Banki twierdzą, że tzw. frankowicze powinni płacić spread, bo banki pozyskując franka na rynku międzybankowym płaciły spread. Jednak, o ile w transakcjach na rynku międzybankowym banki dokonywały obrotu walutą, który uzasadniał płacenie spreadu – to frankowiczom banki żadnych franków nie przekazywały, więc nie było podstawy do pobierania spreadu.
Banki handlowały frankiem… ale nie z tzw. frankowiczami
Banki – aby udzielić kredytów frankowych pożyczały franki na rynku międzybankowym gównie w transakcjach CIRS w ilości odpowiadającej mniej więcej wartości kredytów indeksowanych do franka. Te franki lądowały na kontach własnych banków (nostro) w przeważającej mierze w Szwajcarii. W chwili, gdy następowało uruchomienie kredytów powiązanych z frankiem – aby pozbyć się ryzyka walutowego – banki pakietowo sprzedawały z konta nostro franki na rynku międzybankowym. Tym sposobem franki skutecznie omijały konta poszczególnych kredytobiorców. Były pozyskiwane na rachunek nostro i dalej odsprzedawane z tego rachunku w transakcjach globalnych.
I ten obrót walutą odbywał się w imieniu własnym banku – bez jakiejkolwiek dyspozycji kredytobiorcy od kogo, kiedy i na jakich warunkach pozyskać franki oraz komu, kiedy i na jakich warunkach sprzedać franki w związku z uruchomieniem kredytu.
Dlatego kredytobiorca nigdy nie miał nawet szansy na to, aby zadysponować frankiem – a więc banki nigdy nie oddały mu do dyspozycji franka – jak tego wymaga art. 69 ust. 1 prawa bankowego. Tym samym rację mają tzw. frankowicze, którzy twierdzą, że oni żadnych franków nie dostali – więc nie ma podstawy do ich zwrotu. A jeśli banki handlowały frankiem w imieniu i na rachunek własny, to nie ma podstaw do tego, aby obecnie wymagać aby kredytobiorcy zwracali franki. Mało tego, banki obracały frankiem we własnym interesie, w celu zabezpieczenia się przed ryzykiem stopy procentowej i ryzykiem walutowym – a nie aby rzeczywiście udzielić kredytu indeksowanego do CHF.
Banki pobierały spread bez obrotu dewizowego z tzw. frankowiczami
Sądy zastanawiają się nad tym, na ile kursy banków odbiegały od kursów rynkowych i czy można je uznać za uczciwe. Tymczasem problem nieuczciwości w zakresie pobierania spreadu polega m.in. na tym, że banki pobierały go bez obrotu dewizowego z tzw. frankowiczami. Mało tego, banki nie informowały kredytobiorców, że pobierają spread dlatego, że same handlując frankiem na rynku międzybankowym płacą spread. Nie tłumaczyły też, że pobierają spread pomimo braku obrotu walutą. Takie zaś uregulowanie samo w sobie jest nieuczciwe gdyż jest nietransparentne. TSUE w wyroku C-126/17 z 22 lutego 2018 roku wskazał wprost, że jeżeli metody ustalania kursu i sam kurs jest nietransparentny – tj. nie wynika z umowy, to postanowienie o indeksacji a nie tylko odwołanie się do tabel kursowych jest nieuczciwym warunkiem umownym. Powyższa zaś kwestia dotycząca przyczyn pobierania spreadu nie została wyjaśniona kredytobiorcom.