Amber Gold, której zaufało już kilkadziesiąt tysięcy osób, spędza sen z powiek finansistom, pisze "Rzeczpospolita" i cytuje przedstawiciela jednego z TFI, według którego schemat działalności tej spółki to klasyczna piramida finansowa.

Gazeta podaje przykład: klient Amber Gold, który otworzyłby trzymiesięczną Lokatę w Złoto Plus na początku marca, zarobiłby gwarantowane 11,2 proc. w skali roku, a więc ponad 3,5 proc. w ciągu trzech miesięcy. Jak to możliwe, skoro w tym okresie cena złota wyrażona w złotych wzrosła tylko o 2 proc.

Niemożliwe, odpowiada ekspert, który twierdzi, że na spłatę zapadających lokat wraz z odsetkami firma przeznacza pieniądze z lokat dopiero co założonych, kończących się później. Interes się kręci, dopóki do systemu napływają pieniądze. Kiedy klienci przestaną wpłacać, Amber Gold nie będzie miał z czego oddać tym, którzy lokaty już pozakładali.

"Rz" przypomina, że współwłaściciel spółki Marcin Plichta był w przeszłości skazany prawomocnym wyrokiem za przywłaszczenie mienia. Działalność Amber Gold nie podoba się Komisji Nadzoru Finansowego, która złożyła do prokuratury zawiadomienie, że bez licencji są wykonywane czynności bankowe. Śledczy czekają na opinię biegłego.

Spółka nie składa sprawozdań finansowych w Krajowym Rejestrze Sądowym, do czego jest zobowiązana przepisami prawa. "Rz" twierdzi też, że nie wiadomo, ile Amber Gold ma złota na pokrycie roszczeń klientów, ani gdzie ten kruszec jest zdeponowany.