Wspólne interesy na rynku ropy i skroplonego gazu (LNG) były jednym z elementów oferty Stanów Zjednoczonych dla Władimira Putina omawianych podczas niedawnego szczytu na Alasce. Dla Rosji miała to być szansa na wzmocnienie sektora LNG, którego rozwój sparaliżowały sankcje. Dla Waszyngtonu – kolejny, oprócz ocieplenia relacji z naftowymi potentatami znad Zatoki Perskiej, przyczynek do kontroli globalnego rynku paliw. Latem zarówno USA, jak i Kreml położyły na stole negocjacyjnym wiele potencjalnych obszarów współpracy w dziedzinie wydobycia i eksportu węglowodorów, obejmujące rejony wschodniej Syberii, Alaski czy Arktyki. Dyskutowano także o współpracy na polu eksploatacji złóż surowców krytycznych, w tym szczególnie poszukiwanych przez Amerykanów metali ziem rzadkich, które wcześniej – poprzez międzyrządową umowę dotyczącą warunków współpracy w tej dziedzinie – stały się jednym z kluczy do odwilży w relacjach Białego Domu z Kijowem.

Gazowy piwot na wschód

Porozumienie, którego warunkiem miała być zgoda na zawieszenie broni na Ukrainie, nie doszło jednak do skutku, a ostatnie dni, poczynając od ogłoszonej pod koniec sierpnia decyzji Trumpa o podwojeniu taryf celnych na Indie (motywowanej udziałem tego kraju w finansowaniu, przez zakupy rosyjskiej ropy, inwazji na Ukrainę), przynoszą symptomy nasilenia polaryzacji między USA a Moskwą. Sama Rosja stawia zaś na kierunek wschodni – przede wszystkim partnerstwo z Chinami – także w sektorze gazowym. Przypieczętować ten kurs może realizacja strategicznego od lat celu Gazpromu: budowy nowego gazociągu umożliwiającego przekierowanie surowca pozyskiwanego dotąd na potrzeby Europy do ChRL. „Uzyskanie zgody na to połączenie jest kluczowe dla Moskwy, jako że Chiny są jedynym odbiorcą zdolnym do zaabsorbowania dużego wolumenu surowca pochodzącego z zachodniosyberyjskich złóż, które przed wojną zasilały rynek europejski” – wskazują analitycy Ośrodka Studiów Wschodnich.

O podpisaniu „prawnie wiążącego memorandum” w sprawie uruchomienia projektu Siła Syberii 2 triumfalnie poinformował w zeszłym tygodniu szef rosyjskiego monopolisty Aleksiej Miller. Podpisany na marginesie szczytu w Tiencinie dokument, stanowiący pomost między listem intencyjnym a docelowym 30-letnim kontraktem na dostawy gazu, to według OSW element „politycznej demonstracji skierowanej przeciwko USA i Zachodowi”, jakim było spotkanie Szanghajskiej Organizacji Współpracy. Realizacja poprowadzonego przez Mongolię rurociągu, którego przepustowość miałaby sięgnąć co najmniej 50 mld m sześc. gazu rocznie, zwiększyłaby ponaddwukrotnie obecne zdolności przesyłowe z Rosji do Państwa Środka, dając Gazpromowi nowe perspektywy rozwojowe z ChRL jako głównym klientem. Oba kraje planują też zwiększenie o ok. 15 proc. przesyłu na istniejącej Sile Syberii 1 oraz ukończenie połączenia dalekowschodniego o przepustowości 10 mld m sześc. rocznie.

W przeciwieństwie do wciąż dość mglistej perspektywy współpracy amerykańsko-rosyjskiej (eksport LNG z Alaski, który miałby być jednym z potencjalnych obszarów współpracy, był rozwijany w dużej mierze jako konkurencyjne względem Rosji źródło dostaw gazu dla odbiorców azjatyckich), partnerstwo energetyczne Pekinu z Moskwą jest już faktem. To Państwo Środka jest głównym odbiorcą rosyjskiej ropy i jej produktów (od czasu wprowadzenia zachodnich sankcji naftowych wartość tych dostaw, według monitoringu fińskiego Centrum Badań nad Energią i Czystym Powietrzem, przekroczyła 170 mld dol.), a import gazu sukcesywnie rośnie. W zeszłym roku Gazprom sprzedał już do ChRL więcej gazu niż na rynku europejskim. Kwitnie też współpraca w dziedzinie LNG: pod koniec sierpnia Chiny po raz pierwszy przyjęły u siebie surowiec z objętego amerykańskimi sankcjami terminalu Arctic LNG 2, co zdaniem ekspertów Centrum Globalnej Polityki Energetycznej (CGEP) nowojorskiego Uniwersytetu Columbia stanowi otwarte wyzwanie rzucone USA i ich ambicjom „globalnej dominacji” w dziedzinie skroplonego gazu.

Rosyjski gaz - kierunki eksportu
ikona lupy />
Gazowy zwrot Rosji na wschód w dużej mierze już się dokonał. / Dziennik Gazeta Prawna - wydanie cyfrowe

Rosja urządza się w chińskiej orbicie

I o ile kolejne już rosyjsko-chińskie porozumienie o współpracy w tej sprawie (pierwsze datuje się na 2015 r., co nie przełożyło się na wolę Chin, by stawiać kolejne kroki) nie daje pewności, że budowa Siły Syberii 2 nabierze rozpędu (OSW zwraca w tym kontekście uwagę na ogólnikowy charakter deklaracji po stronie Pekinu), o tyle tym razem chęci wydają się w pewnej mierze obopólne. W przypadku ChRL, jak zauważają analitycy z Columbii, projekt wpisuje się w coraz większe obawy przed zależnością od LNG. A w bliższej perspektywie kolejne ruchy w tej sprawie wzmacniać będą karty zarówno Władimira Putina, jak i Xi Jinpinga w ich rozmowach z Ameryką.

W piątek we Władywostoku rosyjski prezydent zapewniał, że nowy rurociąg to projekt korzystny dla obu stron, a cena gazu sprzedawanego do Chin będzie oparta na formule "całkowicie rynkowej", podobnej jak ta, która była stosowana dla eksportu na kierunek europejski. Dzień wcześniej w Pekinie podkreślał, że kontrakt z Gazpromem da ChRL przewagę konkurencyjną, bo zapewni jej dostęp do gazu w cenach niższych niż te, po których kupuje surowiec Europa. W praktyce wiele elementów wpływających na cenę wymaga jeszcze uzgodnienia, m.in. koszt tranzytu przez Mongolię. Z wcześniejszych doniesień opisywanych m.in. na łamach „Financial Timesa”, wynika z kolei, że w toku negocjacji strona chińska postawiła w kwestii cen gazu z Siły Syberii 2 bardzo twarde warunki. Domagać mieli się stawek zbliżonych do tych, które obowiązują na rosyjskim rynku wewnętrznym i osiągane są w istotnej mierze dzięki rządowym subsydiom, a także wysokiego poziomu elastyczności pod względem odbieranych wolumenów.

Niezależnie od tego, na jak głębokie ustępstwa wobec Chin zgodzi się Gazprom w sensie biznesowym jasne jest jedno: inwestycja, która – w pierwotnych zamierzeniach Kremla – jawiła się jako klucz do poszerzenia strategicznego pola manewru i uzależnienia od swojego gazu zarówno UE, jak i Chin, dziś nabiera jednak innego wymiaru i przypieczętowuje pozycję Rosji jako części „chińskiego świata”. Realizacja nowego gazociągu – jak zaznaczają eksperci CGEP – sprawi, że Rosja stanie się „niemal całkowicie zależna od jednego odbiorcy”, który sam w swoim energetycznym asortymencie ma sporo alternatyw wobec rosyjskiego gazu. Da to Chinom „jeszcze większe możliwości nacisku niż dotychczas”, a upływający czas i coraz bardziej rozpaczliwa pozycja Gazpromu sprawia, że ewentualna budowa odbędzie się na podyktowanych przez Pekin warunkach.

Paliwa kopalne to nie jedyny obszar współpracy uznany przez Rosję i Chiny za potencjalnie perspektywiczny. Zacieśnieniu ulec mogą także relacje obu państw dotyczące energii jądrowej. Aleksiej Lichaczow, prezes Rosatomu, na fali prowadzonych w Pekinie rozmów oświadczył w zeszłym tygodniu, że Rosja pomoże ChRL doścignąć Amerykanów pod względem posiadanych mocy w atomie. Wyrazem tej woli jest podpisane przez koncern z Chińską Agencją Energii Atomowej porozumienie o współpracy w dziedzinie pokojowego wykorzystania energii rozszczepienia.

Według aktualnych danych Międzynarodowej Agencji Energii Atomowej obecnie w eksploatacji jest w tym kraju 57 reaktorów o łącznej mocy ponad 55 gigawatów, a na etapie budowy jest kolejnych 29 jednostek (30,8 GW). Zgodnie z obowiązującym planem pięcioletnim w ciągu najbliższych 10 lat Pekin ma dążyć do osiągnięcia pułapu 200 GW. Z kolei USA, które dysponują wciąż największą flotą reaktorów jądrowych na świecie, eksploatują 94 reaktory o łącznej mocy ok. 97 GW. Problemem jest jednak średni wiek jednostek, który przekracza już 40 lat (dla Chin to niecałe lat12 12)lat), oraz kondycja przemysłu jądrowego, który w ostatnich dekadach zrealizował jedynie pojedyncze nowe elektrownie. Administracja USA deklaruje jednak determinację, żeby nowe budowy ruszyły. W maju ogłoszono nowy cel, który mówi o osiągnięciu przez USA 400 GW mocy jądrowych do 2050 r.

Chociaż Rosatom od lat jest światowym liderem eksportu technologii jądrowych, jego dotychczasowe zaangażowanie w Państwie Środka sprowadziło się do realizacji czterech reaktorów WWER i czterech kolejnych, które są na etapie budowy. Lichaczow sygnalizuje jednak znaczące rozszerzenie współpracy, która oprócz potencjalnych kolejnych wielkoskalowych siłowni ma objąć m.in. dostawy paliwa oraz rozwój nowej generacji tzw. reaktorów prędkich, pracujących w zamkniętym cyklu paliwowym. W praktyce również w tym przypadku nie ma mowy o relacji symetrycznej. Rosatom zmaga się z poważnymi trudnościami m.in. w związku z zachodnimi sankcjami.

©℗