Jak ma wyglądać życiorys, jakie informacje powinny tam trafić i jaką powinien mieć formę. Odpowiedzieć pomaga InterviewMe
/>
W filmie „W pogoni za szczęściem” wygląda to tak: bohater Chris Gardner w taksówce bardzo szybko układa kostkę Rubika, czym zwraca na siebie uwagę menedżera firmy brokerskiej i otrzymuje zaproszenie na rozmowę kwalifikacyjną do jego firmy. Gardner, grany przez Willa Smitha, po nocy spędzonej na komisariacie za nieopłacone mandaty, pojawia się na rozmowie w brudnym i poszarpanym garniturze. Mimo to dostaje się na firmowy staż, w trakcie którego odchodzi od niego żona, a on sam trafia na ulicę. Staż kończy się jednak ofertą pracy.
W życiu niestety nie każdy ma możliwość zwrócenia na siebie uwagi potencjalnego pracodawcy zdolnościami logicznymi lub elokwencją. Większości rozglądających się za zatrudnieniem pozostaje wypełnienie starego, dobrego curriculum vitae. Jak dużym problemem jest stworzenie tego dokumentu w taki sposób, aby zwrócić na siebie uwagę rekrutera, a przy okazji przekazać potrzebne informacje o kandydacie na miejsce pracy, niech świadczy ilość wyników w wyszukiwarkach w odpowiedzi na zapytanie „cv”, „cv wzór” itd.
W tym momencie pojawia się InterviewMe – stołeczna firma oferująca szablony życiorysów, a także przygotowująca do przejścia procesu rekrutacji. Jej usługi cieszą się znaczną popularnością. Dotychczas na InterviewMe założono 45 tys. kont. Przez niecały rok liczba klientów wzrosła o 9 tys. W ciągu ostatniego miesiąca ruch na stronie wzrósł o 30 proc. i oscyluje wokół 10 tys. odsłon dziennie. – Docelowo chcemy zdjąć z użytkowników cały trud związany z procesem tworzenia i wysyłania życiorysów. Większość kandydatów nie zdaje sobie bowiem sprawy, jak powinno wyglądać idealnie napisane CV, a sam proces jest czasochłonny – mówi założyciel firmy Kuba Koziej (30 lat).
Można to zrobić lepiej
Ekipę InterviewMe tworzą oprócz niego dwie osoby: Piotr Sosnowski (28 lat) i Kacper Krawczyk (24 lata). Koziej, absolwent filologii angielskiej na Uniwersytecie Warszawskim oraz zarządzania i marketingu na Akademii Leona Koźmińskiego, wpadł na pomysł założenia serwisu trzy lata temu. – Impulsem była oferta gotowych wzorów życiorysów dostępna w internecie, które były albo proste i średnio atrakcyjne, albo kreatywne i mało funkcjonalne. Stwierdziłem, że można to zrobić lepiej – mówi Koziej. Intencją było połączenie czytelności i przejrzystości życiorysów z atrakcyjnym i profesjonalnym wyglądem.
Serwis ruszył w grudniu 2013 r. i od razu – jak wspomina Koziej – pojawił się pierwszy problem. Strona mianowicie nie zdobywała nowych użytkowników tak szybko, jak chcieliby twórcy. – Choć wiedzieliśmy, że grudzień to martwy miesiąc dla rekrutacji, uświadomiliśmy sobie, że będziemy musieli się zastanowić nad promocją – mówi założyciel InterviewMe. Młoda firma postawiła na kampanię reklamową na Facebooku. Tak powstał profil „101 genialnych CV, które musisz zobaczyć”. – Profil cieszył się taką popularnością, że były dni, w których zdobywał po 20 tys. lajków – wspomina Koziej. Dzisiaj ma ich 150 tys., chociaż obecnie przeprowadzenie takiej kampanii nie byłoby już możliwe; w międzyczasie portal społecznościowy zmienił zasady reklamowania działalności gospodarczej.
Platynowy szablon
Kampania na Facebooku pozwoliła przedsięwzięciu ruszyć z kopyta. Początkowo użytkownicy uiszczali opłaty za dostęp do konkretnego formularza, który wpadł im w oko. Później jednak twórcy postanowili uprościć swoją ofertę. Teraz InterviewMe oferuje trzy dostępy abonamentowe: srebrny, złoty i platynowy, kosztujące odpowiednio 9,97 zł, 29,97 zł i 49,97 zł. Różnią się one między sobą liczbą szablonów, do których zyskuje dostęp użytkownik. Każdy z nich jest aktywny przez trzy miesiące. Dodatkową usługą, którą mogą dokupić użytkownicy, jest możliwość przejrzenia życiorysu przez rekrutera.
Twórcy InterviewMe nie spoczywają jednak na laurach i chcą uczynić aplikację łatwiejszą w obsłudze, a także bardziej inteligentną. Już w czerwcu użytkownicy przy wypełnianiu swoich życiorysów będą dostawali podpowiedzi nakierowujące ich na właściwy sposób. Użytkownik może więc otrzymać komunikat sugerujący uzupełnienie treści o liczby dla poparcia sukcesów zawodowych – z ostrzeżeniem, aby nie ujawniać informacji poufnych.
Śledzący piksel
Inną funkcją, nad wprowadzeniem której pracują twórcy, jest zapewnianie użytkownikowi informacji dotyczącej tego, czy wiadomość e-mail została otwarta i czy pobrano z niej załączniki (można to uzyskać m.in. za pomocą tzw. śledzącego piksela, niewidocznego ani dla nadawcy, ani dla odbiorcy fragmentu kodu w wiadomości e-mail).
– Dodatkowo zastanawiamy się nad integracją serwisu z ofertami pracy, co sprawiłoby, że stałby się on doskonałym narzędziem także dla pracodawców. W przygotowaniu są też różne wersje językowe serwisu. Na początek oczywiście angielska – zapowiada Koziej.
Jak zwrócić na siebie uwagę i pomyślnie przejść proces rekrutacji