Firmy budowlane zbliżają się do ściany maksymalnej produktywności. Dlatego ceny rosną szybko, a inwestycje publiczne będą hamować.
Opublikowana wczoraj informacja GUS na pierwszy rzut oka wygląda dobrze: produkcja budowlano-montażowa wzrosła o 19,7 proc., bardziej niż w marcu (16,2 proc. rok do roku). Ale apetyty ekspertów były większe. Liczyli, że większa liczba dni roboczych w porównaniu z kwietniem sprzed roku da dużo lepszy wynik. Poza tym pogoda była idealna, by prowadzić inwestycje budowlane. Stąd konsensus rynkowy wskazywał na około 25-procentowy wzrost produkcji budowlano-montażowej w kwietniu. Dlatego dla Wiktora Wojciechowskiego, głównego ekonomisty Plus Banku, dane GUS to rozczarowanie.
ikona lupy />
Jak rosła produkcja i jej ceny / Dziennik Gazeta Prawna
– Jedną z przyczyn mogą być problemy kadrowe przedsiębiorstw budowlanych, ale one występowały już wcześniej, więc ten argument nie wyjaśnia wszystkiego, chyba że skala tych problemów tej wiosny okazała się większa, niż oczekiwali tego przedsiębiorcy – uważa ekonomista.
Na barierę podażową dla dalszych wzrostów w budowlance wskazują ekonomiści BZ WBK. W ich opinii brak rąk do pracy doprowadził firmy z tej branży do granic możliwości produkcyjnych. Czego pośrednim dowodem może być wzrost cen produkcji budowlano-montażowej. W kwietniu wzrosły one o 2,1 proc. rok do roku, najwięcej od stycznia 2009 r. To, że problemy z pozyskaniem pracowników przekładają się na rosnące ceny w budownictwie, widać też w innych, wcześniej publikowanych danych, np. tych o cenach usług budowlanych. Na początku roku koszt aż 11 rodzajów usług zwiększał się szybciej od inflacji. W przypadku tych, w których do wykonania potrzeba wielu pracowników – jak np. tynkowanie czy malowanie – w lutym tego roku ceny były wyższe o 4,5–4,6 proc. w porównaniu do stanu sprzed roku.
– Naszym zdaniem jest to pochodna coraz mocniejszych ograniczeń podażowych w budownictwie, które będą miały przełożenie na ścieżkę inwestycji w tym roku – oceniają eksperci BZ WBK.
W podobnym tonie wypowiada się Jakub Borowski, główny ekonomista banku Credit Agricole. Według niego to, co się dzieje z budowlanką, zwiastuje hamowanie tempa wzrostu inwestycji publicznych w kolejnych kwartałach. Wskazują na to dwa czynniki. Pierwszy to spowolnienie wzrostów w budowie obiektów inżynierii lądowej i wodnej. W kwietniu produkcja w tym dziale wzrosła o 22,2 proc. rok do roku i było to najwolniejsze tempo od grudnia 2017 r. Drugi czynnik to efekt wysokiej bazy z ubiegłego roku i właśnie problemy ze znalezieniem chętnych do pracy, co może się przekładać na niższą aktywność firm. Dodatkowym argumentem na poparcie tej tezy może być pogorszenie wskaźnika koniunktury w budownictwie w ostatnich miesiącach, który pokazuje oceny portfela zamówień. Według Borowskiego powinny natomiast przyspieszać inwestycje przedsiębiorstw prywatnych – i to również widać w kwietniowych danych. Bo produkcja w dziale „wznoszenie budynków” wzrosła aż o 36 proc. rok do roku – a budowanie nowych hal produkcyjnych czy magazynów to jedna z typowych aktywności inwestycyjnych przedsiębiorstw.
Eksperci sądzą, że choć wyhamowanie tempa wzrostu produkcji budowlanej może być niepokojące, to na razie nie powinno ono spowodować silnego osłabienia wzrostu gospodarczego. Credit Agricole rozważa nawet podniesienie swoich prognoz na II kwartał – obecnie szacuje, że PKB zwiększy się o 4,3 proc. Ale to prognoza jeszcze sprzed publikacji danych za I kwartał, kiedy PKB urosło o 5,1 proc. Wzrostu gospodarczego na poziomie 4,5 proc. oczekuje natomiast Wiktor Wojciechowski z Plus Banku.
Umiarkowany optymizm ekspertów bierze się też stąd, że opublikowane również wczoraj dane o produkcji przemysłowej były z kolei zaskakująco dobre. Produkcja w kwietniu była o 9,3 proc. wyższa niż przed rokiem. Co oznacza spore przyspieszenie względem marca (1,8 proc. wzrostu). Dane zaskoczyły ekonomistów, bo spodziewali się wolniejszego tempa – około 8,5 proc.
Co z tego wynika? Ekonomiści zwracają uwagę, że w czołówce sektorów, które ciągną wynik, są m.in. sektory eksportowe. Na przykład produkcja mebli wzrosła o niemal 15 proc., maszyn i urządzeń o 17 proc., a elektrycznych urządzeń o 11,3 proc.
Ale duże ożywienie jest też w branżach powiązanych z budownictwem, w produkcji wyrobów z surowców niemetalicznych mieliśmy w kwietniu prawie 13-procentowy wzrost, niewiele mniejszy był w przypadku wyrobów z metali (12,6 proc.). Według Jakuba Borowskiego oznacza to, że aktywność w polskim przemyśle w kwietniu była, podobnie jak w poprzednich miesiącach, wspierana zarówno przez silny popyt zewnętrzny, jak i trwający w Polsce boom budowlany.