Polacy – tak jak politycy – nie mają jednoznacznego stanowiska w sprawie dopłat do kredytów mieszkaniowych.

Według sondażu United Surveys dla DGP i RMF FM łącznie 46,2 proc. respondentów jest zdania, że program dopłat do kredytów mieszkaniowych polepszy sytuację osób chcących kupić dom lub mieszkanie. Odpowiedź „zdecydowanie polepszy” wskazało 15,6 proc. osób.

Przeciwną opinię wyraża łącznie 35,9 proc. ankietowanych. Wariant „zdecydowanie pogorszy” zaznaczyło 16,9 proc. Zdania w tej kwestii nie ma 17,9 proc. badanych.

– Wyniki sondażu pokazują, że podział społeczeństwa w tej sprawie jest podobny do podziału politycznego. Nie ma wyraźnego i jednoznacznego przekonania, że dopłaty do kredytu mogą polepszyć sytuację na rynku nieruchomości – komentuje w rozmowie z DGP Jan Dziekoński, ekspert ds. rynku nieruchomości z FLTR.pl.

I jak tłumaczy, biorąc pod uwagę poprzednie programy, znalazło się „wąskie grono, które faktycznie na nich skorzystało”. – Problemem jest jednak fakt, że istnieje duża grupa, dla której wprowadzenie na rynek dopłat do kredytów oznacza ogromną krzywdę. Myślę o osobach, które z różnych powodów nie mogą zaciągnąć kredytu. Wywindowanie cen na rynku utrudnia im dostęp do tanich mieszkań. To pierwsza sprawa. Druga jest taka, że najprawdopodobniej w ciągu kolejnych 12 miesięcy będziemy mieli do czynienia z obniżkami stóp procentowych. Potwierdzają to ostatnie decyzje Fed i zapowiedzi prezesa NBP. Kredyty stanieją więc jeszcze mocniej. Nie ma żadnych powodów, aby wprowadzać w tym zakresie kolejne dopłaty – ocenia Dziekoński.

Porozumienia w rządzie brak

Według zapowiedzi członków rządu z początku września decyzja w sprawie kredytu #naStart miała zapaść w ciągu dwóch tygodni. Tak się jednak nie stało. – Na posiedzeniu Komitetu Ekonomicznego Rady Ministrów nie doszło do porozumienia. Rozmowy w gronie koalicji jednak przez cały czas trwają, była presja ze strony kancelarii premiera, aby podjąć w końcu decyzję w tej sprawie, choć przez powódź wszystko zeszło trochę na bok. Niemniej jednak nie rezygnujemy z projektu – mówi nam nieoficjalnie jedna z osób z resortu rozwoju. I jak słyszymy, po lekkich modyfikacjach i ustępstwach projekt ustawy może trafić do Sejmu w ciągu najbliższych sześciu tygodni.

W parlamencie trudno szukać jednak szerokiego poparcia dla wspomnianego pomysłu, a to od tego zależy, czy program kredytowy wejdzie ostatecznie w życie. Za projektem – oprócz ludowców – ma głosować tylko Koalicja Obywatelska. Swoje poparcie dla tego rozwiązania potwierdza w rozmowie z DGP Krystyna Sibińska, wiceszefowa klubu KO i wiceprzewodnicząca komisji infrastruktury. – Jeśli rząd przekaże – hipotetycznie – 1 mld zł na wsparcie na program kredytowy, to za tym pójdą kolejne pieniądze: od kredytobiorców na wkład własny i od inwestorów na kolejne inwestycje. To wszystko spowoduje, że pula środków przeznaczanych na mieszkalnictwo będzie jeszcze większa, w efekcie czego na rynku przybędzie kolejnych lokali – tłumaczy w rozmowie z DGP.

Inaczej na sprawę patrzą jednak pozostali członkowie obozu rządzącego. – Polska 2050 jest i będzie przeciw każdej formie finansowania kredytów w formule 0 proc. Nie wyobrażamy sobie poparcia mechanizmu, który generuje popyt, a tym samym powoduje wzrost cen na rynku. Jeżeli chcemy rozwiązywać problemy mieszkaniowe, to trzeba oddziaływać na stronę podażową, czyli finansować budowy mieszkań w formule społecznej, komunalnej we współpracy z samorządowcami czy uwalniać grunty w miastach – mówi DGP Mirosław Suchoń, szef komisji infrastruktury z ugrupowania Szymona Hołowni.

I jak dodaje, „cała narracja, która odbywa się ostatnio wokół programu #naStart, jest pewnym mydleniem oczu”. – W sprawach związanych z ekologią ukuł się termin „greenwashing”. W tym wypadku mamy do czynienia z podobnym mechanizmem. Próbuje się wprowadzić coś, co rzekomo ma zadziałać pozytywnie na rynek nieruchomości, a w rzeczywistości jest dalszym napędzaniem popytu, ubranym tylko w ładne i okrągłe słowa – tłumaczy Suchoń.

Podobnego zdania jest Paulina Matysiak, wiceszefowa komisji infrastruktury. – Nie widzę żadnej możliwości, aby kredyt #naStart mógł zostać poparty przez klub Lewicy w jakiejkolwiek formie. Od wielu miesięcy komunikujemy, że dosypywanie kasy na kredyty mieszkaniowe nie ma sensu, że to podnosi ceny mieszkań. Nie wyobrażam sobie zmiany zdania w tej kwestii – podkreśla posłanka.

Jednoznacznego stanowiska w tej sprawie nie ma również opozycja. O gotowości poparcia projektu ustawy mówił w TVN24 m.in. poseł Prawa i Sprawiedliwości Piotr Uściński, były wiceszef MRiT. Innego zdania są jednak pozostali członkowie klubu.

Decyzja wciąż nie zapadła, bo w rządzie nie było porozumienia

– Przez cały czas toczy się dyskusja, wątpię, aby w tej sprawie była wprowadzona dyscyplina. Ja osobiście zamierzam głosować przeciw i będę do tego namawiał moich klubowych kolegów – mówi DGP poseł PiS Kacper Płażyński. – Widzę na przykładzie mojego rodzinnego Gdańska, że przede wszystkim powinien się zwiększyć zakres inwestycji w mieszkalnictwo komunalne, socjalne, w remonty pustostanów. To powinien być główny kierunek wsparcia. W mojej ocenie Bezpieczny kredyt 2 proc. udowodnił nam, że dopłaty do kredytów w ogólnym rozrachunku nie polepszają sytuacji na rynku mieszkaniowym. Co gorsza, przynoszą nawet pewną trudność w postaci wzrostu cen nieruchomości. Oczywiste jest więc, że kredyt #naStart również tej sytuacji nie zmieni, wręcz przeciwnie – konkluduje Płażyński. ©℗

ikona lupy />
Czy wprowadzenie programu dopłat do kredytów mieszkaniowych polepszy sytuację osób chcących kupić dom lub mieszkanie? / Dziennik Gazeta Prawna - wydanie cyfrowe