Prezes Grupy Enea, Grzegorz Kinelski, zapowiada w rozmowie z DGP, że choć koncern będzie korzystać z węgla co najmniej do 2035 r., to liczy pieniądze z Krajowego Planu Odbudowy.

W zeszłym tygodniu Enea dokonała odpisów aktualizacyjnych wartość aktywów węglowych, co obniży jej wynik netto za 2024 rok. Eksperci podkreślają, że jednym z warunków, by spółki energetyczne z udziałem Skarbu Państwa były rentowne, jest wydzielenie coraz bardziej nierentownych elektrowni i kopalni do osobnego podmiotu. Za kadencji Prawa i Sprawiedliwości miała to być Narodowa Agencja Bezpieczeństwa Energetycznego, której jedynym właścicielem byłoby państwo. Miałoby to zwiększyć atrakcyjność koncernów energetycznych w oczach instytucji finansowych. Ostatecznie, po zmianie władzy, pomysł ten zarzucono.

Prezes Enei o węglu

Kinelski odpiera jednak argumenty o konieczności wydzielenia węgla. – Na końcu i tak wszystkie koszty transformacji poniesiemy my jako podatnicy. Jeśli jednak przejdzie to przez moje ręce – a dla mnie jako prezesa spółki ważne jest, żeby proces ten jak najmniej kosztował naszych klientów i spółkę – wówczas jest gwarancja, że te pieniądze zostaną wykorzystane w sposób maksymalnie efektywny. Gdyby powstała NABE, decydowałby o tym ktoś inny – przekonuje prezes Enei. – Moim zdaniem każdy w swoim zakresie najlepiej się zajmie swoimi aktywami, bo najlepiej je rozumie i zna. Na utworzeniu NABE skorzystałyby przede wszystkim firmy prawne i doradcze. Oczywiście, pozostajemy otwarci na wspólne rozmowy i ustalenia, które przyniosą korzyści wszystkim stronom i będą sprzyjały wypracowaniu optymalnego rozwiązania – dodaje.

W raporcie Enei z czwartku czytamy, że firma dokonała odpisu wartości posiadanego pakietu akcji spółki Enea Elektrownia Połaniec w wysokości ok. 129 mln zł oraz 83 mln zł udziałów w pozostałych spółkach wytwórczych. Dokonano też odpisów aktywów wytwórczych spółek zależnych: Enea Wytwarzanie (954 mln zł), Enea Elektrownia Połaniec (212 mln zł) oraz pozostałych spółek wytwórczych (38 mln zł). Wszystkie odpisy zmniejszą ubiegłoroczny wynik netto grupy Enea o prawie 3 mld zł.

Jak sfinansować OZE?

Eksperci podchodzą do zapowiedzi korzystania z KPO z rezerwą. Michał Sztabler, analityk ds. energetyki z Domu Maklerskiego Noble Securities, przypomina, że pieniądze będą przyznawane w dwóch formach: dotacji i nisko oprocentowanych pożyczek. Jednak zabezpieczeniem pożyczek są przyszłe dochody firm. – Może się okazać, że będzie to niewystarczające, albo czas zwrotu inwestycji w OZE – farmę wiatrową czy słoneczną – będzie rozłożony na kilkanaście lat, a nie sądzę, by rozporządzający środkami z KPO pożyczali je na tak długi okres. Musi być więc inne źródło, które będzie wspierało finansowanie inwestycji. Moim zdaniem nie uda się to bez finansowania bankowego – ocenia.

Przyznaje on, że rynek oczekuje zapowiedzi szybkiego zamykania nierentownych bloków węglowych, skoro NABE bądź inny podmiot tego typu nie powstanie. – Pamiętajmy jednak, że głównym akcjonariuszem polskich koncernów energetycznych jest Skarb Państwa. Poza tym, żeby zamknąć elektrownię, muszą mieć zgodę operatora, czyli Polskich Sieci Elektroenergetycznych. Kolejną nadzieją jest rynek mocy, ale wsparcie w jego ramach jest moim zdaniem również przeceniane. Mechanizm ten według mnie nie pokrywa kosztów stałych, a koszty zmienne, jak węgiel czy emisje CO2, są na tyle wysokie, że spółki i tak będą ponosić straty na każdej megawatogodzinie prądu pochodzącego z bloków węglowych. Niemniej, z punktu widzenia stabilności naszego systemu, są one niezbędne, bo potrzebujemy źródeł niezależnych od pogody, a wciąż mamy za mało mocy gazowych. Niestety, długoterminowo będą tracić na tym mniejszościowi akcjonariusze koncernów energetycznych – mówi Michał Sztabler.

W trzech pierwszych kwartałach zeszłego roku Enea miała 2,99 mld zł zysku netto. W analogicznym okresie 2023 r. było to 662 mln zł. Pełen skonsolidowany raport finansowy za 2024 r. zostanie opublikowany w kwietniu. Skarb Państwa ma 52,29 proc. udziałów w grupie. ©℗