Osoby, które w latach 2011–2015 spłacały kredyty walutowe udzielone przez Metrobank, mają szansę dostać z powrotem część wpłaconych kwot. Sprawa możliwych nieprawidłowości wczoraj trafiła do UOKiK.
Osoby, które w latach 2011–2015 spłacały kredyty walutowe udzielone przez Metrobank, mają szansę dostać z powrotem część wpłaconych kwot. Sprawa możliwych nieprawidłowości wczoraj trafiła do UOKiK.
Batalię z Getin Noble Bank, którego częścią obecnie jest Metrobank, wygrał już jeden z kredytobiorców. Po złożeniu przez niego reklamacji bank przyznał bowiem, że od 9 grudnia 2011 r. do 9 marca 2015 r. ustalał oprocentowanie kredytu w oparciu o niewłaściwą stawkę LIBOR. W związku z tym kredytodawca podjął decyzję o zwrocie klientowi odsetek umownych w kwocie ok. 722 zł.
– Choć bank przyznał się, iż popełnił pomyłkę, to jednak nie podjął żadnych kroków zmierzających do zrekompensowania strat pozostałym kredytobiorcom. W tej sytuacji zdecydowaliśmy, że najlepszym rozwiązaniem będzie złożenie zawiadomienia do prezesa Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów – opowiada dr Jacek Czabański, prowadzący blog www.pomocfrankowiczom.pl
W piśmie do UOKiK zawarta została również prośba by poinformować opinię publiczną o wynikach postępowania w sprawie ewentualnego naruszenia zbiorowych interesów konsumentów przez Metrobank.
– Liczymy, że dzięki temu więcej poszkodowanych osób dowie się, że ma szansę odzyskać od Getin Noble Bank pieniądze – tłumaczy dr Czabański.
Zawyżone stawki
– Każdy kredytobiorca poniósł stratę w wysokości 77,50 zł za każde 100 tys. zł kapitału kredytu – twierdzi dr Czabański.
Chodzić więc może o niebagatelną kwotę. Prawnik przyjął, że wartość kredytów dawnego Metrobanku wynosi ok. 20 mld zł. W efekcie łączna ewentualna strata kredytobiorców z tytułu pobierania przez bank odsetek według zawyżonego oprocentowania może wynieść ponad 15 mln zł. Jak wyjaśnia Czabański, wszystko przez to, iż bank nie stosował się do postanowień regulaminu, w którym ustalone zostały zasady kredytowania hipotecznego udzielonego przez Metrobank. Zgodnie z nimi zaś oprocentowanie kredytów wyznaczane jest jako suma niezmiennej marży banku oraz stawki referencyjnej. Z kolei w par. 8 regulaminu określone zostało, że ten drugi wskaźnik ustalany jest w oparciu o notowania stawki LIBOR. Z analizy dokonanej przez prawnika wynika, że w okresie od 9 grudnia 2011 r. do 9 grudnia 2012 r. bank zawyżył oprocentowanie kredytów poprzez stosowanie stawki 0,14 proc. i nieuwzględnienie obniżki stawki referencyjnej do poziomu 0,04 proc. zgodnie ze spadkiem stawki LIBOR 3M CHF. Później, między 9 grudnia 2012 r. a 9 marca 2015 r., stawka powinna z kolei wynosić 0,04 proc., a nie – jak wyznaczył to bank – 0,03 proc.
Działanie na szkodę
Do powyższych pomyłek bank przyznał się w korespondencji z klientem, w ramach postępowania reklamacyjnego.
– Najbardziej bulwersujące jest nie to, że do pomyłki doszło, ale to, że już po jej odkryciu bank nie poczynił żadnych kroków ku temu, aby zrekompensować te straty pozostałym kredytobiorcom – zauważa dr Czabański.
Jego zdaniem może to świadczyć o tym, że instytucja celowo działa obecnie na szkodę swoich klientów. Z tego względu w złożonym wczoraj zawiadomieniu do UOKiK pojawiła się również sugestia, aby prezes urzędu nakazał Getin Bank zwrot nienależnie pobranych kwot każdemu kredytobiorcy wraz z odsetkami ustawowymi liczonymi od dnia ich pobrania.
– W przypadku kredytobiorcy, którego reklamacja została już uwzględniona przez bank, odsetki nie zostały wypłacone. Getin Bank uznał bowiem, że nie ma do tego żadnej podstawy – nadmienia dr Czabański.
UOKiK może wydać taką decyzję na podstawie przepisów ustawy o ochronie konkurencji i konsumentów (t.j. Dz. U. z 2015 r. poz. 184 ze zm.). Zgodnie z nimi bowiem prezes urzędu może określić środki usunięcia trwających skutków naruszenia zbiorowych interesów konsumentów.
/>
– Oczywiście osoby, które znalazły się w podobnej sytuacji jak kredytobiorca, którego zastrzeżenia zostały przez bank uwzględnione, nie muszą czekać na zakończenie postępowania przez UOKiK. Mogą samodzielnie, w ramach postępowania reklamacyjnego, postarać się o zwrot należnych im kwot – zauważa dr Czabański.
I dodaje, że nic przy tym nie ryzykują, gdyż postępowanie reklamacyjne jest bezpłatne.
Wojciech Sury, rzecznik prasowy Getin Noble Bank, pytany o tę sytuację stwierdza jedynie, że do banku nie wpłynęło żadne oficjalne pismo UOKiK dotyczące opisanej sprawy. Jednocześnie jednak zapewnia, że jeśli urząd zwróci się z takim zapytaniem, wszystkie poruszone w nim kwestie zostaną wnikliwie przeanalizowane.
Problemy z LIBOR-em
Co jednak ważne, nie tylko klienci Getin Banku ponieśli straty w związku z nieprawidłowym ustalaniem wysokości oprocentowania kredytów. W zeszłym roku bowiem niemal wszystkie banki, które miały w swoim portfelu kredyty frankowe, nie chciały uwzględniać ujemnego LIBOR-u przy obliczaniu wysokości rat. Sytuacja ta miała miejsce na początku 2015 r., kiedy to doszło do umocnienia franka szwajcarskiego wobec złotego, a LIBOR spadł poniżej zera. Banki nie chciały brać tego czynnika pod uwagę, mimo że co innego wynikało z umów kredytowych. Tymczasem, jak zauważa dr Andrzej Jakubiec, adwokat, partner w kancelarii Janeta Jakubiec Węgierski, sytuacja, w której rata jest zależna od kursu franka, ale jednocześnie bank nie uwzględnia ujemnego LIBOR, rażąco dyskryminuje kredytobiorcę.
W opisywanych przypadkach z pomocą klientom przyszedł UOKiK, wobec którego banki zobowiązały się, że oddadzą klientom kwotę wynikającą z różnicy między dotychczasowym oprocentowaniem a tym, które uwzględnia ujemny LIBOR. Takie decyzje podjęły do tej pory
BPH, Pekao SA, ING Bank Śląski, mBank, Getin Noble Bank, Credit Agricole Bank Polska oraz BNP Paribas.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama