Polskie uczelnie i przedsiębiorstwa odważnie walczą o patenty. W ubiegłym roku wysłano blisko 5,5 tys. wniosków o wpis do rejestru. Niestety tylko co piąty patent naukowców był praktycznie wykorzystany
Polskie uczelnie i przedsiębiorstwa odważnie walczą o patenty. W ubiegłym roku wysłano blisko 5,5 tys. wniosków o wpis do rejestru. Niestety tylko co piąty patent naukowców był praktycznie wykorzystany
/>
„Dietetyczna i prozdrowotna masa cukiernicza do produkcji słodyczy. W szczególności cukierków typu krówka. Przygotowana jest z od 55 do 60 proc. mleka o obniżonej zawartości laktozy, od 10 do 14 proc. masła lub margaryny i w dopełnieniu do 100 proc. cukru z fruktozy” – to wniosek o patent złożony przez małą firmę Kasica.
„Systemowy zestaw meblowy do samodzielnego montażu oraz sposób montażu zestawu meblowego” za pomocą dwóch fragmentów taśmy polega na tym, że jedną z dużych powierzchni jest warstwa samoprzylepna, a drugą warstwa przeciwpślizgowa. Taki nowy pomysł próbuje opatentować jedna z najbardziej znanych polskich firm meblarskich – Vox.
„Kompozycja fotoinicjująca polimeryzację”. Ten wynalazek ma być przydatny zwłaszcza dla potrzeb stomatologii, poligrafii, stereolitografii oraz produkcji lakierów i klejów fotoutwardzalnych. A technikę tę opracowali naukowcy z Uniwersytetu Technologiczno-Przemysłowego w Bydgoszczy.
To tylko trzy spośród 4676 wniosków złożonych w 2015 r. o potwierdzenie wynalazku i nadanie patentu przez Urząd Patentowy RP. Jak wynika z najnowszego raportu tej instytucji, to bardzo dobry wynik, bo rok wcześniej podobnych wniosków było ledwie nieco ponad 3,9 tys., a w 2014 r. 4,2 tys. Co więcej, równolegle rośnie też patentowa gotowość Polaków przed Europejskim Urzędem Patentowym (EPO) – do którego rok temu trafiła rekordowa liczba 842 inicjatyw (rok wcześniej było ich 699, a w 2014 – 577). W efekcie powoli, ale jednak rośnie też liczba przyznanych nam zastrzeżeń europejskich. W 2015 r. było ich 150, a dla porównania w 2010 r. tylko 44.
– To rekord w historii polskich zgłoszeń od czasu wprowadzenia gospodarki wolnorynkowej – mówi DGP prof. Krzysztof Klincewicz z Uniwersytetu Warszawskiego. – I to mimo że wnioskowanie o zarejestrowanie wynalazku to proces drogi i żmudny – potwierdza Mikołaj Lech, rzecznik patentowy, autor największego bloga o prawie i praktyce patentowej ZnakiTowarowe-blog.pl.
Ale ciekawsze niż wzrost wniosków o patent jest to, że zaczęła się odwracać tendencja i to nie akademicy, lecz przedsiębiorcy zaczęli zgłaszać więcej wniosków. Owszem, w pierwszej dwudziestce instytucji, które zarówno je złożyły, jak i zdobyły najwięcej potwierdzeń wynalazku królują uczelnie i instytuty naukowe (pierwsza pod względem liczby patentów firma, czyli znany na świecie producent okien Fakro, jest dopiero na 24. miejscu), ale ogólnie zaczynają przeważać patenty z sektora prywatnego. – Aż 62,45 proc. zgłoszeń wniosły przedsiębiorstwa i osoby prywatne, podczas gdy instytucje naukowe odnotowały spadek w porównaniu z poprzednimi latami, odpowiadając łącznie za 37,45 proc. zgłoszeń – dodaje prof. Klincewicz, podkreślając, że to bardzo ważne zjawisko, bo jak tłumaczy, wiele zgłoszeń wnoszonych przez uczelnie, instytuty badawcze i instytuty Polskiej Akademii Nauk nie jest przygotowywanych z myślą o przyszłym wdrożeniu wynalazków, a służy przede wszystkim potwierdzeniu dorobku naukowego w zakresie badań stosowanych.
– Regularnie prowadzona ocena jednostek naukowych, określająca poziom dofinansowania przez Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego prowadzonych przez te instytucje badań statutowych, motywuje do wnoszenia zgłoszeń, które niekoniecznie są później wykorzystywane, a ich znacząca część wygasa ze względu na brak opłat po uzyskaniu patentu – otwarcie deklaruje ekspert, sam będący przedstawicielem środowiska naukowego.
Na problemy z komercjalizacją takich akademickich wynalazków wskazywał niedawny raport NIK. Wynika z niego, że znaczna liczba patentów zgłoszonych przez ośrodki uczelniane nie była nawet przedłużana. W latach 2011–2013 aż 43 proc. takich patentów przyznanych w danym roku wygasało przed jego końcem, po dwóch latach pozostawało w mocy 28 proc. przyznanych w 2011 r. i 34 proc. uzyskanych w 2012 r. Co więcej, według specjalnej analizy Index Copernicus tylko co piąty patent zdobyty przez polskie instytuty badawcze był praktycznie wykorzystany. Tymczasem, według tej samej analizy, mniejsze niż 50-procentowe wykorzystanie patentów uznaje się w krajach rozwiniętych za nieefektywność.
Powoli jednak, jak widać, swojego patentu na patentowanie szuka sektor prywatny. Choć oczywiście wciąż królują pod tym względem duże przedsiębiorstwa (powyżej 250 pracowników) – ich wnioski stanowią, jak wyliczyła NIK, aż 90 proc. wszystkich z sektora prywatnego, choć one same stanowią ledwie 0,2 proc. przedsiębiorstw.
– Mamy rzeczywiście taki moment, w którym przedsiębiorcy zaczynają coraz bardziej doceniać wagę opatentowania wynalazku, znaku towarowego czy wzoru przemysłowego. Oczywiście w przypadku tych pierwszych zadanie nie jest proste, ale jak widać praca u podstaw, informowanie o wadze opatentowania własnego rozwiązania zaczyna docierać nawet do mniejszych i średnich firm – tłumaczy Mikołaj Lech.
– Przedsiębiorcy i indywidualni wynalazcy patentują w Polsce przede wszystkim rozwiązania, na których ochronie faktycznie im zależy – albo ze względu na chęć uzyskania przewagi konkurencyjnej na danym rynku produktowym, albo dla celów kształtowania wizerunku firmy innowacyjnej – tłumaczy profesor Klincewicz.
Jakikolwiek by powód wybrali, ważne, że zaczęli się starać.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama