Deloitte w swoim raporcie podsumowała rynek nieruchomości w czternastu krajach Unii Europejskiej (Austria, Belgia, Czechy, Dania, Francja, Holandia, Irlandia, Niemcy, Węgry, Włochy, Polska, Portugalia, Hiszpania, Wielka Brytania) a także w Rosji oraz Izraelu. Zgodnie z przedstawioną analizą najdroższą europejską metropolią jest Londyn, gdzie za metr kwadratowy mieszkania blisko centrum trzeba wyłożyć ponad 10 tys. euro. Niewiele ponad 8000 euro kosztuje metr mieszkania w Paryżu. Trzecim najdroższym miastem w zestawieniu Deloitte jest Monachium, gdzie za metr kwadratowy nieruchomości na rynku deweloperskim sprzedawcy żądają 5,6 tys. euro.
Z kolei najtańsze mieszkania można znaleźć w Budapeszcie (1,1 tys. euro za m2) oraz Lizbonie (1,6 tys. euro za m2). To niewiele mniej od średniej ceny transakcyjnej rynku deweloperskiego w Warszawie - tu wartość 1 m2 ustalono na poziomie 1704 euro.
Wśród analizowanych miast największy spadek cen w stosunku rocznym odnotowano w Madrycie (-23%) oraz Rzymie i Budapeszcie (-5%). Największe wzrosty cen miały za to miejsce w Wiedniu (9%), Kopenhadze (8%) oraz Berlinie (7%).
W Warszawie w ciągu roku ceny mieszkań wzrosły o 3%. Stolica Polski jest przy tym miastem, w którym cena metra kwadratowego nieruchomości na rynku pierwotnym o ponad 50% przewyższa wartość średniej dla kraju. Dla porównania: w przypadku Pragi, Londynu i Paryża ceny aż dwukrotnie przekraczają średnią dla kraju, a w przypadku Moskwy i Monachium ceny sięgają poziomu 365% i 316% krajowej średniej.
Średnia cena metra kwadratowego dla całej Polski wynosiła w ubiegłym roku nieco ponad tysiąc euro. Taniej jest tylko na Węgrzech oraz w Portugalii. Najdrożej jest za to we Francji, Izraelu i Wielkiej Brytanii. W tym kontekście, Deloitte zawarł w swoim raporcie bardzo ciekawe zestawienie. Firma zaprezentowała w jakim okresie byłoby stać mieszkańca każdego z analizowanych krajów na zakup 70 mkw. mieszkania na rynku pierwotnym w odniesieniu do średniej ceny nieruchomości oraz średniej pensji brutto w danym kraju. Na 16 analizowanych rynków, Polska zajęła lokatę 12 – przy powyższych założeniach, a także uwzględniając, że cała pensja odkładana jest w całości, na własne „M” trzeba by pracować ponad 7 lat. Wzorcową nieruchomość znacznie szybciej nabyliby Duńczycy, których już po nieco ponad 2 latach pracy byłoby stać na 70-metrowe lokum. Dla Niemiec okres ten wynosiłby 3 lata, niewiele więcej musiałby wypracować przeciętny Portugalczyk. Na swoje cztery kąty najdłużej musieliby odkładać Rosjanie - ponad 10 lat, a także mieszkańcy Izraela, którzy musieliby w tym celu swoją pensję brutto odkładać w całości aż przez ponad dwanaście lat.
Jednocześnie zbadano umiejętności negocjacyjne nabywców w wybranych krajach i okazuje się, że w Polsce możemy liczyć na zaledwie 7% upustu od ceny mieszkań na rynku pierwotnym. Dla porównania Hiszpanie mogą liczyć na nawet 30-procentowe rabaty.