Z danych Narodowego Banku Polskiego wynika, że pod koniec czerwca tego roku funkcjonowało prawie 312 tys. terminali POS, dzięki którym klienci mogą płacić kartami w sklepach oraz punktach usługowych. Od kwietnia do czerwca przybyło ponad 13 tys. takich urządzeń, a to najwyższy kwartalny wzrost od kilku lat.
Z danych Narodowego Banku Polskiego wynika, że pod koniec czerwca tego roku funkcjonowało prawie 312 tys. terminali POS, dzięki którym klienci mogą płacić kartami w sklepach oraz punktach usługowych. Od kwietnia do czerwca przybyło ponad 13 tys. takich urządzeń, a to najwyższy kwartalny wzrost od kilku lat.
/>
– Przyspieszenie widzimy również w prowadzonych przez nas statystykach. To efekt między innymi nowych urządzeń zainstalowanych u naszych dotychczasowych dużych klientów, takich jak sieci handlowe, które się rozwijają, otwierają nowe placówki i instalują w nich nasze terminale – uważa Joanna Seklecka, wiceprezes eService, jednego z największych agentów rozliczeniowych na rynku.
Zdaniem Janusza Diemko, prezesa innego przedstawiciela branży, firmy First Data Polska, wzrost liczby terminali to efekt obniżki prowizji interchange, która miała miejsce w styczniu tego roku, oraz planowanych kolejnych redukcji w roku przyszłym. – Spodziewaliśmy się, że wiadomość o obniżeniu stawek interchange będzie pozytywnym impulsem dla rynku i większa liczba punktów handlowo-usługowych zacznie korzystać z płatności bezgotówkowych. Do tej pory były one dla nich nieopłacalne z powodu zbyt wysokich opłat – uważa Janusz Diemko. Z początkiem tego roku organizacje płatnicze, czyli MasterCard i Visa, obniżyły prowizje ze średniego poziomu 1,6 proc. do 0,8-1,3 proc., w zależności od rodzaju i kwoty transakcji.
Eksperci uważają też, że na przyrost terminali wpływ ma upowszechnienie się technologii zbliżeniowej umożliwiającej płacenie bez autoryzacji transakcji kodem PIN. To znacznie skraca czas transakcji i przyczynia się do rozwoju urządzeń samoobsługowych przyjmujących płatności kartą, takich jak parkometry czy automaty z napojami.
Z kolei Robert Łaniewski, prezes Fundacji Rozwoju Obrotu Bezgotówkowego, twierdzi, że terminali przybyło przede wszystkim dzięki medialnej dyskusji na temat przeprowadzonych i planowanych obniżek prowizji na rynku kart. – Debata na ten temat uświadomiła wielu przedsiębiorcom, że spadek kosztów obrotu bezgotówkowego jest nieunikniony, a rozpoczęcie akceptacji kart konieczne – uważa Łaniewski.
Jego zdaniem przyrost liczby terminali mógłby być większy, gdyby do większej liczby przedsiębiorców dotarła informacja, że ceny już spadły. – Po styczniowej redukcji interchange najwyżej połowa podmiotów z segmentu małych i średnich firm dostała od agentów nowe stawki prowizji. Reszta wciąż płaci tyle co wcześniej, a inni nie chcą rozpoczynać akceptacji, bo nie wiedzą, że już teraz mogą płacić mniej za obsługę kart – mówi prezes FROB.
Tymczasem przedstawicielka eService uważa, że tegoroczna obniżka prowizji i jej przeniesienie na ofertę cenową dla sklepów tylko w nieznacznym stopniu zredukowały barierę akceptacji kart. Całkowicie zniesie ją dopiero redukcja zawarta w ustawie nakładającej limit na interchange, która ma zacząć obowiązywać w połowie przyszłego roku.
– Wówczas koszt obsługi kart będzie porównywalny z kosztem obsługi gotówki. Pod warunkiem jednak, że organizacje płatnicze nie będą rekompensować redukcji tej prowizji podniesieniem innych opłat bądź wprowadzaniem nowych – podkreśla Joanna Seklecka. Odpowiednia nowelizacja ustawy o usługach płatniczych została już przyjęta przez parlament i czeka na podpis prezydenta. Zgodnie z nią od lipca 2014 roku prowizja interchange ma spaść do 0,5 proc.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama