Prywatna Polenergia i państwowa Enea przedstawiły raporty finansowe za trzy kwartały 2024 r. Spółka Dominiki Kulczyk może się pochwalić wynikiem EBITDA (czyli zyskiem przed odliczeniem odsetek, podatków, amortyzacji oraz odpisów z tytułu utraty wartości aktywów) rzędu 544 mln zł – o prawie jedną trzecią lepszym niż rok wcześniej. Uwagę zwraca wyraźny wzrost zysku Enei przy spadku sprzedaży prądu.
Władze poznańskiego koncernu wyjaśniły, że była to zasługa przede wszystkim wysokiego poziomu zabezpieczeń i odkupu energii. Enea podała, że w trzy kwartały br. zarobiła na takich transakcjach 1,2 mld zł.
Jak to działa?
Łukasz Prokopiuk, analityk Domu Maklerskiego Banku Ochrony Środowiska, tłumaczy, że każda spółka energetyczna prowadzi tzw. hedging – polega to na zawieraniu na Towarowej Giełdzie Energii (TGE) kontraktów rocznych na dostawy określonej ilości prądu w następnym roku po z góry ustalonej cenie. Firmy robią to, by zabezpieczyć się przed wahaniami cen na rynku. – Kontrakty zawierane przez Eneę w 2023 r. były drogie – cena prądu wynosiła wtedy ok. 1000 zł/MWh i spółka gwarantowała, że w 2024 r. w tej cenie dostarczy określony wolumen prądu. Spółka zabezpieczała się na takich cenach, a do końca zeszłego roku cena w kontraktach rocznych spadła do ok. 500 zł/MWh. Choć jest to objęte tajemnicą handlową, można szacować na podstawie danych z raportu, że Enea zawierała kontrakty roczne w przedziale 500–1000 zł/MWh, średnio po ok. 750 zł/MWh. Natomiast już w bieżącym roku ceny na giełdzie energii były na tyle niskie, że Enea decydowała się nie produkować z własnych droższych źródeł, a zamiast tego kupowała na rynku spotowym tańszy prąd wytworzony przez inne firmy. I dzięki temu zarabiała – tłumaczy Prokopiuk. Potwierdza to również słabszy wynik produkcji prądu z elektrowni węglowych – wytworzyły one 13,1 TWh, czyli o 8 proc. mniej niż rok wcześniej. – Efekt ten nie będzie tak silny w następnych kwartałach. Różnica w kontraktach rocznych z początku 2024 r. i obecnie to ok. 100 zł/MWh – mówi Prokopiuk.
Rynek przyjął informację z Grupy Enea z entuzjazmem. W piątek kurs giełdowy skoczył o ok. 2,5 proc., do 11,87 zł; w perspektywie półrocznej koncern zaliczył wzrost o ponad 9,5 proc. Z nieco większą rezerwą inwestorzy podeszli do wyników Polenergii – w piątek, po konferencji wynikowej, kurs akcji spadł o ok. 0,8 proc., do 70,6 zł. Cena jest obecnie o 6,3 proc. niższa niż przed miesiącem.
Większe zarobki spółek energetycznych
Spółki energetyczne zarabiają coraz więcej, a klienci martwią się o ceny energii w przyszłym roku, kiedy przestaną obowiązywać działania osłonowe zapowiedziane w zeszłym tygodniu przez rząd. Będzie to zależeć od sytuacji na rynku, a obserwatorzy zgodnie twierdzą, że ta się uspokoiła. Średnia stawka w kontraktach rocznych na polskiej giełdzie w III kw. wyniosła 452,72 zł/MWh i jest to spadek o 186 zł w porównaniu z analogicznym okresem zeszłego roku. Główne czynniki, które wpływają na notowania na rynku terminowym, to ceny surowców, czyli gazu i węgla oraz uprawnień do emisji dwutlenku węgla.
– Trudno powiedzieć, czy rynkowe ceny energii będą dalej spadać – można założyć, że prąd jest tani wtedy, kiedy wieje wiatr i świeci słońce, jednak ostatnie tygodnie listopada były tygodniami tzw. ciemnej flauty, kiedy warunki do produkcji dla źródeł odnawialnych okazały się bardzo słabe. Wtedy ceny na Towarowej Giełdzie Energii osiągały nawet 700–800 zł/MWh – mówi Maciej Gacki, analityk rynku energii z firmy Xoog, operatora działającego na rynku energii. ©℗