W sentencji wyroku nie ma mowy o nieważności umowy kredytowej zawartej pomiędzy stronami postępowania – podali przedstawiciele ING Banku Śląskiego, zaznaczając że trzeba poczekać na uzasadnienie orzeczenia.
Sprawa dotyczyła kredytu w wysokości 125 tys. zł na budowę domu w Białymstoku. Kredyt na 16 lat był spłacany regularnie i - jak podają prawnicy - po siedmiu latach, gdyby umowa była zgodna z prawem, zadłużenie powinno wynosić 73 tys. zł.
„Natomiast na skutek zamieszczenia w umowie nielegalnych postanowień bank pobrał dotąd od konsumentów, z ich rachunku, który prowadził, aż 147 tys. zł, a ponadto, pomimo tych spłat, napompował zadłużenie do kwoty 144 tys. zł” - relacjonował mec. Robert Mazur z kancelarii Mazur i Wspólnicy, specjalizującej się w sprawach dotyczących kredytów frankowych.
„Zyski banku były więc gigantyczne, a wszystko dzięki łamaniu prawa, które udowodniliśmy. Wzrost zadłużenia, a także drastycznie zawyżone comiesięczne raty kredytu wynikały z faktu, że umowa kredytu zawierała nielegalne zapisy o powiązaniu kredytu z walutą CHF” - dodał radca prawny.
Pełnomocnicy kredytobiorcy, którzy wcześniej wzywali bank do zmiany postępowania, w 2016 r. złożyli pozew. Sąd I instancji uznał, że zapisy o franku szwajcarskim są bezprawne, ale umowa kredytu może dalej trwać bez nich - jako czysta umowa złotówkowa, z radykalnie mniejszymi ratami i mniejszym zadłużeniem – podała kancelaria.
„Na skutek wyroku sądu pierwszej instancji umowa pseudofrankowa od samego początku powinna być traktowana jako złotówkowa, ale z niskim oprocentowaniem LIBOR, bez żadnych odwołań do CHF, bez żadnych wzrostów kursu CHF itp. Bank jednak +szedł w zaparte+ i, na swoją zgubę, odwołał się od tego orzeczenia” - relacjonował mec. Mazur.
Jak dodał, 7 czerwca rozpoznający apelację Sąd Okręgowy w Katowicach wydał prawomocny wyrok, w którym ocena umowy ING była „dużo bardziej krytyczna”. ING dobrowolnie zapłacił kredytobiorcom należną kwotę jeszcze przed wyrokiem, w kwietniu br. W konsekwencji sąd okręgowy zasądził od pozwanego na rzecz powodów jedynie 19 gorszy, nakazał też bankowi zwrot kosztów postępowania odwoławczego, a w pozostałym zakresie oddalił apelację.
„Sądzimy, że bank w ten sposób chciał uniknąć wyroku z 7 czerwca 2018 r. i +uratować+ umowę kredytu jako złotówkową z LIBOR-em, gdyż taka umowa jest dla banku wciąż opłacalna. Sąd jednak przychylił się do wniosków Kancelarii Mazur i Wspólnicy, by sprawę doprowadzić do końca i rozstrzygnąć o losie umowy” - wskazał radca prawny.
Według kancelarii sąd w wyroku uznał, że cała umowa kredytu jest nieważna, z mocą wsteczną od 2008 roku. Orzeczenie jest prawomocne i ostateczne - bank zatem nie może już złożyć odwołania ani nie zaskarżyć go do Sądu Najwyższego.
W ocenie kancelarii „dobrowolna zapłata przez bank w toku procesu jest potwierdzeniem, że bank wie i zarazem faktycznie przyznaje, że pieniądze powinny być konsumentom zwrócone, a więc że umowa kredytu pseudofrankowego jest sprzeczna z prawem”.
Dyrektor Biura Prasowego ING Banku Śląskiego powiedział PAP, że w sentencji wyroku sądu okręgowego nie ma mowy o nieważności umowy kredytowej zawartej pomiędzy stronami postępowania, a jedynie o zasądzeniu na rzecz klienta 19 groszy. Zaznaczył, że trzeba poczekać na uzasadnienie orzeczenia.
„W związku z tym, że wyrok został wydany w konkretnej sprawie, to jego skutki są ograniczone wyłącznie do stron zakończonego procesu. Wyrok ten nie ma żadnego wpływu na ważność lub skuteczność innych umów indeksowanych do CHF, których stroną jest Bank. Zatem umowy te są ważne i powinny być wykonywane zgodnie z ich postanowieniami” - podkreślił Utrata.
Rzecznik Sądu Okręgowego w Katowicach sędzia Krzysztof Zawała powiedział PAP, że sąd jeszcze nie sporządził uzasadnienia wyroku. Powinno ono być gotowe po dwóch tygodniach od złożenia wniosku.