Gdy w zeszłym roku Microsoft, płacąc w sumie 9 mld dol., kupił dział telefonów Nokii, razem z pracownikami i fabrykami, dominowały komentarze o końcu epoki i smutnym upadku znanej firmy. To rzeczywiście był koniec epoki, ale Nokia ma się dobrze. W zasadzie wyszła na tym lepiej niż Microsoft. I zamierza wrócić do gry.

Microsoft ma prawo do korzystania ze znaków towarowych Nokii przez 10 lat. Jednak zrezygnował z nazwy „Nokia” na rzecz „Lumii” i umieszcza na telefonach swoje logo. Kontrakt zakłada, że Nokia nie może licencjonować znaku towarowego innym konkurencyjnym producentom do III kw. 2016 r. A później? „Właściwą drogą powrotu do produkcji telefonów jest licencjonowanie marki zewnętrznemu partnerowi. Będziemy szukać takiego, który pomoże nam dostarczyć świetny produkt” – czytamy w oświadczeniu firmy. Nokia ma już na koncie tego rodzaju współpracę – jej efektem jest wyprodukowany przez Foxconn tablet N1.
Co z tego wyniknie? Tani chiński smartfon z fińskim logo? Witold Tomaszewski, redaktor naczelny branżowego serwisu Telepolis.pl, nie ma obaw. – Apple zajmuje się projektowaniem telefonu, ale zleca produkcję zewnętrznym firmom. Podobnie inni producenci – zwraca uwagę. Ponadto magia marki jest wciąż silna. – Dobrze się kojarzy, zwłaszcza w krajach europejskich, także w Polsce. Nikt nie będzie wiedział, że telefon produkowany będzie w Chinach. Klienci patrzą na markę. Tak jak nie obchodzi ich, że iPhone produkowany jest w Chinach – tłumaczy.
Wznowienie produkcji to dobra okazja, by tanim kosztem podtrzymać życie marki, o której klienci w końcu by zapomnieli bez nowych produktów na rynku. Choć Nokia nie ma swoich fabryk, zachowała kilka atutów, które zwiększą jej konkurencyjność w starciu z innymi producentami. Projektowanie telefonu nie jest proste i wymaga rozwiązań technologicznych, czy to własnych, czy kupionych. A Nokia przez lata zgromadziła bogate portfolio patentów. W zeszłym roku przychód z licencji wyniósł ok. 637 mln dol. Ponadto większość telefonów na świecie sprzedaje się u operatorów. A Nokia przez lata zbudowała sobie z nimi dobre relacje, podczas gdy młode chińskie start-upy jak OnePlus produkujące wydajne, tanie telefony muszą stopniowo zdobyć ten kanał sprzedaży.
Nokia zamierza spróbować swoich sił jeszcze raz, ale telefony nie będą jak kiedyś głównym filarem firmy. To będzie raczej eksperyment, przynajmniej w pierwszych latach. Główną działalnością pozostaje obecnie produkcja sprzętu sieciowego i usługi dla operatorów telekomunikacyjnych. Nokia kupiła w kwietniu za 16 mld dol. Alcatel-Lucent, by móc konkurować z Ericssonem czy coraz silniejszym Huawei.
„Zabierzemy się do stworzenia nowego urządzenia w całkiem inny sposób niż w przeszłości” – pisze kierownictwo Nokii w oświadczeniu. Firma nie zamierza wracać do strategii kilkudziesięciu telefonów w ofercie. – Najlepiej rozwijają się producenci, którzy oferują kilka urządzeń – mówi Tomaszewski. Poprzednia masowa oferta wymknęła się Nokii spod kontroli, generując straty. Jedynym sensownym rozwiązaniem wydaje się produkcja telefonu z Androidem, gdyż to dominujący system na rynku, z największą ofertą aplikacji.
Przejęcie działu telefonów Nokii przez Microsoft ma dwa wymiary. Z jednej strony, firma straciła to, z czego słynęła i co budowała latami. – Z drugiej, Nokia uwolniła się od kuli u nogi – mówi Witold Tomaszewski. Może teraz zacząć od początku. I stabilizuje swoje finanse. Zysk za zeszły rok wyniósł 3,4 mld euro wobec 615 mln euro straty w 2013 r.
Kula u nogi to teraz problem Microsoftu. Jego prezes Satya Nadella zapowiedział grupowe zwolnienia w dziale telefonów – na początek 7800 osób. Jakby tego było mało, wpisał w straty związane z przejęciem działu Nokii 7,6 mld dol. Niespełna miliard ma kosztować restrukturyzacja. W ostatnim kwartale 2014 r. Microsoft zanotował rekordową sprzedaż 10 mln telefonów, ale do każdego dokładał średnio 12 centów.