Łom czy nowoczesny system komputerowy – nieważne w jaki sposób złodzieje włamują się do mieszkania. Ubezpieczyciel powinien wypłacić odszkodowanie.

Zawierając umowę z firmą o ubezpieczenie domu przed kradzieżą lub włamaniem wydaje się, że każda tego typu sytuacja zakończy się wypłatą odszkodowania. Ale nie zawsze jest to takie proste. Ogólne warunki ubezpieczenia posiadają sporo obwarowań i wymogów wobec zabezpieczeń, aby można było ubezpieczyć mieszkanie i otrzymać pieniądze. Jakby tego było mało, zapisy w Ogólnych Warunkach Ubezpieczenia nie pomagają konsumentom.

W jednym z dostępnych na rynku ubezpieczeń i związanych z nim OWU można przeczytać definicję kradzieży z włamaniem. Jest to działanie polegające na bezprawnym zaborze przedmiotu ubezpieczenia w celu jego przywłaszczenia po:

1) usunięciu istniejących zabezpieczeń przy użyciu siły fizycznej, narzędzi, pozostawiającym ślady włamania
2) otworzeniu zabezpieczeń oryginalnym kluczem, który sprawca zdobył przez kradzież z włamaniem do innego pomieszczenia zabezpieczonego zgodnie z § 5 niniejszych OWU lub w wyniku rabunku, o ile otwarcie to nastąpiło niezwłocznie po zdobyciu kluczy w sposób opisany powyżej.

Ten przypadkowy przykład pokazuje nieco archaiczne podejście, bo wiele osób może mieć nowoczesne systemy zabezpieczeniowe, również elektroniczne, które z jednej strony pomagają w ochronie przed włamaniem ale wymuszają też od złodziei innych sposobów na kradzież.
Co wtedy, kiedy złodzieje faktycznie dokonali włamania, ale byli na tyle bezczelni, że nie pozostawili po sobie żadnych widocznych śladów? Na stronie kancelarii www.dauerman.com.pl można zapoznać się z jednym z takich przypadków. Ubezpieczyciel stwierdził, że faktyczny przebieg zdarzenia, podczas którego złodzieje nie pozostawili żadnych widocznych śladów nie było kradzieżą z włamaniem w znaczeniu nadanym mu przez OWU. Jego stanowiska nie zmieniła nawet okoliczność, iż kradzież z włamaniem w rozumieniu prawnokarnym potwierdzały dokumenty sporządzone przez Policję. Pomimo wzywania ubezpieczyciela do dobrowolnego spełnienia obowiązku wypłaty należnego odszkodowania, konieczny okazał się sąd. Zapytaliśmy kancelarię co zmusiło ubezpieczyciela do zmiany decyzji.

- W zakresie interpretacji pojęcia kradzieży z włamaniem i należącego do tej definicji pojęcia śladów włamania Sąd zauważył, że zawarta umowa ubezpieczenia, nie zdefiniowała pojęcia właśnie tego ostatniego, a analiza treści umowy nie daje podstaw do utożsamienia jej ze śladami przełamania zabezpieczeń, jedynie w postaci zniszczeń, bądź uszkodzeń tych zabezpieczeń. Za ślady włamania Sąd przyjął każde dostrzegane zewnętrznie ślady sforsowania zabezpieczeń. Włamanie nie musi być wykonane przy użyciu siły fizycznej i z tym stwierdzeniem również godzi się ubezpieczyciel, przewidując w definicji kradzież z włamaniem zawartej w OWU, że ma ono miejsce nie tylko, gdy sprawca usuwa istniejące zabezpieczenia przy użyciu siły fizycznej, lecz również wtedy, gdy przełamuje zabezpieczenie za pomocą narzędzi. Do takich narzędzi zaliczyć należy nie tylko tradycyjne kojarzone z przełamywaniem zabezpieczeń, lecz również każdą inną technologię, pozwalającą na przykład na niezgodne z wolą i wiedzą właścicieli zdalne sterowanie systemem otwierania bram garażowych, czy unicestwianie funkcjonowania tego systemu – informuje Maciej Broniecki z kancelarii Dauerman.

Przestępstwo kradzieży z włamaniem z przyczyn rozwoju technologii absolutnie nie musi być połączone ze zniszczeniem lub uszkodzeniem mienia. Ślady mogą przybrać formę mikrośladów, a więc uszkodzenia mogą być nie widoczne.

Po kilkunastu miesiącach batalii sądowej klient otrzymał należne odszkodowania, wraz z odsetkami.