Nie wiadomo, ile nadawca publiczny będzie mógł w tym roku przeznaczyć na inwestycje. Zagrożone jest m.in. powstanie nowych siedzib dla telewizji regionalnych.
Wszystkie plany inwestycyjne na rok 2019 na razie zawieszono na kołku. TVP wciąż bowiem nie wie, ile – a nawet czy w ogóle – do jej skarbonki dorzuci budżet państwa.
Nie wiadomo więc, czy TVP zacznie w br. realizację marzenia o postawieniu na Woronicza budynku „A bis” dla programów informacyjnych. Albo czy w Gdańsku, Gorzowie Wielkopolskim i Kielcach powstaną nowe siedziby TVP z nowoczesnymi studiami – jak zapowiadano rok temu.
/>
„Plany inwestycyjne na 2019 r. są w trakcie uzyskiwania wszystkich niezbędnych zgód korporacyjnych” – informuje biuro prasowe TVP. Chodzi przede wszystkim o uchwałę rady nadzorczej, która nie tylko opiniuje roczne plany ekonomiczne zarządu i dotyczące realizacji misji plany finansowo-programowe, lecz także zatwierdza większe wydatki. Zgodnie ze statutem spółki jej zgody wymaga nabycie nieruchomości i innych aktywów o wartości przekraczającej 30 tys. euro (czyli ok. 130 tys. zł).
Drugim etapem jest walne zgromadzenie. Bez jego pozwolenia telewizja nie może robić inwestycji na więcej niż 50 tys. euro (ok. 215 tys. zł). Nie dotyczy to tylko kupowania praw do audycji i licencji programowych – tu zarząd TVP ma większą swobodę.
Na razie spółka utknęła przed pierwszym progiem. Jak wynika z naszych nieoficjalnych informacji, zarząd poprosił radę nadzorczą, by opóźniła rozpatrywanie planu na br. Powód: niejasna sytuacja finansowa TVP. Biuro prasowe spółki nie stwierdza tego wprost, ale przyznaje, że tegoroczne inwestycje „są w ścisłym związku z wysokością i stabilnością należnych mediom publicznym przychodów publicznych” i że TVP oczekuje „rozwiązania systemowego, które ustabilizuje jej działalność w dłuższej perspektywie”.
Choć telewizja – w przeciwieństwie do Polskiego Radia – nie najgorzej zarabia na reklamach, środki publiczne są ważną częścią jej budżetu. W 2017 r. przychody telewizji z reklamy i sponsoringu wyniosły niespełna 800 mln zł, podczas gdy abonament i rekompensata budżetowa przyniosły 621 mln zł. Rekompensata to pieniądze, które mają mediom publicznym wyrównać przychody utracone z powodu ustawowych zwolnień z abonamentu RTV. Dzięki temu spółka zakończyła 2017 r. na plusie. Jej zysk po III kw. 2018 r. był spory, ale nie podano jeszcze wyniku całego roku. Wiadomo tylko, że z budżetu dostała niemal 600 mln zł rekompensaty.
Stacja liczyła na jeszcze większą hojność państwa w 2019 r. Zgodnie z poselską nowelizacją ustawy abonamentowej rekompensata – której znaczną większość dostaje TVP – miałaby wynieść 1,26 mld zł.
Tyle że atmosfera wokół telewizji zgęstniała, gdy po zamordowaniu prezydenta Gdańska propagandowa machina TVP ani na chwilę nie zwolniła i walczyła z opozycją nawet w czasie żałoby. Krytyka publicznego nadawcy przybrała na sile i pochodzi także z kręgów władzy. Prezydent RP Andrzej Duda zaliczył TVP do grona mediów, które muszą zrobić rachunek sumienia. Premier Mateusz Morawiecki do otwartej krytyki nie dołączył, ale wiadomo, że nie należy do przyjaciół Jacka Kurskiego. Dlatego na Woronicza panuje coraz większa obawa, że pikujące notowania prezesa TVP odbiją się czkawką na finansach stacji.
Po pierwsze, nie wiadomo, czy ustawa z rekompensatą w ogóle przejdzie. Jutro w Sejmie ma się odbyć jej pierwsze czytanie. Będzie ono okazją do burzliwej debaty o programach informacyjnych TVP. – Nawet jak ustawa zostanie uchwalona, to i tak możemy oberwać. Walne nie będzie zatwierdzać naszych inwestycji i w ten sposób usadzą nas finansowo – obawia się osoba z TVP.
Walne zgromadzenie spółki to minister kultury. W praktyce od 2016 r. zajmuje się tym wiceminister Paweł Lewandowski. Ale za każdym razem czeka na stanowisko KPRM, bo TVP to spółka strategiczna i wszystkie poważne inwestycje (oprócz programów) zależą de facto od premiera.
– Informacje, jakoby istniał formalny zakaz pozytywnego rozpatrywania wniosków TVP, są nieprawdziwe – podkreśla wiceminister Lewandowski. – Każdy jest traktowany indywidualnie, z uwzględnieniem rekomendacji rady nadzorczej. Do tej pory nie zdarzyła się odmowa – dodaje.
W ub.r. spółka dostała zgodę na nowe studio TVP Info za kilkanaście milionów. Ale w tym roku żadnego wniosku nie złożyła. Czeka na rozwój wydarzeń. Jej biuro prasowe podkreśla, że stacja „wymaga dużych inwestycji w infrastrukturę i technologię”, by dogonić rynek. Zaznacza, że takich nakładów nie sfinansują pożyczka ani obligacje. I deklaruje, że „wszelkie wcześniej ogłoszone plany rozwojowe dotyczące priorytetów inwestycyjnych i realizowanych projektów pozostają aktualne”.