Nowelizacja ustawy o spółdzielniach mieszkaniowych, której założenia Ministerstwo Finansów i Gospodarki wpisało 19 września 2025 r. do wykazu prac legislacyjnych Rady Ministrów, nie pomoże członkom spółdzielni. W pierwszej kolejności należałoby zająć się sprawami priorytetowymi dla bezpieczeństwa Polaków, m.in. wsparciem członków spółdzielni mieszkaniowych oraz wspólnot w przygotowaniu ich na wypadek wojny przez zmianę przepisów dotyczących obrony cywilnej, usunięciem wadliwych rozwiązań wprowadzonych nowelizacją z 2017 r. czy ostatecznym uregulowaniem stanu prawnego nieruchomości. Jak widać w opublikowanych założeniach, priorytety są niestety zupełnie inne.

Nowelizacja ustawy o spółdzielniach mieszkaniowych, czyli psucie i naprawianie

W tych propozycjach są zmiany, które generalnie należy ocenić bardzo źle. Bo jak ma funkcjonować podmiot, w którym mają być przeprowadzane obligatoryjne konkursy tylko dla samej zasady, aby je przeprowadzać, a w dodatku zrównuje się kadencje zarządu i rady? Już teraz członkowie mają możliwość wprowadzenia do statutu kadencji dla zarządu. Już teraz członkowie mogą w każdym czasie odwołać członków rady nadzorczej, a sama rada nadzorcza w każdej chwili może odwołać członków zarządu. Ponadto już teraz na corocznym walnym zgromadzeniu zarząd musi uzyskać absolutorium, więc również członkowie na walnym zgromadzeniu mogą odwołać zarząd. Pokazuje to przykład jednej ze spółdzielni w Warszawie, gdzie niedawno odwołano prezesa zarządu – jeśli członkowie się zmobilizują i przyjdą na walne zgromadzenie, to mają wpływ na to, kto i jak spółdzielnią kieruje.

Dobrze ocenić należy tylko przywrócenie zebrań przedstawicieli. Mieszkańcy np. danego osiedla w ramach zebrań grup członkowskich, jeśli SM dopuści to w statucie, powinni móc wybierać swojego przedstawiciela, który będzie ich reprezentował na zebraniu. Zwiększyć to może reprezentatywność. Środowisko spółdzielcze postuluje to od dawna, więc nie jest to pomysł ministerstwa – resort kiedyś doprowadził do zniesienia tych zebrań.

Pozytywnie należy ocenić zniesienie zakazu pełnienia funkcji lustracyjnych, który doprowadził do tego, że osoby, które znają problematykę spółdzielczości mieszkaniowej, nie mogły pracować dla związków rewizyjnych, ale to z kolei tylko naprawa tego, co zepsuto w wyniku fatalnej nowelizacji z 2017 r.

Państwo wkracza w sferę prywatną

Zaskakująca jest propozycja, aby minister właściwy do spraw mieszkalnictwa mógł delegować swoich przedstawicieli do rad nadzorczych związków rewizyjnych. Podmioty te, będące prywatnymi zrzeszeniami spółdzielni, zrzeszają inne prywatne podmioty. Wprowadzanie do ich władz przedstawicieli rządu to krok w stronę centralizacji i upaństwowienia, który jest wprost sprzeczny z zasadami państwa demokratycznego. Tego typu praktyki są charakterystyczne dla ustrojów niedemokratycznych, w tym dla reżimów komunistycznych, gdzie państwo dąży do pełnej kontroli nad każdą sferą życia społecznego i gospodarczego. To nie jest zwiększanie transparentności, lecz wprowadzanie kontroli politycznej tam, gdzie nie powinno jej być.

Tak samo krytycznie należy ocenić wprowadzenie zakazu możliwości pełnienia funkcji członka organu związku rewizyjnego spółdzielni mieszkaniowych w odniesieniu do członków zarządów spółdzielni mieszkaniowych w nich zrzeszonych, nie tylko z tego powodu, że zmiana ta miałaby dotknąć tylko sektora spółdzielni mieszkaniowych, lecz także dlatego, że pozbawi ona osoby posiadające doświadczenie i wiedzę ekspercką możliwości zasiadania w związkach rewizyjnych. Już teraz Krajowa Rada Spółdzielcza uchwala na podstawie ustawy – Prawo spółdzielcze zasady przeprowadzania lustracji, które przeciwdziałają ewentualnym sytuacjom w zakresie możliwych konfliktów interesów, a sami lustratorzy z mocy tej ustawy są niezależni. Dlatego propozycję tej zmiany należy uznać za bezprzedmiotową i mającą na celu jedynie pozbawienie związków rewizyjnych grona doświadczonych ekspertów. Zadziwiające jest, dlaczego ministerstwo nie proponuje tego samego w odniesieniu do innych branż spółdzielczych. Propozycję tę należy uznać za oczywiście sprzeczną z zasadą demokratycznego państwa prawa i konstytucyjną zasadą równego traktowania wobec prawa.

Propozycja zmiany sposobu liczenia głosów na walnym zgromadzeniu, rzekomo w celu uniknięcia trudności, ignoruje ugruntowane orzecznictwo sądowe, a w szczególności orzeczenia Sądu Najwyższego. Jak wskazał SN, pojęcie członków uczestniczących jest jednoznaczne i odnosi się wyłącznie do tych osób, które aktywnie oddały głos. Osoby, które po otrzymaniu karty do głosowania opuszczają salę, rezygnują z prawa do głosowania, co powinno być traktowane jako ich świadoma decyzja. Proponowana zmiana w rzeczywistości ma na celu ominięcie ukształtowanych reguł prawnych i może prowadzić do nieuczciwego manipulowania wynikami głosowań. Nie można nikomu narzucać obowiązku oddania głosu.

Ograniczenie praw członków spółdzielni

Kolejnym niepokojącym założeniem jest propozycja, aby to rada nadzorcza, a nie walne zgromadzenie, decydowała o najwyższej sumie zobowiązań, jakie może zaciągnąć spółdzielnia. To bezpośrednio podważa prawa członków, którzy w myśl dotychczasowych przepisów mieli bezpośredni wpływ na najważniejsze decyzje dotyczące finansów spółdzielni. Przeniesienie tej kompetencji na radę nadzorczą, czyli organ wybierany przez członków i działający w ich imieniu, odbiera im to fundamentalne prawo. O tym, który z organów powinien podejmować tak kluczowe decyzje, powinni decydować sami członkowie poprzez zapisy w statucie. Takie rozwiązanie jest zgodne z zasadami demokracji spółdzielczej i umożliwia dostosowanie statutu do specyfiki konkretnej spółdzielni.

O tym, który z organów spółdzielni powinien podejmować kluczowe decyzje, powinni decydować sami członkowie poprzez zapisy w statucie

Ta zmiana może też powodować niepotrzebne konflikty w spółdzielniach mieszkaniowych, których członkowie od lat są przyzwyczajeni do tego, że decydują o najwyższej sumie zobowiązań na walnym zgromadzeniu, a następnie udzielają mandatu do dalszego działania pozostałym organom spółdzielni. Teraz będą mogli podejrzewać radę nadzorczą o arbitralne decyzje, które w ich ocenie będą prowadzić np. do nadmiernego zadłużania się spółdzielni.

Niezrozumiałe jest również zapewnianie dostępu do dokumentów dotyczących spółdzielni mieszkaniowych osobom, które nie są ich członkami. Tylko członkowie powinni mieć możliwość dostępu do dokumentów. Prawo członków jest szeroko uregulowane w aktualnie obowiązującym art. 81 ustawy o spółdzielniach mieszkaniowych, a właściciel niebędący takim członkiem może to członkostwo uzyskać. Każdorazowo członkowie mają także możliwość zwiększenia zakresu swoich praw w drodze zmiany statutu na podstawie art. 18 par. 4 ustawy – Prawo spółdzielcze w zw. z art. 1 ust. 7 ustawy o spółdzielniach mieszkaniowych, który wprost daje taką możliwość.

Forma głosowania

Za niepokojące należy uznać przyjęcie założeń, które zmierzają do narzucenia głosowania elektronicznego podczas walnych zgromadzeń. Już teraz jest możliwość uregulowania takiego trybu głosowania na podstawie art. 5 pkt 6 ustawy – Prawo spółdzielcze w zw. z art. 1 ust. 7 ustawy o spółdzielniach mieszkaniowych, ale jest to decyzja samych członków. Takich rozwiązań nie można narzucać w drodze ustawy. W dodatku wdrożenie zabezpieczenia technicznego, które chroniłoby np. dane osobowe, spowodowałoby zwiększenie opłat członków spółdzielni.

Proponowane zmiany nie tylko nie rozwiązują problemów, ale wprowadzają rozwiązania, które są sprzeczne z podstawowymi zasadami państwa prawa, demokracji i samorządności spółdzielczej. Zamiast usprawniać, mogą prowadzić do arbitralności, manipulacji i upolitycznienia podmiotów, które powinny pozostać niezależne. Propozycja wydaje się także sprzeczna z głoszoną przez rząd chęcią deregulacji. Jej ewentualne wejście w życie nie tylko skomplikuje sytuację prawną członków spółdzielni, lecz także uszczupli ich prawa. ©℗

Za tydzień w tygodniku „Prawnik” ukaże się opinia na ten sam temat autorstwa Adama Rymskiego ze Stowarzyszenia Razem dla Targówka