Rząd przygotował projekt zmian w prawie, które mają zwiększyć nadzór nad stosowaniem podsłuchów. Po ich wejściu w życie każda służba będzie musiała przekazać sądowi m.in. wyniki przeprowadzonej kontroli operacyjnej. Sąd będzie mógł również zarządzić natychmiastowe wstrzymanie stosowania podsłuchu. Czy pana zdaniem te zmiany rzeczywiście zwiększą kontrolę nad tym, w jaki sposób służby przeprowadzają kontrole operacyjne?

Nie. Iluzją jest bowiem myślenie, że przydzielenie sądom dodatkowych uprawnień spowoduje, że coś się w tym zakresie zmieni. Sądy nadal będą w sposób masowy i blankietowy wyrażać zgodę na stosowanie podsłuchów. Nie ma żadnych przesłanek, które uzasadniałyby tezę, że sędziowie, po tym, jak otrzymają większe kompetencje, zaczną bardziej krytycznie patrzeć na to, co robią służby, nie tylko na początku, kiedy te wnioskują o kontrolę operacyjną, ale także już w trakcie jej prowadzenia.Naprawdę nie wiem, skąd ta nadzieja ze strony projektodawców, że to się w jakikolwiek sposób zmieni. Zaproponowane przepisy nie zmienią tego, że sąd nadal będzie miał prezentowany jednostronny obraz sytuacji, nadal będzie znał tylko argumentację służb, które przecież przedstawiają mu tylko te fakty, które przemawiają za inwigilacją. Po wejściu w życie projektowanych przepisów sąd wciąż będzie widział sprawę jedynie oczami służb.

Co zatem mogłoby zmienić tę sytuację?

Żeby pozwolić sądowi na zapoznanie się w sposób rzetelny z sytuacją, należałoby wprowadzić takie rozwiązanie jak np. rzecznik prywatności czy adwokat prywatności. Ta propozycja już leży na stole, jest przygotowana. Dzięki temu rozwiązaniu w postępowaniu związanym z zarządzeniem kontroli operacyjnej brałby udział ktoś, kto szukałby dziury w całym, wynajdywałby argumenty za niewydawaniem zgody na kontrolę, reprezentowałby interesy osoby, która miałaby być podsłuchiwana. Nie chodzi oczywiście o to, żeby taki rzecznik ustalał strategię z taką osobą, a jedynie o to, aby reprezentował jej słuszne interesy i dbał o jej prawa. Drugim elementem, który pozwoliłby realnie zwiększyć skuteczność nadzoru nad tym, w jaki sposób służby korzystają z podsłuchów, byłoby wprowadzenie obowiązku informowania post factum osób o tym, że zostały objęte kontroląoperacyjną, po to żeby mogły żalić się na tego typu decyzje.

Bez wprowadzenia tych rozwiązań wszystkie zmiany będą prowadziły jedynie do podtrzymywania iluzji sądowej kontroli działania służb.

Główny problem leży zatem w przepisach czy raczej w praktyce sądowej?

W praktyce też, choć bez wprowadzenia do prawa tych rozwiązań, o których powiedziałem, niewiele się zmieni. Jeśli zaś chodzi o praktykę, to aby dojść do wniosku, że coś tu jest nie tak, wystarczy posłuchać samych sędziów, którzy publicznie mówią o tym, że system jest tak skonstruowany, żeby zachęcać ich do tego, żeby wyrażali zgody na stosowanie kontroli operacyjnej. Problemem jest to, że – jak już wspominałem – postępowanie prowadzone w tym zakresie ma charakter jednostronny, a także to, że sędziowie muszą rozpatrywać tych wniosków bardzo dużo, a ich zaakceptowanie jest po prostu najprostszym dla nich rozwiązaniem. Ponadto sędziowie domyślnie ufają temu, co we wniosku piszą służby, bo nie mają narzędzi do tego, żeby to zweryfikować. Pozostaje im więc tylko zaufanie.

No to teraz będą miały więcej narzędzi, które będą im pozwalały weryfikować to, co mówią i robią służby. Projekt przewiduje np., że sąd będzie mógł żądać przekazania mu zebranych w trakcie trwania kontroli materiałów, jeszcze przed jej zakończeniem.

Tak, tylko że jeżeli dotychczas sędziowie nie przejawiali zbyt dużego zainteresowania tymi sprawami, a praktyka wskazuje na to, że te wnioski były po prostu bezrefleksyjnie akceptowane, to nie mam podstaw do tego, aby zakładać, że po wejściu w życie tych nowych przepisów coś się w tej kwestii zmieni. Poprawie tej sytuacji z całą pewnością nie sprzyja obciążenie pracą sędziów, które jest obecnie bardzo duże. Mam tutaj na myśli przede wszystkim sędziów orzekających w Sądzie Okręgowym w Warszawie, do którego trafiają wnioski składane przez wszystkie służby specjalne, takie jak ABW czy CBA. Trudno się więc dziwić, że już dziś sędziowie z tego sądu nie są w stanie wnikliwie przyglądać się każdemu takiemu wnioskowi.

Czyli pana zdaniem projektowane przepisy przydające sądom pewne kompetencje nie znajdą zastosowania w praktyce? Sądy nie będą nakazywały przerwania inwigilacji?

Tak uważam. Przyznanie sędziom dodatkowych kompetencji, bez określenia jakichkolwiek przesłanek mówiących o tym, kiedy, w jakich sytuacjach mają z nich korzystać, będzie prowadzić do sytuacji, w której przepisy te pozostaną martwe. Oczywiście mogą znaleźć się sędziowie, którzy wykażą się determinacją i dzięki nim uda się wyłapać pojedyncze przypadki nadużyć. Zaproponowane przez rządzących przepisy nie rozwiązują jednak problemu na poziomie systemowym – tego, że postępowania o udzielenie zgody na zastosowanie podsłuchu są jednostronne i że nie ma obowiązku informowania osób o tym, że zostały objęte podsłuchem. Dopóki tego nie zmienimy, dopóty będziemy mieli do czynienia z dużym ryzykiem nadużyć, które mogą być groźne nie tylko dla prywatności konkretnych osób, ale także dla wolności słowa, czy nawet procesów wyborczych.

Rozmawiała Małgorzata Kryszkiewicz