Można z zaskoczenia przeszukać firmę podejrzewaną o praktyki monopolistyczne, pod warunkiem że umożliwi się jej zakwestionowanie działań urzędników przed sądem.
Można z zaskoczenia przeszukać firmę podejrzewaną o praktyki monopolistyczne, pod warunkiem że umożliwi się jej zakwestionowanie działań urzędników przed sądem.
Trybunał Konstytucyjny podważył wczoraj przepisy ustawy o ochronie konkurencji i konsumentów (t.j. Dz.U. z 2017 r. poz. 229 ze zm.), który w takim przypadku odmawia przedsiębiorcom prawa do złożenia zażalenia. Chodzi o art. 105a, który reguluje kwestię pozyskiwania materiałów dowodowych w siedzibie firmy zarówno w toku postępowania antymonopolowego, jak i przed jego wszczęciem – czyli w ramach postępowania wyjaśniającego. Właśnie na tym początkowym etapie sprawy przeszukanie wzbudzało najwięcej wątpliwości konstytucyjnych.
/>
UOKiK na tropie dowodów
/
DGP
Ograniczony ogląd
Aby je przeprowadzić na etapie postępowania wyjaśniającego, UOKiK musi mieć uzasadnione podejrzenie ciężkiego naruszenia przepisów ograniczających konkurencję, a także realne obawy, że dowody nadużyć mogą zostać zniszczone. Prezes urzędu musi wszystko to wykazać przed Sądem Ochrony Konkurencji i Konsumenta, który ostatecznie wydaje zgodę na przeszukanie (zezwolenie przedsiębiorcy ani współpraca z jego strony nie są wymagane). Tyle że dokonując oceny, sąd dysponuje jedynie materiałami, jakie przedstawi mu UOKiK. Ma więc tylko ograniczony ogląd sprawy z jednej strony, oparty głównie na poszlakach (można mówić dopiero o uprawdopodobnieniu naruszeń). Zainteresowany przedsiębiorca nie ma nic do powiedzenia, bo nie bierze udziału w sprawie na wczesnym etapie. Nie przysługuje mu zatem możliwość kwestionowania legalności i proporcjonalności przeszukania. Taka uproszczona procedura ma zagwarantować efekt zaskoczenia.
– Takie sytuacje dotyczą tylko poważnych spraw, jak karteli cenowych, porozumień związanych z podziałem rynku czy zmów przetargowych. Najcięższe naruszenia są bardzo trudno wykrywalne, są sekretne, zapadają w formie ustnej. Przeszukanie jest jednym z najważniejszych instrumentów pozwalających na ich wykrywanie – przekonywała na rozprawie radca UOKiK Beata Cebula. – Czasem wkraczamy do przedsiębiorcy, ale nie znajdujemy dowodów i nie potwierdzamy naszych podejrzeń, co nie oznacza, że nie było naruszenia, ale że dowody zostały ukryte lub w ogóle ich nie było – dodała.
Zgodnie z przepisami przeszukanie musi być przeprowadzone w godzinach pracy przedsiębiorcy oraz w czasie faktycznego wykonywania działalności gospodarczej. W miarę możliwości urzędnicy powinni zbierać jedynie dokumenty i nośniki mogące stanowić dowód w sprawie. W praktyce, kiedy selekcja danych okazałaby się skomplikowana technicznie, dopuszczalne jest jednak kopiowanie całych dysków, co zwykle wiąże się z pozyskaniem materiałów osobistych czy zawierających tajemnicę przedsiębiorstwa. Przedstawiciele UOKiK przekonywali na rozprawie, że przeszukanie obejmuje wyłącznie sfery działalności gospodarczej, a w przypadku firmowych tajemnic stosuje się ograniczenie prawa wglądu.
Zbyt poważna ingerencja
Sąd apelacyjny, który zwrócił się do TK z pytaniem prawnym, nabrał wątpliwości, czy taka ingerencja w swobodę działalności gospodarczej i prywatność przedsiębiorcy nie jest jednak nadmierna. A w szczególności, czy nie ogranicza ona konstytucyjnego prawa do sądu, skoro decyzja o przeszukaniu zapada na podstawie dopiero uprawdopodobnionych naruszeń, a przedsiębiorca zostaje postawiony przed faktem i nie może się wypowiedzieć na temat podejrzeń urzędu.
Trybunał potwierdził te zastrzeżenia. – Brak możliwości zaskarżenia decyzji sądu łamie zasadę dwuinstancyjności – powiedział na rozprawie sędzia sprawozdawca Justyn Piskorski, podkreślając, że weryfikacja zebranych dowodów już na etapie postępowania antymonopolowego nie wystarcza. Wprawdzie w jego toku Sąd Ochrony Konkurencji i Konsumenta może zbadać, czy przeszukanie było zgodne z prawem, ale nie to, czy zakres przeszukania był właściwie określony ani czy była podstawa faktyczna do jego przeprowadzenia – zaznaczył sędzia Piskorski.
TK podkreślił też, że SOKiK nie tyle samodzielnie przeprowadza dowody mające potwierdzić monopolistyczne praktyki przedsiębiorstwa i autorsko ocenia jego działania, ile raczej bada, czy materiały dowodowe zebrane przez urząd są przekonujące i znajdują oparcie w prawie. Dlatego też według trybunału jest tak ważne, aby firma znajdująca się na celowniku UOKiK miała możliwość wniesienia zażalenia na decyzję o przeszukaniu. – Wniesienie zażalenia nie musi wstrzymywać przeszukania, możliwe więc jest zachowanie elementu zaskoczenia – zapewnił sędzia Piskorski.
orzecznictwo
Wyrok Trybunału Konstytucyjnego z 16 stycznia 2019 r., sygn. akt P 19/17. www.serwisy.gazetaprawna.pl/orzeczenia