Choć realizacja obecnej perspektywy finansowej
UE, czyli budżetu na lata 2014–2020, we wszystkich państwach członkowskich ruszyła ze sporym poślizgiem, to jednak zaległości są sukcesywnie nadrabiane. Z ostatnich danych Ministerstwa Rozwoju (MR) wynika, że do 6 sierpnia br. instytucje zarządzające funduszami europejskimi podpisały z polskimi beneficjentami ponad 20,5 tys. umów na prawie 183 mld zł. W tej kwocie wkład unijny wyniósł 117 mld zł, co oznacza 38 proc. funduszy przyznanych Polsce.
Im bliżej końca obecnej perspektywy finansowej (a właściwie 2023 r., do kiedy to, zgodnie z zasadą n+3, mamy czas na wykorzystanie pieniędzy), tym tempo będzie większe. MR przewiduje, że jeszcze do końca tego roku uda się zakontraktować połowę środków przyznanych Polsce.
Większość z 82,5 mld euro, które mamy dostać w latach 2014–2020, zostanie rozdystrybuowana w postaci bezzwrotnych dotacji – w sumie aż 95 proc. środków pochodzących z Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego, Europejskiego Funduszu Społecznego i Funduszu Spójności. Pozostałe 5 proc. trafi na inwestycje w formie instrumentów zwrotnych – pożyczek, kredytów czy poręczeń.
Jako że po 2020 r. Unia Europejska nie będzie już tak hojna dla Polski (co wynika z rosnącego poziomu rozwoju naszego kraju, a w konsekwencji mniejszej potrzeby korzystania ze wsparcia), znaczenie instrumentów zwrotnych w kolejnych latach będzie rosło. Jak wynika z flagowego dokumentu rządu, czyli Strategii na rzecz Odpowiedzialnego Rozwoju (SOR), ich udział zwiększy się do 7 proc., a do 2030 r. – aż do 25 proc. puli pieniędzy przynależnych Polsce z unijnego budżetu. Dlatego tak ważne jest, by potencjalni beneficjenci europejskich funduszy zaczęli przyzwyczajać się do myśli, że nie każde euro będzie dane raz na zawsze.
Jedną z wiodących ról we wdrażaniu instrumentów zwrotnych w Polsce odgrywa Bank Gospodarstwa Krajowego (BGK). Instytucja ta już podpisała
umowy z piętnastoma z szesnastu województw na zarządzanie środkami w ramach Regionalnych Programów Operacyjnych (RPO) na lata 2014–2020.
Plan zakłada, że BGK – za pomocą wybranych w przetargach profesjonalnych instytucji finansowych pełniących funkcję pośredników – pomoże władzom regionów zaoferować pożyczki, poręczenia i produkty kapitałowe. W sumie chodzi o ponad 5,56 mld zł unijnego
dofinansowania, które trafi do przedsiębiorców.
Instrumenty zwrotne oferowane przez BGK i
samorządy województw będą służyć przedsięwzięciom rozwojowym i inwestycyjnym przedsiębiorstw. Główny nacisk położony jest na zwiększanie ich konkurencyjności. Wsparcie uzyskają bowiem projekty obejmujące rozwój istniejącego przedsiębiorstwa, inwestycje w sprzęt produkcyjny, nowoczesne maszyny i urządzenia prowadzące do zwiększenia skali działalności firmy lub wzrostu zasięgu jej oferty. Wspierane będą również inwestycje prowadzące do zmniejszenia szkodliwego oddziaływania na środowisko.
Forma udzielanego wsparcia zwrotnego jest różna, w zależności od regionu i jego specyfiki. I tak np. w woj. dolnośląskim umowy z BGK opiewają na ponad 756 mln zł (z czego kwota wsparcia UE to prawie 643 mln). Pieniądze te trafią do zainteresowanych firm w ramach instrumentów pożyczkowych, poręczeniowych i kapitałowych na cztery obszary wsparcia: rozwój sektora MSP, efektywność energetyczna, odnawialne źródła energii oraz fundusz społeczny.
Dla porównania, w woj. kujawsko-pomorskim podpisana umowa z BGK dotyczy kwoty 247 mln zł (ponad 205 mln z eurofunduszy). W tym regionie oferowane będą dwa instrumenty: pożyczki i wejścia kapitałowe, a zamiast kilku obszarów wsparcia, region skupi się na jednym – rozwoju sektora MSP.
Z resztą nawet te same kategorie produktów mogą się między sobą różnić – także w zależności od województwa. Przykład? Wejście kapitałowe, polegające na pozyskaniu zewnętrznego źródła finansowania dla przedsiębiorstwa w zamian za objęcie udziałów. W woj. podlaskim ustalono maksymalną wartość inwestycji na 1 mln zł, a okres finansowania – do 10 lat.
Za to np. w województwie lubelskim będzie to odpowiednio 1,5 mln zł oraz okres pięciu lat (z możliwością wydłużenia do 10 lat).
To samo dotyczy pożyczek udzielanych na preferencyjnych warunkach mikro, małym i średnim przedsiębiorstwom. Przykładowo w woj. podkarpackim wartość pożyczki innowacyjnej ustalono do kwoty 400 tys. zł, a okres spłaty do 6 miesięcy od dnia jej uruchomienia. Tymczasem w woj. pomorskim podobny instrument (tzw. pożyczka na innowacje) przewiduje kwotę wsparcia od 200 tys. do 5 mln zł i okres finansowania do 10 lat.
Zwrotne, ale bardziej dostępne
Instrumenty zwrotne wydają się oczywiście mniej atrakcyjne niż tradycyjne dotacje, których nie trzeba zwracać. Ale trzeba sobie zdać sprawę z innych ich zalet. To przede wszystkim dostępność. Instrumenty zwrotne oferowane są ostatecznym odbiorcom w sposób ciągły. Oznacza to, że nie trzeba startować w konkursach, aby skorzystać z tych środków. Aby otrzymać wsparcie, wystarczy udać się do instytucji, które podpiszą z BGK umowy na pełnienie roli pośredników finansowych.
Kolejną przewagą nad standardowymi dotacjami jest coraz szerszy wachlarz branż, które są wspierane (rozwój MSP, rynek pracy, energetyka), oraz instrumentów, z jakich skorzystać może ostateczny odbiorca. Istotny jest fakt, że ich oprocentowanie w stosunku do innych produktów bankowych jest korzystniejsze. W ramach perspektywy finansowej 2007–2013 w niektórych regionach przedsiębiorcy mogli skorzystać z pożyczek, których maksymalna kwota wsparcia wynosiła nawet do 1,5 mln zł, a oprocentowanie zaczynało się od... 0 proc. Takie produkty są więc uzupełnieniem oferty rynkowej dla podmiotów, które mają utrudniony dostęp do finansowania np. ze względu na krótką historię i niską zdolność kredytową lub zbyt ryzykowną inwestycję (np. w innowacyjne, nieznane jeszcze rozwiązania).
Resort rozwoju zwraca uwagę na jeszcze inny aspekt zmiany w podejściu do udostępniania unijnych pieniędzy. „Przyzwyczajenie polskich instytucji i wnioskodawco´w do wsparcia udzielanego w poprzednich perspektywach w formie dotacji skutkuje niewielką gotowością? do ubiegania się o dofinansowanie oparte na bardziej wymagających zasadach, np. w formie wsparcia zwrotnego, którego zaletą – obok możliwości wielokrotnego wykorzystania tych samych środków w gospodarce – jest także wymuszanie większej odpowiedzialności po stronie beneficjenta w zakresie celów podejmowanych działań i ich skutków” – czytamy w Strategii na rzecz Odpowiedzialnego Rozwoju.