Australijska PD Co. kupiła nieczynną kopalnię Dębieńsko z pokładami węgla koksowego. Największym jego producentem w UE jest JSW. Czy szykuje się kolejny spór?.
Nieczynna od lat kopalnia Dębieńsko, gdzie znajdują się szacowane na 210–260 mln ton zasoby wysokiej jakości węgla koksowego, została kupiona przez prywatną spółkę PD Co. należącą do australijskiego Prairie Mining od NWR (należały do niego m.in. likwidowane czeskie kopalnie OKD). Tyle że węgiel koksowy, będący bazą do produkcji stali, jest w Polsce domeną Jastrzębskiej Spółki Węglowej.
PD Co., nabywając kopalnię w Czerwionce-Leszczynach, stało się też właścicielem obowiązującej w niej koncesji wydobywczej. Jej zapisy mówią o tym, że rozpoczęcie działalności wydobywczej nastąpi nie później niż 1 stycznia 2018 r. Nieczynna kopalnia wymaga jednak inwestycji. Zatem data 2018 r. już dziś jest nierealna.
Dębieńsko sąsiaduje z kopalnią Knurów-Szczygłowice, którą kilka lat temu od Kompanii Węglowej kupiła JSW. Dostać się można do niego właśnie od tej strony. Potwierdził to w publikowanej na łamach DGP rozmowie Jarosław Zagórowski, były prezes JSW.
Data 2018 w tym układzie jest kluczowa. Do tego czasu powinna być wydobyta pierwsza tona z Dębieńska. Jeśli tak się nie stanie, pozwolenie znajdzie się pod znakiem zapytania.
– Trudno brać NWR za złe to, że nie był w stanie wypełnić tego zobowiązania (rozpocząć wydobycia – red.) w warunkach rynkowych, jakie nastąpiły po 2012 r. Liczymy, że Ministerstwo Środowiska weźmie pod uwagę sytuację rynkową i stopień zaawansowania tego projektu i przychyli się do naszego wniosku w sprawie przesunięcia daty rozpoczęcia eksploatacji – przekonuje Artur Kluczny, członek zarządu PD Co. – Sądzimy, że nasza próba zaangażowania w ten projekt to jedyna szansa na doprowadzenie go do końca i uruchomienie produkcji w przewidywalnym terminie. Przecież nikt inny o Dębieńsko nawet nie próbował zabiegać – dodaje.
Ministerstwo Środowiska, które jest koncesyjnym decydentem, nie odpowiedziało na nasze pytania dotyczące tego, co stanie się z koncesją Dębieńska po 2018 r. Z kolei JSW, przynajmniej na razie, nie ma pieniędzy na tę inwestycję. Choć byłaby ona zgodna z jej planami zwiększania produkcji węgla koksowego. Tę próżnię wypełnia PD Co.
Resort energii z kolei daje do zrozumienia, oczywiście nie wprost, że prywatna konkurencja na węglowym rynku nie jest nam potrzebna. Poza tym plan restrukturyzacji JSW zakłada zwiększenie produkcji węgla koksowego przez JSW (ten węgiel jest droższy od energetycznego i na polskim rynku go brakuje). Konkurencja może utrudnić jego realizację.
– Jesteśmy w trakcie trudnego procesu restrukturyzacji. Plan działań zaakceptowany pod koniec sierpnia przez obligatariuszy obejmował sprzedaż wybranych aktywów. Zostaliśmy zmuszeni do sprzedaży Spółki Energetycznej Jastrzębie i zakładów koksowniczych Victoria, co pozwoliło ustabilizować sytuację płynnościową spółki. Teraz koncentrujemy się na kilku kluczowych projektach o najszybszej stopie zwrotu. Każda firma ma swoje priorytety inwestycyjne. Dla nas w tej chwili najważniejsza jest modernizacja zakładów przeróbki mechanicznej węgla – w kopalniach Knurów-Szczygłowice i Budryk. Inwestycje te pozwolą na uruchomienie w tych kopalniach produkcji wysokiej jakości węgla koksowego, a co za tym idzie zwiększenie jego udziału w produkcji ogółem – wyjaśnia DGP Katarzyna Jabłońska-Bajer, rzeczniczka JSW, pytana o to, czy firma będzie zabiegać o koncesję w Dębieńsku, gdyby Australijczycy ją utracili.
Dębieńsko nie będzie formalnie reaktywacją nieczynnej kopalni. Nowy inwestor będzie częściowo korzystał z jej infrastruktury na powierzchni, ale zlikwidowana kopalnia (a zatem również jej infrastruktura wydobywcza) musi pozostać w Spółce Restrukturyzacji Kopalń. Po pierwsze – dawne wyrobiska są płytsze niż pokłady objęte obecną, 50-letnią koncesją. Po drugie – każde przejęcie aktywów od SRK oznaczałoby konieczność spłaty pomocy publicznej na likwidację kopalni Dębieńsko, co uczyniłoby projekt nieopłacalnym.
Kobiety do kopalni. Wielka demograficzna rewolucja w branży – czytaj na Forsal.pl