Wzrost budżetowego wsparcia o 705 mln zł zwiększy szanse nadawcy publicznego na rynku reklamowym.

Podziałem pieniędzy, jakie w przyszłym roku popłyną z państwowej kasy do Telewizji Polskiej i 18 spółek radia publicznego, Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji jeszcze się nie zajęła. W poprzednich latach na Woronicza trafiało jednak 88-90 proc. środków z tego źródła.
Pieniądze z budżetu państwa od 2017 r. płyną do mediów publicznych jako rekompensata za przychody utracone z powodu ustawowych zwolnień z abonamentu radiowo-telewizyjnego, przysługujących wielu grupom społecznym. Najpierw było to kilkaset milionów złotych rocznie, w 2019 r. już prawie 1,3 mld zł, a od 2020 r. niemal 2 mld zł. Tyle samo zaplanowano początkowo w projekcie ustawy budżetowej na przyszły rok. Ale w ostatnią środę - jak informowaliśmy na Gazetaprawna.pl - sejmowa Komisja Finansów Publicznych zwiększyła pulę do 2,7 mld zł. Jeśli TVP znów dostanie 88 proc., będzie to prawie 2,4 mld zł.
Jak to zmieni jej pozycję na rynku? - Jeżeli TVP przeznaczy te pieniądze na produkcję seriali, filmów czy programów rozrywkowych, to wzrosną jej udziały w widowni i przychody z reklam. To spory potencjał - mówi Maciej Niepsuj, dyrektor handlowy w agencji mediowej MediaHub.
Tym bardziej że przyciągnięcie widzów przed telewizory jest coraz trudniejsze. Jak informuje Joanna Nowakowska, analityczka w agencji reklamowej Wavemaker (GroupM), w trzech kwartałach tego roku osoba mająca 16-49 lat (podstawowa grupa brana pod uwagę przy emisji reklam) oglądała telewizję średnio 2 godz. i 49 min dziennie - o 10 min krócej niż w 2021 r. Mniej drastycznie, ale spada też czas, jaki poświęcają temu medium osoby 50+. - Popyt na reklamę telewizyjną jest mimo to wciąż wysoki - zaznacza. Mając jednak mniej uwagi widzów do sprzedania, stacje mniej zarabiają. - Przy średniorocznym prawie 3,5-proc. wzroście całego rynku reklamowego telewizja straci prawie 1 proc. - podaje Joanna Nowakowska.
Oprócz wsparcia z budżetu państwa - w ciągu sześciu lat, łącznie z bieżący rokiem, to prawie 7,2 mld zł - TVP dzięki decyzjom rządzących uzyskała ostatnio też inne atuty, przydatne w rywalizacji z prywatnymi stacjami.
W pierwszym półroczu odbył się refarming: telewizje naziemne musiały się przenieść na inne częstotliwości i zmienić techniczne parametry sygnału (z DVBT na DVBT2). Dało to wyższą jakość obrazu i dźwięku, ale uniemożliwiło oglądanie posiadaczom starszych modeli telewizorów. Telewizję wyłącznie z anten naziemnych ma prawie jedna trzecia gospodarstw domowych w Polsce (ok. 4,44 mln). Na początku refarmingu niespełna połowa nie była przygotowana na DVBT2. Na koniec sierpnia takich gospodarstw pozostało prawie 1 mln (liczba szacowana przez Krajowy Instytut Mediów).
Sęk w tym, że choć nie mogą oni już oglądać TVN czy Polsatu, to nie stracili dostępu do programów TVP. W ostatniej chwili Urząd Komunikacji Elektronicznej ulgowo potraktował bowiem tego nadawcę, przedłużając mu czas na przeprowadzkę do końca 2023 r. Jak wyjaśniał, zrobił to na wniosek Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji, w związku z wojną w Ukrainie (chodziło m.in. o Regionalny System Ostrzegania w TVP).
Naziemni nadawcy prywatni - TVN, Polsat, TV Puls i Kino Polska - we wspólnym stanowisku nazwali to jednak dyskryminacją. Uważają, że przez zmiany tracą widzów. A telewizja publiczna nie. Czy mają rację?
Od września, gdy główne stacje zaczęły pokazywać swoje najatrakcyjniejsze programy (jesienne ramówki), wśród odbiorców telewizji kablowej i satelitarnej cała czwórka ma podobną dynamikę udziału w czasie oglądania. To spadki od 6 proc. (Polsat, TVP 2), przez 7 proc. (TVN), do 8 proc. (TVP 1, dane do 15 listopada, a więc sprzed mundialu). Natomiast wśród widzów „naziemnych” rynek się rozjeżdża: Polsat i TVN idą w dół (odpowiednio 11 proc. i 12 proc.), a Jedynka i Dwójka w górę (8 proc. i 13 proc.). - Powodem uderzającej dysproporcji jest prawdopodobnie właśnie refarming - komentuje Joanna Nowakowska.
Nadawcy komercyjni zapowiedzieli, że będą się od państwa domagać rekompensaty. Nie ustalili jeszcze, jak to zrobią, a już mają kolejny powód do niezadowolenia. TVP dostanie fory także w telewizji płatnej. 16 listopada jako pierwsi informowaliśmy w DGP, że rząd przyjął projekt zmiany przepisów „must carry”. To reguła nakazująca kablówkom i platformom satelitarnym umieszczenie określonych stacji w każdym oferowanym pakiecie. Obecnie ustawowe „must carry” obejmuje TVP 1, TVP 2, TVP 3, TVN, Polsat, TV4 i TV Puls. Po zmianach pozostaną tylko kanały Telewizji Polskiej: trzy powyższe oraz TVP Kultura i TVP Info. Będą też miały pierwszeństwo „na pilocie”, czyli na liście dostępnych kanałów.
Cennikowe wpływy z reklam / Dziennik Gazeta Prawna - wydanie cyfrowe