- To, że ktoś jest mały, nie znaczy, że nie zostanie wysłuchany. Wszystko zależy od sprytu i sprawności - mówi Tomasz Chmal, prezes Business & Science Poland
- To, że ktoś jest mały, nie znaczy, że nie zostanie wysłuchany. Wszystko zależy od sprytu i sprawności - mówi Tomasz Chmal, prezes Business & Science Poland
Business & Science Poland działa w Brukseli już kilka miesięcy. Za chwilę pracę rozpocznie nowa Komisja Europejska. To będzie nowe otwarcie?
To było tak pomyślane, by te kilka pierwszych miesięcy potraktować jako czas przygotowań, budowania zespołu, by ruszyć jesienią wraz z początkiem nowej KE. Wiemy, że przewodnicząca Ursula von der Leyen ma trzy priorytety: zielono, zielono i jeszcze raz zielono. Ta agenda będzie ogromnym wyzwaniem dla polskich firm. Chcemy, by ich głos w był słyszalny.
Konfederacja Lewiatan, w zasadzie konkurent Business & Science Poland w Brukseli, zapytała polskich przedsiębiorców o priorytety na nową perspektywę budżetową. Firmy wskazały inwestycje w OZE i niskoemisyjny transport. Polityka klimatyczna to nie tylko wyzwanie związane z transformacją energetyczną, ale też szansa dla biznesu?
Jeśli chodzi o Lewiatana ‒ my nie zamierzamy traktować nikogo, kto jest już obecny w Brukseli, jako konkurenta, ale jako partnera. Tam jest tak dużo pracy dla polskiego lobbingu, że każda osoba, niezależnie od opcji i organizacji, jest naszym przyjacielem. A jeśli chodzi o politykę klimatyczną, to owszem, jest to olbrzymie wyzwanie, do którego trzeba się przygotować i mieć na nią pomysł. Komisja Europejska mówi o funduszu sprawiedliwej transformacji energetycznej. Z zieloną agendą mają też być powiązane środki w ramach funduszu innowacyjności na badania i rozwój. Czy nam się to podoba, czy nie, to musimy zaangażować się w agendę taką, jaka ona jest. Inaczej się nie da, nie możemy funkcjonować w oderwaniu od tego, na co będą środki.
Do Business & Science Poland należą na razie spółki Skarbu Państwa oraz Narodowe Centrum Badań i Rozwoju. Kiedy ruszy ten trzeci komponent w postaci polskich firm prywatnych?
Lobbing w Brukseli to też są koszty. Polscy przedsiębiorcy bardzo ostrożnie podchodzą do wydatków w tym zakresie, trochę tego nie rozumieją, trochę nie wierzą, że coś uda im się tam zrobić, trochę oczekują, że załatwi to rząd. Oczywiście, to nie jest reguła, zdajemy sobie jednak sprawę, że małe i średnie przedsiębiorstwa nie do końca czują grę interesów lobbingowych. Łatwiej jest zainwestować w nową koparkę czy linię produkcyjną niż wydać pieniądze na takie miękkie rzeczy jak rozmowy, spotkania, perswazja, raporty, analizy. Dlatego chcemy im w tym pomóc, udostępniając nasz hub, który wspólnie z Agencją Rozwoju Przemysłu będzie prowadził działalność na rzecz małych i średnich firm z Polski. Będzie ich swoistym reprezentantem na miejscu.
Co, jeśli te małe i średnie przedsiębiorstwa będą miały stanowisko sprzeczne ze stanowiskiem polskiego rządu?
To nie przeszkadza w tym, by prowadzić aktywność w Brukseli. My nie jesteśmy agencją rządową, nie prowadzimy działalności w imieniu polskiego rządu. Jesteśmy organizacją polskich pracodawców.
Bardzo nam zależy na prywatnych firmach, bo one mają pragmatyczne podejście. A Komisja Europejska ma obowiązek wysłuchać wszystkich. To, że ktoś jest mały, nie znaczy, że nie zostanie wysłuchany. Wszystko zależy od sprytu i sprawności.
Jak chcecie pozyskać prywatne firmy?
Duże – przez rozmowy z nimi i pokazywanie tych, którym się w Brukseli udało. W zakresie MŚP liczymy także na rzecznika małych i średnich przedsiębiorstw, przy którym działa rada skupiająca 149 organizacji biznesowych, zrzeszających firmy z różnych sektorów, od kurczaków po meble i płyny do e-papierosów.
Jak to wygląda w praktyce? Jest jakaś przestrzeń w Brukseli, w której spotykają się reprezentanci polskich przedsiębiorstw i stamtąd zaczynają pukanie do drzwi urzędników. Państwo w tym również pośredniczycie?
Tak, my pracujemy dla naszych członków. Na razie są to największe polskie firmy: KGHM, Orlen, Lotos, Azoty. One agregują pewne interesy, o których wspólnie rozmawiamy. Drugim ważnym komponentem jest nauka. Łącznie to będzie 30, 40 osób plus ludzie, którzy będą przyjeżdżać ad hoc. Jedna trzecia z tych osób na miejscu to będą przedstawiciele nauki. Zorientowaliśmy się, że Polska w ramach programu Horyzont 2020 nie wykorzystała swojego potencjału. Okazuje się, że więcej tam jako kraj członkowski wpłaciliśmy, niż z niego dostaliśmy, co de facto oznacza, że dofinansowaliśmy naukę w innych krajach. To nie jest szczególnie fortunne, zwłaszcza że nasza nauka też potrzebuje środków.
Mamy nauczkę na przyszłą perspektywę budżetową?
Tak, teraz chcemy się skupić na programie Horyzont Europa w nowej perspektywie, na który będzie 100 mld euro. By w nim aktywnie uczestniczyć, musimy zaprogramować naszą pracę i zidentyfikować potrzeby. Obecność tam na miejscu jest kluczowa. Wiara w to, że można polecieć porannym samolotem do Brukseli i wieczorem wrócić do Warszawy, załatwiając na kilku spotkaniach swoje interesy, jest naiwna. Tam trzeba być, spotykać się z tymi ludźmi, dowiadywać, jakie są możliwości, i przedstawiać własne oczekiwania. Inni to zrozumieli.
Nie przez przypadek nauka znalazła się w jednej organizacji z biznesem. Spółki Skarbu Państwa też będą zaangażowane w pozyskiwanie pieniędzy na innowacje?
Teraz od nauki jest tam jedna osoba, ale docelowo będzie sześć, siedem. One będą budować mosty z polskim biznesem i propagować korzystanie z tych środków. Mają też zgromadzić wiedzę na temat tego, jak przygotować projekt, partnerstwo, jak je rozliczać itd.
W Brukseli jest już obecny polski biznes ‒ organizacje pracodawców czy przedstawiciele większych spółek. Nie boicie się, że będziecie się powielać?
My będziemy reprezentować tylko tych, którzy będą tego chcieli. Jeżeli ktoś działa swoimi kanałami, proszę bardzo, nic na siłę.
Istnieje też obawa wśród przedsiębiorców o upolitycznienie ‒ że Business & Science Poland będzie trwać tak długo, jak długo u władzy jest siła polityczna, która go stworzyła. Przyjdzie nowa ekipa, z nowymi pomysłami, i to wszystko się rozpadnie.
Tego obawiam się najmniej. Polityka ma swoją dynamikę, ale czas, by biznes zaczął grać do jednej bramki, niezależnie od tego, kto skąd jest. Oczywiście, w przyszłości może zmienić się zarząd, ale od posad ważniejsza jest dynamiczna instytucja ponad podziałami. Dobrym przykładem jest ostatnia debata zorganizowana przez Business & Science Poland, w której wzięli udział przedstawiciele trzech europejskich rodzin politycznych: Jerzy Buzek z EPP, Marek Belka z S&D i Kosma Złotowski z EKR.
Business & Science Poland to polskie centrum lobbingu w Brukseli otwarte 16 maja przez premiera Mateusza Morawieckiego
/>
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama