Sytuacja w II kwartale przypominała to, czego świadkami byliśmy tuż po wybuchu kryzysu finansowego. Teraz dostępność pożyczek się zwiększa, ale powoli.
W minionym kwartale dziewięć na dziesięć banków ograniczyło dostępność kredytów dla klientów indywidualnych i na konsumpcję. W jeszcze większym stopniu zmniejszyła się możliwość uzyskania krótkoterminowego kredytu dla małych i średnich przedsiębiorstw. „Najmniej poszkodowane” były duże firmy, ale i tu dwa na trzy banki zaostrzyły kryteria dostępności kredytów krótkoterminowych, a trzy na cztery – długoterminowych.
Takie są wyniki raportu opublikowanego wczoraj przez Narodowy Bank Polski. „Punktem wyjścia są badania ankietowe przeprowadzane wśród przewodniczących komitetów kredytowych kilkudziesięciu największych banków działających na polskim rynku” – podaje NBP. Podawane w raporcie liczby to tzw. procent netto. Pokazują one różnicę w udziale rynkowych banków mówiących o łagodzeniu i zaostrzaniu polityki.
DGP
W odniesieniu do II kwartału mowa była niemal wyłącznie o zaostrzeniu, a więc ograniczaniu apetytu instytucji finansowych. Ale też o niechęci do pożyczania – zwłaszcza wśród najmniejszych firm. W poprzedniej ankiecie, przeprowadzonej w kwietniu, a więc już po wybuchu pandemii, około jednej trzeciej banków spodziewało się, że ze strony małych i średnich przedsiębiorstw spadnie popyt na pożyczki krótkoterminowe. W rzeczywistości spadek odnotowało ponad 80 proc. banków. Podobna była skala spadku zainteresowania kredytami długoterminowymi ze strony dużych podmiotów.
„Banki, które odczuły spadek popytu na kredyty dla przedsiębiorstw, uzasadniały go głównie znacznym zmniejszeniem się zapotrzebowania na finansowanie środków trwałych i finansowanie fuzji i przejęć, a także zaostrzeniem warunków i kryteriów udzielania kredytów. W opinii banków spadek popytu na kredyt wynikał również z dużej niepewności przedsiębiorstw co do zmian sytuacji gospodarczej spowodowanych pandemią COVID-19, jak również wykorzystania przez przedsiębiorstwa alternatywnych źródeł finansowania, m.in. przy użyciu kredytu z niebankowych instytucji finansowych i środków własnych” – podsumowuje wyniki badania NBP.
Firmy nie zwracały się do banków, bo korzystały z pieniędzy z tarczy
Bankowcy wskazują jeszcze jeden czynnik: to środki pomocowe ze strony państwa. Dla części firm pieniądze uzyskiwane np. w ramach Tarczy Finansowej Polskiego Funduszu Rozwoju są, zdaniem przedstawicieli sektora bankowego, substytutem kredytu. Bądź też pozwalają na zmniejszenie zadłużenia w instytucjach finansowych.
W odniesieniu do klientów indywidualnych skala zaostrzenia polityki kredytowej była największa w historii (NBP prowadzi ankietę od końca 2003 r.). Przekroczyła nawet to, co działo się ponad dekadę temu, tuż po upadku Lehman Brothers i wybuchu światowego kryzysu finansowego. Choć metody ograniczenia dostępności kredytów tym razem były nieco inne. W przypadku hipotek mniejszy odsetek banków mówił o podwyższeniu marż czy wymaganego wkładu własnego (tu wzrost wymagań nastąpił kilka miesięcy wcześniej). Tym razem większy nacisk położono na zabezpieczenia. W kredytach konsumpcyjnych teraz głównym sposobem na limitowanie dostępności było zmniejszenie maksymalnej kwoty kredytu, czemu towarzyszyło podwyższenie kosztów pozaodsetkowych (zbiegło się to z obniżkami niemal do zera stóp procentowych oraz nową regulacją maksymalnego kosztu kredytu). Ponad dekadę temu bankom wystarczało podwyższenie marż.
Z ankiety NBP wynika, że na trwający już kwartał bankowcy zapowiadają zwiększanie dostępności kredytów. Skala „rozluźnienia” będzie jednak na tyle nieduża, że nie skompensuje wiosennego zaostrzenia. W rezultacie kredyty nadal będą zdecydowanie mniej dostępne niż na początku roku. Dotyczy to przede wszystkim firm. „Uwagę zwraca jednak, że w przypadku kredytów dla MSP porównywalne grupy banków prognozują zaostrzenie kryteriów udzielania kredytów krótko- i długoterminowych o znacznej skali, jak i ich nieznaczne złagodzenie” – podkreślają autorzy opracowania.
W relatywnie najlepszej sytuacji będą osoby, które będą się starać o kredyt hipoteczny. I to nie będzie jednak bułka z masłem, bo przez siedem poprzednich kwartałów bankowcy podnosili poprzeczkę wobec klientów.
Równocześnie banki spodziewają się wzrostu popytu na kredyty. Dotyczy to zwłaszcza krótkoterminowych pożyczek dla firm.