Pana poprzedniczka na stanowisku wiceministra sprawiedliwości, Zuzanna Rudzińska-Bluszcz, zapowiadała prawdziwą rewolucję w sądownictwie rodzinnym. Zmiany miały polegać na utworzeniu we wszystkich sądach okręgowych oraz apelacyjnych wydziałów bądź sekcji rodzinnych, co miało doprowadzić do specjalizacji sądownictwa rodzinnego. Czy resort nadal pracuje nad tego typu rozwiązaniami, a jeśli tak, to na jakim etapie są te prace?

W Ministerstwie Sprawiedliwości został opracowany projekt ustawy przewidujący wprowadzenie wyspecjalizowanego sądownictwa rodzinnego na wszystkich szczeblach sądów powszechnych. Chodzi o utworzenie w sądach okręgowych oraz apelacyjnych wydziałów albo sekcji rodzinnych. Opracowaliśmy ocenę skutków regulacji wprowadzenia takich rozwiązań. Ich koszt szacujemy na przekraczający 30 milionów złotych w skali roku, co byłoby wydatkiem znaczącym. Dlatego na razie w MS pracujemy, by otworzyć wydziały albo sekcje rodzinne na podstawie zarządzeń ministra sprawiedliwości w tych sądach okręgowych, których prezesi są gotowi do ich utworzenia. Pracujemy także nad pewną modyfikacją opracowanego projektu ustawy, by dostosować go do możliwości kadrowych poszczególnych sądów okręgowych.

Jak tego typu plany są odbierane w środowisku sędziowskim? I nie pytam tylko o środowisko sędziów rodzinnych, bo oni zapewne są zadowoleni.

Różnie. Oczywiście środowisko sędziów rodzinnych popiera zaproponowaną zmianę w organizacji sądownictwa rodzinnego. Zapewnia ona bowiem specjalizację pozwalającą na rozstrzyganie spraw rodzinnych i opiekuńczych, a także spraw nieletnich przez wyspecjalizowanych sędziów we wszystkich instancjach. Daje także szanse rozwoju i awansu zawodowego do sądów wyższej instancji sędziom orzekającym w sprawach rodzinnych i opiekuńczych. Natomiast część środowiska sędziowskiego obawia się zbytniego rozproszenia organizacyjnego, zwłaszcza w mniejszych sądach.

Wiceminister Rudzińska-Bluszcz zapowiadała również zmiany, które miały doprowadzić do skrócenia procedury zmierzającej do skutecznego egzekwowania ustalonych sądownie kontaktów z dzieckiem. Dziś rozstrzygając o tej kwestii, sąd może, ale nie musi, nałożyć na rodziców również zagrożenie zapłaty odpowiedniej sumy pieniężnej za niewykonywanie lub nienależyte wykonywanie poczynionych w tym zakresie ustaleń. Po zmianach będzie miał taki obowiązek. Czy resort prowadzi prace także nad tego typu rozwiązaniem? A może są jeszcze inne pomysły na usprawnienie postępowań mających na celu egzekwowanie kontaktów rodzica z dzieckiem?

Projekt ustawy nowelizującej postępowanie w sprawach o ustalenie kontaktów, o wykonywanie kontaktów oraz w sprawach o odebranie dziecka, w tym na podstawie Konwencji haskiej, jest na końcowym etapie prac wewnątrzresortowych. Obecnie analizowane są ostatnie szczegóły projektowanych rozwiązań, w tym wprowadzenie penalizacji uporczywego uchylania się od obowiązków w zakresie kontaktów z dzieckiem. Dotyczyć to ma zarówno kontaktów ustalonych orzeczeniem sądu, jak i ugodą zawartą przed sądem oraz ugodą zawartą przed mediatorem i zatwierdzoną przez sąd. Rozważamy także wprowadzenie karalności zawinionego braku realizacji orzeczonego przez sąd obowiązku wydania dziecka. Planujemy, że projekt tej ustawy zostanie jeszcze w tym roku przedstawiony z wnioskiem o wpis do wykazu prac legislacyjnych i programowych Rady Ministrów.

Chcę podkreślić, że projekt zapewnia zmianę postrzegania osoby małoletniego dziecka: powinno mieć ono zapewnione prawa uczestnika postępowania we wszystkich sprawach dotyczących jego osoby lub majątku. Zwłaszcza w sprawach, w których zapadają decyzje dotyczące jego codziennego życia. Chcemy, aby z jednej strony w postępowaniach sądowych dotyczących dziecka była badana autonomiczna wola dziecka, a dziecko nie było reprezentowane przez jednego z rodziców, gdy rodzice pozostają w konflikcie (w tym w konflikcie interesów). Z drugiej strony, aby postanowienia wydawane przez sąd opiekuńczy były respektowane i wykonywane.

Jakie realne skutki chce osiągnąć MS, wprowadzając tego typu zmiany?

Celem wprowadzanych zmian jest wyeliminowanie przypadków uporczywego uchylania się od wykonania orzeczeń sądu opiekuńczego. Planowana jest zmiana sankcji za niewykonywanie kontaktów z sumy pieniężnej na grzywnę zasądzaną na rzecz Skarbu Państwa. Pragnę zaznaczyć, że zmiana tej sankcji jest od dawna postulowana przez różne środowiska, w tym organizacje zrzeszające matki, jak też te grupujące ojców.

Chcemy także skrócić postępowania o wykonywanie kontaktów z dzieckiem tylko do jednego etapu. W postępowaniu o ustalenie kontaktów sąd będzie zobowiązany uprzedzić o możliwych sankcjach za obstrukcję przy kontaktach z dzieckiem zarówno osobie zobowiązanej do wydania dziecka, jak też osobie uprawnionej do kontaktów. Chodzi o zagrożenie grzywną za niewykonywanie lub niewłaściwe wykonywanie obowiązków związanych z kontaktami. Dotyczy to nie tylko orzeczeń merytorycznych, w których sąd będzie ustalał albo zmieniał ustalone kontakty, ale także postanowień o umorzeniu postępowania w związku z zawartą przez strony ugodą czy zatwierdzenia ugody zawartej przed mediatorem.

Jak wspomniałem wcześniej, analizujemy także przepisy kodeksu rodzinnego i opiekuńczego regulujące kontakty z dzieckiem, zwłaszcza w zakresie spotkań rodzica ustalonych w obecności osób trzecich lub kuratora sądowego czy w konkretnych miejscach. Zmiany te powinny wpłynąć na poprawę wykonywania kontaktów.

W sprawach o odebranie dziecka niezwykle istotne jest zwiększenie efektywności tych postępowań oraz przyspieszenie czasu ich rozpoznania i wykonania. Zaprojektowane zmiany mają na celu usprawnienie i przyspieszenie odebrania dziecka od osoby nieuprawnionej, wyeliminowanie rozbieżności w orzecznictwie oraz zapewnienie narzędzi umożliwiających bezzwłoczne i efektywne przymusowe odebranie dziecka, gdy zobowiązany nie wykonuje obowiązku nałożonego przez sąd.

Dlaczego resort wycofał się z pomysłu, aby także notariusze mogli udzielać rozwodów? Ostateczny projekt dotyczący rozwodów pozasądowych przyjęty przez Radę Ministrów przewiduje taką kompetencję jedynie dla urzędów stanu cywilnego.

Od początku prac nad tym projektem ustawy został przyjęty model, w którym tylko kierownikom urzędów stanu cywilnego powierzono zadania „udzielania” rozwodów pozasądowych. W tym „udzielaniu” chodzi oczywiście o odebranie oświadczeń od małżonków, którzy chcą zgodnie rozwiązać swój związek. Bardzo istotną kwestią jest tu wymóg dokonania przez kierownika USC wpisu wzmianki dodatkowej do aktu małżeństwa, która ma charakter konstytutywny, co oznacza, że bez dokonania wpisu tej wzmianki – pomimo złożenia zgodnych oświadczeń przez małżonków – małżeństwo nie zostanie rozwiązane.

O powierzeniu tych kompetencji USC zdecydowało kilka ważnych powodów. Przede wszystkim kierownicy USC są organem władzy publicznej, a zatem rozwody – mimo że „wyprowadzone” z sądu – nadal pozostają pod pieczą państwa. Zabezpieczony także pozostaje urzędowy charakter czynności dokonywanych przez małżonków.

Dodatkowo za wskazaniem kierownika USC jako organu odpowiedzialnego za procedurę rozwodu pozasądowego przemawia także uproszczenie formalności oraz obiegu dokumentów, które są weryfikowane lub sporządzane przy rozwiązaniu małżeństwa. Organ ten ma bezpośredni dostęp do rejestru stanu cywilnego oraz do PESEL, co pozwala na przeprowadzenie weryfikacji określonych okoliczności, a także na zakończenie procedury przez dołączenie do aktu małżeństwa wzmianki dodatkowej o rozwiązaniu związku. Małżonkowie nie muszą zatem pobierać tych dokumentów z USC, by przeprowadzić projektowaną procedurę. Dostęp do USC jest łatwy, bo urzędy takie funkcjonują przecież we wszystkich gminach w Polsce.

Kierownicy USC mają odpowiednie przygotowanie zawodowe oraz doświadczenie w korzystaniu z mechanizmów i procedur od wielu lat funkcjonujących w prawie o aktach stanu cywilnego, na których oparty został model rozwodu pozasądowego.

Czy to oznacza, że resort porzuca całkowicie pomysł rozwodu notarialnego?

Nie. Chcemy spróbować uregulować tę procedurę w kolejnym kroku reformy prawa małżeńskiego, być może po uwzględnieniu pierwszych doświadczeń z rozwodami przeprowadzanymi w postępowaniu przed kierownikiem USC. Aktualnie w MS we współpracy z Komisją Kodyfikacyjną Prawa Rodzinnego oraz przedstawicielami notariatu opracowywane są założenia do projektu ustawy o pozasądowym rozwiązaniu małżeństwa przed notariuszem. Chcielibyśmy, aby ta procedura była dostępna także dla małżonków posiadających małoletnie dzieci, ale pod warunkiem uregulowania przez nich wszystkich spraw dotyczących dzieci, czyli zawarcia w formie aktu notarialnego porozumienia rodzicielskiego, w którym małżonkowie zgodnie ustalą sposób wykonywania władzy rodzicielskiej. W tym rozstrzygania o istotnych sprawach dziecka, miejscu jego pobytu, kontaktach, alimentach.

W Ministerstwie Sprawiedliwości już od jakiegoś czasu trwają prace nad projektem nowelizacji kodeksu rodzinnego i opiekuńczego, którego celem ma być doprecyzowanie zasad orzekania opieki naprzemiennej oraz uporządkowanie kwestii kontaktów z dziećmi. Na jakim są one etapie?

Projekt ustawy, który przewiduje zdefiniowanie pieczy współdzielonej – bo taka nazwa sprawowania pieczy nad dzieckiem przez rodziców została uznana za najlepiej oddającą ideę wspólnego wykonywania przez rodziców władzy rodzicielskiej i sprawowania bieżącej pieczy w powtarzających się, choć niekoniecznie takich samych okresach przez jednego z rodziców – a także ustalenie zasad jej orzekania, oczekuje na wpis do wykazu prac legislacyjnych i programowych RM. Ministerstwo wystąpiło z wnioskiem o taki wpis, który jest jednym z etapów tworzenia prawa dnia 30.10.2025 r.

Jakie cele chce osiągnąć MS, wprowadzając tego typu rozwiązania?

W naszej ocenie wprowadzenie projektowanych rozwiązań doprowadzić powinno do szybszego stabilizowania sytuacji dzieci rozstających się rodziców, a określenie definicji pieczy współdzielonej i zasad jej orzekania ma zapewnić jej upowszechnienie i wpłynąć na równy podział obowiązków rodzicielskich. Może także zapobiec separacji dziecka z jednym z rodziców. Skutkiem proponowanej regulacji ma być również obniżenie poziomu konfliktu między rodzicami, który stanowi poważne zagrożenie dla dobra wspólnych małoletnich dzieci stron oraz utrudnia wypracowanie porozumienia wychowawczego.

Projektowane rozwiązania dotyczące pieczy współdzielonej nie wprowadzają automatycznego domniemania tego modelu sprawowania pieczy nad dzieckiem w sytuacji rozwodu lub rozstania rodziców. Umożliwiają jednak jej orzeczenie już na etapie postępowania zabezpieczającego. Piecza współdzielona, w ocenie MS, powinna być jedną z możliwości kształtowania stosunków z dzieckiem. Wybór między tymi możliwościami powinien należeć do obojga rodziców, a w razie braku porozumienia między nimi – do sądu.

W sądach nadal dostrzegalny jest – nawet przez samych sędziów rodzinnych – problem związany z nierównym traktowaniem rodziców. Mówiąc wprost – sądy nadal faworyzują matki kosztem ojców w sprawach dotyczących opieki nad dzieckiem. Czy da się ten problem rozwiązać, wprowadzając pewne rozwiązania ustawowe, czy też jest to jedynie kwestia mentalności sędziów?

Nie zgadzam się z tezą o nierównym traktowaniu rodziców w sądach rodzinnych. Podstawową zasadą prawa rodzinnego, jak i orzeczeń wydawanych w sprawach rodzinnych i opiekuńczych, jest dobro dziecka. Prawo rodzinne, zarówno w przepisach kodeksu rodzinnego i opiekuńczego, jak i przepisach procesowych, czyli kodeksu postępowania cywilnego, nie zawiera żadnych klauzul dyskryminujących rodziców ze względu na płeć. Zarzuty o nierównym traktowaniu rodziców nie znajdują zatem potwierdzenia w treści przepisów.

Co jednak ważniejsze, tezy o nieuczciwym traktowaniu ojców nie potwierdzają dane z analizy orzecznictwa. Zdaję sobie sprawę, że niektórzy ojcowie mogą czuć się w swojej konkretnej sprawie potraktowani niewłaściwie, nie fair. Nie wykluczam też, że ich odczucia mogą być uzasadnione. Nie bagatelizując indywidualnych odczuć, chcę powiedzieć jednak, że nie zgadzam się z tezą o systemowym problemie z niewłaściwym traktowaniem jednej z płci przy sporach rodzicielskich czy małżeńskich.

Czy resort ma jakieś twarde dowody na potwierdzenie pana tezy o braku dyskryminacji ojców przez sądy rodzinne?

Teza ta znajduje potwierdzenie w liczbach. Przykładowo można wskazać, że ze statystyk sądowych wynika, iż w ostatnich latach w 31 631 załatwionych sprawach o rozwód i separację tylko 2031 ojców złożyło wniosek o powierzenie im wykonywania władzy rodzicielskiej i w 1746 przypadkach sąd ten wniosek uwzględnił – co oznacza uwzględnienie w 86 proc., gdy równocześnie 9879 matek złożyło wniosek o powierzenie wykonywania władzy rodzicielskiej i w 9634 sprawach sąd wniosek uwzględnił – co oznacza uwzględnienie w 97,5 proc. Natomiast już w na 30 603 załatwionych sprawach o rozwód i separację 3991 ojców złożyło wniosek o powierzenie im wykonywania władzy rodzicielskiej i w 3792 przypadkach sąd ten wniosek uwzględnił – co oznacza uwzględnienie w 95,01 proc., gdy równocześnie na 9181 matek, które złożyły wniosek o powierzenie im wykonywania władzy rodzicielskiej, w 7873 sprawach sąd wniosek uwzględnił – co oznacza uwzględnienie w 85,75 proc.

Analiza tych danych pokazuje, że nieuzasadnione jest twierdzenie o priorytetowym traktowaniu matek w sprawach dotyczących szeroko rozumianej opieki nad dziećmi. Systematycznie, choć powoli, zwiększa się liczba wniosków składanych przez ojców w tym zakresie, ale też wzrasta liczba wniosków pozytywnie rozpatrzonych przez sąd, w stosunku do tożsamych wniosków złożonych przez matki.

Ale może warto np. położyć większy nacisk na szkolenie sędziów w tym zakresie?

Ależ przecież szkolenia dla sędziów rodzinnych w zakresie przeciwdziałania naruszeniom dobra dziecka, w tym tzw. alienacji rodzicielskiej, są prowadzone cały czas. Sędzia orzekający w sprawach rodzinnych i opiekuńczych ma obowiązek uczestniczenia, co cztery lata, w szkoleniu i doskonaleniu zawodowym, w wymiarze co najmniej 10 godzin, w celu uzupełnienia specjalistycznej wiedzy i umiejętności zawodowych z zakresu prowadzenia czynności z osobami, które nie ukończyły 18 lat, rozpoznawania symptomów krzywdzenia dziecka i zabezpieczenia interesu dziecka w sytuacji sporu między rodzicami albo opiekunami. Zatem sędziowie orzekający w wydziałach rodzinnych zobowiązani zostali do cyklicznego podnoszenia kwalifikacji w tym newralgicznym obszarze. Ministerstwo chętnie współpracuje również ze środowiskami ojców i matek, tak by szukać rozwiązań dla zgłaszanych przez nich problemów.

Prezydent podpisał ustawę, która umożliwia asesorom sądowym orzekanie także w sądach rodzinnych. Jak to wpłynie na sytuację w sądach rodzinnych? Czy widzi pan jakieś zagrożenia z tym związane?

Bardzo nas cieszy, że Pan Prezydent podpisał ustawę umożliwiającą asesorom sądowym orzekanie w sądach rodzinnych. Wbrew obawom niektórych środowisk, uważam, że osoby powołane na stanowisko asesora sądowego, które będą zainteresowane problematyką prawa rodzinnego, doskonale poradzą sobie z orzekaniem w wydziałach rodzinnych i nieletnich sądów rejonowych. Przy orzekaniu w sprawach rodzinnych i opiekuńczych niezwykle istotna jest odpowiednia wrażliwość i empatia, a także wiedza pozaprawna z takich dziedzin jak psychologia, w tym psychologia rozwojowa dzieci i młodzieży, pedagogika, psychiatria z elementami seksuologii, socjologia, zarządzanie konfliktem. Sędziowie orzekający w sprawach rodzinnych i opiekuńczych muszą być gotowi i chętni na stałe podnoszenie swojej wiedzy w tych dziedzinach. Mam nadzieję, że otworzenie możliwości orzekania w wydziałach rodzinnych i nieletnich asesorom sądowym pozwoli na napływ nowej kadry do tych wydziałów i naturalną wymianę pokoleniową, gdzie młodzi orzecznicy korzystają z wiedzy i doświadczenia starszych kolegów. Mamy wielu wspaniałych sędziów rodzinnych, którzy – gdy przepisy na to pozwalały – rozpoczęli swoją służbę właśnie od asesury w wydziałach rodzinnych i nieletnich.

Rozmawiała Małgorzata Kryszkiewicz