Sosnowski: Zgłosiliśmy do ABW i prokuratury podejrzenie o popełnieniu przestępstwa – próbie zdestabilizowania rynku finansowego

Jak się przedstawiają ostateczne wyniki SKOK Stefczyka za 2012 r.?

Sprawozdanie, które zostało zbadane przez biegłego rewidenta i zatwierdzone przez walne zgromadzenie członków, wykazuje 133,3 mln zł zysku netto wobec 35,5 mln zł rok wcześniej. Przychody ze sprzedaży wzrosły z 1065 mln zł do 1261 mln zł.

Skąd wzrost zysku i przychodów?

To przede wszystkim efekt stałego dążenia do poprawy efektywności naszych działań – kasa wdrożyła narzędzia kontrolingowe oraz system Business Intelligence, co pozwoliło efektywniej zarządzać kosztami, wpływ na wynik miało także właściwe wykorzystanie outsourcingu. Na sam wzrost przychodów w dużej mierze pozwoliła też zmiana ustawy o SKOK, która weszła w życie w październiku zeszłego roku. Umożliwiła nam z powrotem oferowanie kredytów o dłuższym okresie spłaty. To spowodowało, że kasa była w stanie znacząco zwiększyć w ostatnim kwartale 2012 r. wolumen sprzedaży.

Wskaźnik wypłacalności w SKOK-ach ma być na poziomie 5 proc. Z niedawnego raportu KNF wynika, że średnia w sektorze wynosiła w 2012 r. nieco ponad 4 proc. Jaki był w SKOK Stefczyka?

To było 6,7 proc. Zwracam uwagę, że my cały czas nie wiemy, jak trzeba będzie liczyć wskaźnik wypłacalności. Z uwagi na brak rozporządzenia dotyczącego sposobu liczenia współczynnika wypłacalności dla SKOK-ów na razie stosujemy się w tym względzie do wytycznych kasy krajowej. Chyba żaden prezes SKOK nie wie, czy po opublikowaniu zasad przez resort finansów ten wskaźnik się zwiększy, czy zmniejszy.

Waszym wynikom pomogła w 2012 r. sprzedaż sieci. Obecnie kasa korzysta z placówek prowadzonych przez zewnętrzną firmę.

Nie tylko my się na to zdecydowaliśmy. O ile wiem, kilka SKOK-ów dokonało podobnych transakcji. W ubiegłym roku wydzieliliśmy pion sprzedaży i powołaliśmy spółkę komandytowo-akcyjną Stefczyk Finanse, do której wnieśliśmy naszą sieć placówek. Ale pozostajemy niemal 100-proc. właścicielem tej spółki. Niemal, bo kilka procent ma w niej niewielki SKOK Wybrzeże, którego sieć również weszła do Stefczyk Finanse.

Czy można się dowiedzieć, jaki był wpływ sprzedaży placówek na wynik kasy?

Jest jeszcze zbyt wcześnie, aby o takim wpływie mówić. W tej chwili dostrzegamy jednak, że pozwala nam to rozszerzać skalę działalności w naszej sieci, a tym samym zapewni zwiększenie przychodów generowanych przez kasę.

A jaki ma ona sens biznesowy?

Z jednej strony to pozwala na optymalizację kosztów i wzrost efektywności, gdyż przy niezmiennych kosztach stałych spółka wygeneruje dodatkowe przychody. Z drugiej, dzięki niej poprawią się nasze wyniki sprzedażowe. Odczują to członkowie kasy w postaci wyższej jakości świadczonych usług. Co więcej, będziemy mogli np. oferować produkty również dla osób, które nie są członkami SKOK.

Czy nie ma prawnych ograniczeń dla tak daleko posuniętego outsourcingu?

Taki proces nie jest nowością na rynku. Część banków komercyjnych także korzysta z tego typu rozwiązań.

Jak ocenia pan możliwości pozyskania kapitału przez kasy od swoich członków? Mówił o tym w niedawnym wywiadzie dla DGP Wojciech Kwaśniak, wiceprzewodniczący KNF.

Członkowie mogą dokapitalizować kasy, ale oczekiwanie, że przy skali prowadzonej przez nas działalności takie działania będą miały istotny wpływ, możemy traktować tylko w kategorii żartu. Dowodem na to jest choćby fakt, że kilkanaście lat temu taki plan w odniesieniu do banków spółdzielczych skończył się koniecznością dużego wsparcia z budżetu.
Oczywiście, liczymy na pewne dobrowolne wpłaty i nawet taki proces uruchomiliśmy.

Na czym to polega?

Kto wykupi więcej udziałów członkowskich, może liczyć na preferencyjne warunki naszych produktów. Ważniejszy jest jednak sam efekt zwiększenia zaangażowania naszych spółdzielców w działalność SKOK-u.

Ilu członków ma SKOK Stefczyka?

Około 890 tysięcy.

Jaki wpływ miał raport KNF na bieżące funkcjonowanie kasy? Czy odczuliście odpływ depozytów?

Na początku lat 90. niewielki bank w Poznaniu upadł po niekorzystnym artykule w jednej gazecie. Jak na skalę medialnej wrzawy wokół kas spółdzielczych po raporcie nadzoru, nasza sytuacja prezentuje się bardzo dobrze. Praktycznie nie odczuliśmy odpływu klientów. To wskazuje, że członkowie kasy Stefczyka mają do niej dużo zaufania.
Nie zmienia to faktu, że poczuliśmy się zaniepokojeni tą serią negatywnych publikacji, przecieków kontrolowanych, insynuacji pod naszym adresem. Obawialiśmy się bowiem wzbudzenia paniki depozytowej, która zaszkodziłaby na pewno naszym członkom, ale i całemu rynkowi finansowemu. Dlatego zgłosiliśmy do ABW i prokuratury podejrzenie o popełnieniu przestępstwa – próbie zdestabilizowania rynku finansowego.

Jakie wyniki ma SKOK Stefczyka w tym roku? Jak wpływają na nie obniżki stóp procentowych?

Od stycznia do maja zysk netto to ok. 50 mln zł, to powyżej zakładanego w budżecie na 2013 r. Także przychody są powyżej naszych założeń. Są one o kilka procent wyższe niż rok temu. Jeśli chodzi o stopy, to zakładaliśmy ich duży spadek i ten scenariusz się zrealizował. W porównaniu z ubiegłym rokiem mamy wyższe wolumeny – dzięki wspomnianemu już oferowaniu dłuższych kredytów.

Ale też przez – jak pan to określa – medialną wrzawę wokół SKOK-ów kasy muszą oferować wyższe oprocentowanie depozytów, by je utrzymać.

Wbrew pozorom – nie. Im większa kasa, tym większe zaufanie klientów. Nasze stawki depozytów są często wyższe niż w bankach, ale jednocześnie należą do najniższych w sektorze SKOK.

Według raportu KNF zdecydowana większość SKOK-ów jest objęta postępowaniami naprawczymi. Czy SKOK Stefczyka również?

Nowa ustawa o SKOK oraz jej niedawna nowelizacja wskazują na przesłanki przesądzające o konieczności wszczęcia planu naprawczego, tj. strata bilansowa albo groźba jej wystąpienia, zagrożenie utraty płynności płatniczej bądź powstanie niebezpieczeństwa niewypłacalności. W naszej ocenie nie ma podstaw do wdrożenia takiego postępowania. Niedawno przedstawiciele KNF zakończyli kontrolę w kasie Stefczyka i to oni uprawnieni są do udzielania takich informacji.