo (koszty znaczków pocztowych, wydruku czy materiałów biurowych). Oczywiście każde pismo musi trafić do sądu i do pełnomocnika drugiej strony.
Profesjonaliści bardzo często byli wyznaczani na kuratorów procesowych w wieloosobowych sprawach dotyczących np. stwierdzenia nabycia spadku, które ministerstwo wyceniło na 240 zł. 40 proc. z tej kwoty to całe… 96 zł. Jak widać, środki przeznaczone na wynagrodzenie kuratora szybko mogły zostać skonsumowane na koszty prowadzenia sprawy.
Co prawda przepisy dodatkowo umożliwiają zwrot poniesionych kosztów przez kuratora na prowadzenie sprawy, jednak jego zasądzanie nie przyjęło się w praktyce sądowej. Podobnie jak orzeczenie Trybunału Konstytucyjnego o sygn. akt SK 89/22 uznające, że stawka 40 proc. wynagrodzenia dla kuratora będącego radcą prawnym lub adwokatem jest niezgodna z Konstytucją RP. Wyrok TK nie jest respektowany przez wszystkie składy orzekające. W niektórych wypadkach sędziowie zwracają uwagę na nieprawidłową obsadę trybunału, w innych na brak publikacji orzeczenia w Dzienniku Ustaw. Niekiedy powołują się po prostu na brak nowelizacji rozporządzenia.
Rozwiązanie przyjęte przez Sąd Najwyższy na pewno zmniejszy koszt prowadzenia sprawy przez kuratorów, ale zasadniczo to jedyna faktyczna zmiana, jaka przełoży się bezpośrednio na ich pracę. W 2025 r., kiedy sprawy miesiącami leżą na półkach w pokojach sędziowskich, literalnie brzmienie art. 132 k.p.c. ani nie przyspieszy, ani nie opóźni ich rozpoznawania. Harmonogram prowadzenia spraw przy obecnej konstrukcji przepisów w najmniejszym stopniu zależy od działań pełnomocników czy stron. Oczywiście, wykorzystując niektóre przepisy, strony jak i pełnomocnicy mają możliwość opóźnienia ich rozpoznania, ale są to sytuacje dość marginalne, z uwagi na narzędzia posiadane przez sędziów. Dopingujące strony do szybkiego obrotu korespondencji i wymiany pism procesowych.
Przedstawiciel, a nie pełnomocnik
Inne aspekty, które sądy mogą wyinterpretować z przedmiotowego orzeczenia, odnoszą się do sposobu doręczania zarządzeń czy postanowień w trakcie procesu, a także dokonywania pouczeń przez sądy. Sąd Najwyższy przypomniał, że kurator – nawet będący radcą prawnym czy adwokatem – nie jest pełnomocnikiem strony. Jest jej przedstawicielem ustawowym i tak należy go traktować. Tłumacząc to w sposób najbardziej obrazowy: adwokatom czy radcom prawnym będącym kuratorami procesowymi należy się takie samo traktowanie jak stronom postępowania.
I stąd mogą wynikać nowe obowiązki sądu. Przede wszystkim sędziowie muszą zrezygnować z doręczeń elektronicznych dokonywanych przez portal informacyjny. Tutaj już kilka miesięcy temu z pomocą przyszło samo Ministerstwo Sprawiedliwości, które dokonało swego rozdziału podziału użytkowników – na pełnomocnika profesjonalnego, któremu można doręczać orzeczenia sądu na drodze elektronicznej, oraz użytkownika zwykłego, gdzie tę funkcję wyłączono. Nie przeszkadza to sądom mieszać i podpinać sprawy do profilu profesjonalnego nawet w tych sprawach, w których adwokat czy radca prawny występują w roli kuratora. Oczywiście zapewne do czasu, kiedy okaże się, że takie doręczenie będzie nieskuteczne i uda się wzruszyć orzeczenie z powodu braku jego prawidłowego doręczenia.
Podobnie wygląda sytuacja z pouczeniami. Dotychczas sądy potrafiły je pomijać, wskazując, że kierowane są one do profesjonalisty, nawet jeśli występował w charakterze kuratora. W mojej ocenie orzeczenie II CSKP 7/23 daje także podwaliny do zmiany postępowań sądów w tym aspekcie. Ważna jest spójność. Różne traktowanie profesjonalistów będących kuratorami pogłębi chaos. Nawet dla sądów powinno to być istotne. Traktowanie kuratorów w sposób jednolity pozwoli unikać działań, które mogą stanowić podstawę uchylenia orzeczenia z powodu nieważności pewnego aspektu postępowania.
Podkreślenia wymaga fakt, iż dotychczasową praktykę można porównać z piłkarską taktyką – gry na chaos. Sądy potrafiły wymagać doręczeń bezpośrednich pomiędzy profesjonalistami – kuratorami, rezygnując z doręczeń elektronicznych z powołaniem się właśnie na status kuratora. Albo rezygnować z pouczeń przy poszczególnych pismach, ale wymagać doręczeń bezpośrednich. Każdy sędzia miał własny zestaw zachowań kierowanych do kuratorów. Jednakże w jednym co do zasady sądy były zgodne – zwłaszcza przed kwietniem 2025 r. – przyznawaniem kuratorom będącym profesjonalistami najniższej możliwej stawki wynagrodzenia. Nawet jeśli kuratorzy byli traktowani jako pełnomocnicy, tj. wymagano od nich doręczeń bezpośrednich, dokonywano doręczeń elektronicznych bez pouczeń i nakładano na nich obowiązki przeznaczone niczym dla najlepszych detektywów. Tę konsekwencję w stosowaniu takiej praktyki finansowej trudno było i nadal nie łatwo jest zmienić.
Omawiane orzeczenie SN dało pewną nadzieję, że nadchodzi kres chaosu. Jest to jakaś jaskółka zmian, jednak tylko wspólna praca Ministerstwa Sprawiedliwości w zakresie nowelizacji przepisów, także tych uznanych za niekonstytucyjne, sądów w zakresie poważnego traktowania orzecznictwa sądów wyższych instancji, a także samorządów zawodowych w zakresie przekonania władzy ustawodawczej i uwzględnienia zmian proponowanych przez tych profesjonalistów, którzy faktycznie funkcję kuratorów procesowych sprawują, może doprowadzić do koniecznej poprawy sytuacji. ©℗