Wypełniamy dziury w ścianach – określają swoją działalność w Krispolu.
Gdy kogoś znającego od podszewki rynek drzwi i bram garażowych pyta się o największych i najbardziej znanych producentów w tej branży w Europie, niemal zawsze słyszy się taką samą odpowiedź: „Jest Hörmann i cała reszta”. Możliwe jednak, że ta definicja niedługo ulegnie rozszerzeniu i będzie się mówiło: „Jest Hörmann, Krispol i cała reszta”. Bo polska firma coraz śmielej poczyna sobie na zagranicznych rynkach. Eksportuje nie tylko drzwi i bramy, lecz także okna oraz rolety. Czyli – jak mówi dyrektor wykonawczy firmy Grzegorz Ratajczak – wszystko to, co wypełnia otwory w ścianach powstającego domu czy innego budynku.
Najpopularniejszym produktem Krispolu pozostają jednak bramy segmentowe. Za nimi chowają swoje samochody klienci w 15 europejskich krajach, m.in. w Danii, Szwecji, Austrii czy we Francji. W Krispolu zastrzegają jednak, że po wejściu na każdy nowy rynek nie mają ambicji pędzenia na szczyt i mierzenia się z lokalnymi liderami, a tym bardziej – z Hörmannem. Firma nie stawia na ilość, ale na jakość. Jest elastyczna i stara się zdobywać zlecenia bogactwem oferty. – Jeśli klient jest przywiązany do okien konkurencji, to nie widzimy w tym problemu. My jesteśmy w stanie zaoferować mu drzwi i bramę w identycznym kolorze, co okna, które wybrał – zapewnia.
Atutem Krispolu na tle konkurencji jest to, że podejmuje się bardzo nietypowych wyzwań. Tak było w przypadku jednego z klientów, który potrzebował niestandardowych drzwi do garażu, w którym trzymał bardzo cenny samochód. Zażyczył sobie, aby drzwi garażowe nie unosiły się jak zazwyczaj pod sufit garażu, lecz żeby... wjeżdżały piętro wyżej, do jego sypialni. W ten sposób chciał mieć pewność, że w sytuacji, kiedy niepowołany gość będzie próbował sforsować bramę do jego garażu, dowie się o tym nawet w środku nocy.
Zanim jednak firma zaczęła otrzymywać takie nietypowe zlecenia, musiała przejść długą drogę. Powstała w 1991 r., gdy jej założyciel Karol Krysiński wrócił z zagranicy i postanowił założyć własną działalność. Zaczynał od produkcji żaluzji pionowych oraz poziomych i stopniowo zwiększał asortyment: najpierw o rolety materiałowe, później zewnętrzne, bramy dla budownictwa jednorodzinnego, bramy przemysłowe, ślusarkę aluminiową, a na końcu – o okna.
Przełomowym momentem w historii Krispolu był rok 1998, kiedy Krysiński postanowił zainwestować we własną halę produkcyjną, co uniezależniło go od zewnętrznych dostawców i jednocześnie pozwoliło postawić pierwsze kroki na zagranicznych rynkach. O ile w 2002 r. eksport miał zaledwie 0,1 proc. udziałów w obrotach całej spółki, to obecnie jest to aż 30 proc. Wyraźnie w górę poszybowały w tym czasie również inne wskaźniki – zatrudnienie w zakładzie wzrosło z 60 do 200 osób, a obroty – z 15 mln do 80 mln zł.
Największym wyzwaniem, przed którym stanęła firma, wchodząc na zagraniczne rynki, była powszechna na Zachodzie mentalna bariera związana z nabywaniem produktów made in Poland. Ratajczak wspomina, że najtrudniej było na rynku czeskim. – Czesi najpierw kupią coś niemieckiego, potem coś swojego, potem coś z każdego innego kraju, a dopiero na samym końcu z Polski – mówi dyrektor Krispolu. Łatwo nie było również w Niemczech, gdzie paradoksalnie polskiemu producentowi pomógł międzynarodowy kryzys finansowy. – Przed 2008 r. w Niemczech sytuacja wyglądała tak, że przed każdym domem stał volkswagen. Rok później przed domami stały już dacie. Niemcy pomyśleli więc: jeśli mam już samochód z Rumunii, to dlaczego nie mógłbym mieć bramy garażowej z Polski? – wyjaśnia Ratajczak.
Elastyczność oznacza także, że firma jest w stanie zaadaptować się do lokalnej specyfiki. W Szwecji 98 proc. sprzedawanych bram garażowych jest w białym kolorze, zatem na niewiele zdaje się tam fakt, że firma oferuje swoje produkty w ponad 40 kolorach w przypadku oklein i w 210 w przypadku farb. We Francji z kolei się okazało, że wiele domów jest starej konstrukcji i pamięta czasy, kiedy w garażach montowane były zwykłe wrota, w związku z czym pod sufitem nie ma za dużo miejsca na składającą się bramę. Ale i na to inżynierowie firmy znaleźli sposób. Opracowali model bramy, która pod sufitem potrzebuje tylko 8 cm wysokości.
Zdaniem Ratajczaka ta elastyczność to spadek po pierwszych latach działalności, gdy firma za cel postawiła sobie bycie blisko klienta i szybkie reagowanie na jego potrzeby. Handlowcy i dilerzy Krispolu są wręcz uczuleni na to, co mówią klienci, bo z tych sugestii rodzą się potem nowe produkty i rozwiązania. Dilerzy chcą bram łatwiejszych w montażu? Krispol wypuszcza model, który może zamontować jedna osoba. Klienci chcieliby w jednym miejscu kupić wypełnienie dla wszystkich otworów w budowanym domu? Krispol wprowadza do oferty okna.
Trzymanie się tych zasad spowodowało, że na Polskim rynku Krispol w zasadzie doszedł już do ściany. Firma sama przyznaje, że nad Wisłą nastawia się już tylko na wzrost organiczny, ale coraz intensywniej patrzy na rynki zagraniczne. Tam droga do istotnego wzrostu przychodów stoi otworem. A raczej otworami – w ścianach wielu domów i firm.
Krispol potrafi przystosować się do specyfiki lokalnego rynku