Definicja słowa „sąsiad” wydaje się prosta – to ktoś, kto mieszka obok. Jednak najnowszy raport Otodom „Zróbmy sobie razem… szczęśliwe sąsiedztwo” pokazuje, że „obok” jest pojęciem niezwykle elastycznym i zależy przede wszystkim od tego, czy widzimy za oknem wieżowce, czy może pola. Anonimowość metropolii zmienia zasady gry, ograniczając naszą strefę komfortu i relacji do najbliższej klatki schodowej.

Geometria bliskości: gdzie kończy się sąsiedztwo?

Dane z raportu Otodom nie pozostawiają złudzeń: im większe miasto, tym węższe granice sąsiedztwa. W największych polskich metropoliach (powyżej 500 tys. mieszkańców), aż 74,5% osób uważa, że na miano sąsiada zasługuje tylko osoba mieszkająca w tym samym budynku lub w bloku bezpośrednio sąsiadującym. W tłumie tysięcy ludzi, nasze poczucie sąsiedzkości ogranicza się więc często do kilku pięter.

Zupełnie inna perspektywa dominuje na terenach wiejskich. Tam odsetek tak wąskiej definicji sąsiadów wynosi zaledwie 30%. Co więcej, ponad połowa mieszkańców wsi (51,5%) akceptuje fakt, że sąsiad to ktoś, ktoś mieszka w odległości nawet do 1 km. Wynika to z prostej specyfiki przestrzeni – na wsi zabudowa jest rozproszona, a domy oddalone od siebie czasem o setki metrów. Aby mieć sąsiada poza miastem, trzeba po prostu sięgnąć wzrokiem dalej.

A co właściwie składa się na nasze poczucie sąsiedztwa?

Sąsiedztwo to kombinacja trzech wymiarów: bliskości ludzi, emocji oraz przestrzeni rozumianej jako infrastruktura. Jednak o ile bliskość fizyczna jest warunkiem koniecznym, by w ogóle mówić o sąsiedztwie, to dopiero wymiar emocjonalny decyduje o jego jakości. Dla blisko 20% badanych sąsiedztwo to przede wszystkim wzajemna pomoc i poczucie, że w razie potrzeby nie zostaną sami. To właśnie ten czynnik ludzki sprawia, że adres zamieszkania zamienia się w bezpieczną przystań, wykraczającą poza same mury i granice administracyjne – podkreśla Agata Stachowiak, ekspertka rynku mieszkaniowego Otodom.

Z raportu Otodom wynika, że choć dla 42% badanych kluczowi są ludzie mieszkający w pobliżu, to dla wielu z nas „sąsiedztwo” to także wygoda. Na drugim miejscu w definicjach respondentów znalazły się okolica i infrastruktura, czyli sklepy, przystanki czy parki.

To zjawisko doskonale wpisuje się w koncepcję miasta 15-minutowego. W dużych ośrodkach miejskich często utożsamiamy sąsiedztwo z dostępnością usług („mój warzywniak”, „moja kawiarnia”), a niekoniecznie z konkretnymi osobami. Relacje ludzkie schodzą na dalszy plan, ustępując miejsca logistyce codzienności.

sąsiad, miasto, wpólnota
ikona lupy />
Sąsiad, czyli kto? Jak miasta zmieniają nasze relacje z otoczeniem / fot. materiały prasowe

Sąsiedztwo to jeszcze nie wspólnota

Warto zauważyć fundamentalną różnicę między samym sąsiedztwem a tworzeniem wspólnoty sąsiedzkiej. To pierwsze jest jedynie stanem wynikającym z geografii. Po prostu mieszkamy obok siebie, dzieląc fizyczną przestrzeń.

Wspólnota to jednak wyższy poziom relacji, który nie dzieje się samoczynnie. Wymaga wysiłku, zaangażowania i budowania zaufania, a także świadomego dążenia do wspólnych celów. Podczas gdy sąsiedztwo kojarzymy instynktownie z ludźmi z najbliższej okolicy lub samą infrastrukturą, wspólnota definiowana jest przede wszystkim przez działanie, czyli wzajemną pomoc, współdziałanie i podejmowanie inicjatyw.

W dużych miastach ten wymiar często zanika. Codzienny pośpiech, praca i natłok własnych spraw sprawiają, że zamykamy się w swoich mieszkaniach, mijając ludzi zza ściany bez słowa. Wpadamy tym samym w paradoks współczesności – choć wiele osób deklaruje chęć życia w zgranej społeczności, na co dzień pozostajemy bierni. Żyjemy fizycznie bliżej siebie niż kiedykolwiek, a emocjonalnie pozostajemy sobie obcy – dodaje Agata Stachowiak.

Czy można być szczęśliwym w anonimowym tłumie?

Z raportu Otodom wynika, że jakość relacji z otoczeniem przekłada się na ogólne zadowolenie z życia. Osoby zadowolone z relacji sąsiedzkich patrzą na swoje otoczenie inaczej, czyli mniej przez pryzmat murów i chodników, a bardziej przez pryzmat więzi. Dla nich sąsiedztwo to „czujne oko” i pomocna dłoń w kryzysie. Średnia ocena szczęścia u osób zadowolonych ze wsparcia sąsiadów wynosi aż 8/10, podczas gdy u osób, które to wsparcie oceniają nisko, spada do poziomu 6,3/10.

Kurcząca się definicja sąsiada w wielkich miastach może być sygnałem ostrzegawczym. Choć cenimy sobie anonimowość, w sytuacjach awaryjnych instynktownie szukamy kogoś bliskiego nie tylko terytorialnie, ale i emocjonalnie. Dlatego warto rozszerzyć definicję swojego sąsiedztwa poza drzwi własnego mieszkania, bo dobrzy sąsiedzi to fundament naszego codziennego samopoczucie oraz poczucia bezpieczeństwa.

Więcej szczegółów w najnowszym raporcie Otodom „Zróbmy sobie razem… szczęśliwe sąsiedztwo”.

O Otodom

Otodom to najpopularniejszy serwis nieruchomości w Polsce, co potwierdza prowadzone cyklicznie niezależne badanie Mediapanel Gemius. Każdego miesiąca trafia do nas ponad 4 mln realnych użytkowników (wg danych za sierpień 2025 r.), by przeglądać i zamieszczać ogłoszenia sprzedaży i wynajmu nieruchomości: mieszkań, domów, inwestycji deweloperskich czy biur. Poza obszerną bazą ogłoszeń, Otodom sprawia, że rynek nieruchomości jest bardziej dostępny dla wszystkich interesariuszy: wspiera w transakcjach, wprowadza nowatorskie narzędzia i dzieli się najświeższymi danymi, a także pozwala spełniać marzenia o szczęśliwym domu. Otodom jest częścią Grupy OLX, która prowadzi m.in. serwisy OLX, Otomoto i obido.