Zanim nadejdzie rzeczywistość całkiem wirtualna, możemy korzystać z dobrodziejstw tej rozszerzonej. Tak jak robi to gdańska firma Toucan Systems
Rozszerzona rzeczywistość to nazwa wszystkich technologii, które uzupełniają obraz realnego świata o elementy wygenerowane przez komputer, na przykład dźwięk czy grafika. Mało kto pamięta, że pierwszą wzmiankę o rozszerzonej rzeczywistości zamieścił już w 1901 r. amerykański pisarz L. Frank Baum w opowieści „Uniwersalny klucz: bajka o elektryczności oparta na tajemnicy zjawiska i optymizmie jego entuzjastów”. Baum, bardziej znany jako autor „Czarnoksiężnika z Krainy Oz”, przedstawił tam wizję specjalnych okularów, które ukazywały noszącemu charakter widzianych osób poprzez wyświetlanie odpowiednich liter nad ich postaciami.
Rozwiązania dostarczane przez Toucan Systems nie zajmują się co prawda analizą osobowości, służą za to wspomaganiu technik sprzedażowych. Firma może się pochwalić współpracą z takimi firmami, jak Volkswagen, Seat czy Orange. Przykładem opracowanego przez Toucana rozwiązania wykorzystującego rozszerzoną rzeczywistość jest aplikacja stworzona dla jednego z koncernów farmaceutycznych. Pracownik, udając się na spotkanie z klientem, zabiera ze sobą pudełko danego leku oraz tablet. Skanuje pudełko tabletem, a aplikacja Toucana rozpoznaje je i zaczyna na obraz pudełka nakładać dodatkowe informacje o produkcie. – Aplikacja potrafi nie tylko przekazywać dane o produkcie, ale zbiera również informacje o tym, który fragment prezentacji jak długo jest wyświetlany. To stanowi cenną informację zwrotną dla działu sprzedaży, co interesuje odbiorcę – tłumaczy Radosław Zdunek z Toucan Systems.
Zdunek firmę założył w sierpniu 2012 r. razem z Łukaszem Wygońskim. Obydwaj urodzeni w 1987 r., poznali się w szkole średniej. Uczyli się w tej samej klasie o profilu matematyczno-fizycznym z rozszerzonym językiem angielskim. Stamtąd trafili na Politechnikę Gdańską, gdzie studiowali elektronikę. Już wtedy Wygoński zaczął się zastanawiać nad własnym biznesem i otworzył serwis komputerowy, który doskonale prosperuje do dziś.
Po skończeniu studiów pójście w biznes zaczęło się marzyć także Zdunkowi. Konkretny pomysł pojawił się na początku 2011 r. Nieco wcześniej, bo w listopadzie 2010 r., Microsoft wypuścił na rynek Kinecta – wyposażoną w kamery przystawkę do konsoli XBox 360, która była w stanie wykrywać ruch i tłumaczyć go na posunięcia użytkownika w grze komputerowej. Gigant z Seattle widział jednak urządzenie nie tylko jako akcesorium do spędzania wolnego czasu, ale także narzędzie przydatne w marketingu, a nawet medycynie. O tym pierwszym zastosowaniu od razu pomyślał Zdunek. Marzyło mu się urządzenie, które byłoby w stanie wykrywać i reagować na ruch przechodzących osób, wyświetlając np. odpowiednie informacje.
Zdunek postanowił sprzedać pomysł koledze z liceum i studiów, czyli Wygońskiemu. Ten entuzjastycznie zareagował na pomysł i razem wzięli się do opracowania oprogramowania do interpretacji ruchów przez Kinecta. – Zdarzało się, że pracowaliśmy po 16 godzin na dobę. Byliśmy przekonani, że mamy świetny pomysł, który sam się obroni. Kiedy pierwsza wersja oprogramowania była gotowa, zaczęliśmy szukać klientów. Poumawialiśmy spotkania, przygotowaliśmy prezentację. Efekt sprzedażowy wynosił dokładnie zero – wspomina Zdunek.
We dwóch zaczęli się zastanawiać, co poszło nie tak, i doszli do wniosku, że jako entuzjaści bez portfolio nie byli po prostu wiarygodni w oczach potencjalnych klientów. Zaczęli się więc rozglądać za partnerem, który nadałby im wiarygodność. Taką instytucją została Agencja Rozwoju Pomorza, która zgodziła się zainwestować w młodą firmę. Zdunek i Wygoński dostali też małe biuro, w którym przez rok pracowali nad poprawioną wersją swojego oprogramowania. Zaczęło do nich docierać, że rynek nie jest jeszcze gotowy na rozwiązania oparte na Kinekcie. Praca nad pierwotnym pomysłem dała im jednak doświadczenie w zakresie oprogramowania służącego do przetwarzania obrazu. A tak się składa, że jest to technologia kluczowa z punktu widzenia rozszerzonej rzeczywistości.
Pierwsza aplikacja wykorzystująca rozszerzoną rzeczywistość została stworzona dla artysty Piotra Wyrzykowskiego na wystawę w Nadbałtyckim Centrum Kultury, która ukazywała zatopiony Gdańsk. To zapewniło młodej firmie niezbędny element w portfolio. Pojawiły się następne zlecenia, w tym dla polskiej filii Seata. Studio rozrosło się do 15 osób. – Za kilka lat widzimy się w gronie najbardziej znanych polskich firm eksportujących rozwiązania informatyczne – zapowiada Zdunek. Chce też wrócić do swojego pierwotnego pomysłu opartego na Kinekcie. Przygotowują coś takiego na „największą multimedialną wystawę w Polsce”. Szczegółów na razie nie zamierzają zdradzać.