Największa partia opozycyjna oficjalnie domaga się od rządzącej koalicji renesansu wygaszonej na wiosnę energetyki jądrowej.
Chadecy, na czele z Angelą Merkel, ponoszą polityczną odpowiedzialność za przypieczętowanie – po katastrofie w elektrowni w Fukushimie w 2011 r. – planów wygaszenia niemieckich reaktorów jądrowych do 2022 r. Teraz oficjalnie zmieniają kurs: domagają się wpisania renesansu atomu do rządowej strategii energetycznej. To znaczący ruch tym bardziej, że rząd Olafa Scholza może potrzebować chadeckich głosów, żeby wybrnąć z kryzysu budżetowego związanego z niedawnym wyrokiem Federalnego Trybunału Konstytucyjnego.
Dziura w budżecie
Sędziowie stwierdzili, że przeksięgowanie niewykorzystanych środków z linii kredytowej ustanowionej w pakiecie covidowym na cele związane z zieloną transformacją stanowi nielegalną próbę obejścia tzw. hamulca zadłużenia z niemieckiej ustawy zasadniczej. Rezultatem tej decyzji jest dziura w budżecie funduszu klimatu i transformacji o wartości 60 mld euro. Rząd Scholza będzie w związku z tym starał się o zgodę Bundestagu na ogłoszenie „stanu wyjątkowego” w finansach publicznych i zawieszenie limitu długu w związku z zatrzymaniem dostaw rosyjskiego gazu ziemnego i ze związanym z tym wzrostem cen energii.
Ale to rozwiąże problem tylko doraźnie. Tym bardziej że konserwatywna, jeśli chodzi o finanse państwa, FDP chce zgodzić się na pokrycie w ten sposób tylko najbardziej niezbędnych wydatków. Dyskutowana jest w związku z tym również zmiana konstytucji, która uratowałaby Berlin od konieczności przyjmowania w kolejnych latach bolesnych cięć. Wymagałaby ona poparcia dwóch trzecich parlamentu. Kluczowe byłoby więc stanowisko CDU/CSU.
Część chadeków, choć sami zgłosili wcześniej problem naruszenia reguły fiskalnej do trybunału, teraz nie mówi „nie”. Ale politycy stawiają warunki: w zamian chcą m.in. wygaszenia wprowadzonych przez rządzącą koalicję świadczeń społecznych, wycofania przepisów zakładających dekarbonizację indywidualnego ogrzewnictwa, ograniczenia zatrudnienia w administracji oraz… odrodzenia energetyki jądrowej.
Absolutnie niesłuszne
Proatomowy zwrot w CDU uruchomił przewodniczący partii Friedrich Merz. – Niemiecki rząd podjął decyzję absolutnie niesłuszną, popełnił strategiczny błąd, odchodząc od atomu – podkreśla następca Merkel. I przekonuje, że krajowy przemysł potrzebuje wszystkich dostępnych źródeł wytwórczych, nie tylko energii wiatrowej i słonecznej. Włączenie atomu do grona technologii strategicznych z punktu widzenia neutralności klimatycznej Unii Europejskiej poparła ostatnio większość deputowanych CDU/CSU w europarlamencie.
Zdaniem Christiana Haasego, który odpowiada w klubie CDU za politykę budżetową, wygaszenie atomu okazało się błędem i przyczyniło się do podwyżek cen energii. – Powrót energii jądrowej musi być na stole – powiedział „Bildowi” polityk.
Chadecy unikali do tej pory doprecyzowania swojego stanowiska w sprawie możliwości ponownego uruchomienia zatrzymanych już reaktorów. W sobotę wiceprzewodniczący partii Carsten Linnemann podkreślił jednak podczas kongresu stowarzyszenia wyborców chadeckich KPV, że podjęcie na nowo kwestii energetyki jądrowej jest konieczne przez wzgląd na dłuższy, niż zakładano, czas potrzebny do wdrożenia technologii wodorowych.
W niemieckiej Energiewende pozyskiwany bezemisyjnie wodór miał być nośnikiem energii pozwalającym na stabilizowanie systemu opartego na zależnych od pogody źródłach wiatrowych i słonecznych. Obecnie w szczytach zapotrzebowania lub okresach słabego wiatru i nasłonecznienia najważniejszą rolę w wytwarzaniu odgrywają w Niemczech bloki opalane gazem ziemnym.
Wcześniej zahamowania procesu rozbierania wyłączonych jednostek jądrowych domagali się wchodzący w skład koalicji rządowej liberałowie z FDP. Chcieli, by dopuścić ich rezerwowe wykorzystanie na wypadek sytuacji nadzwyczajnej. Kanclerz Scholz przekonywał jednak, że los starych elektrowni jest już przypieczętowany.
Możliwość ponownego uruchomienia jednej z trzech ostatnich wygaszonych atomówek, elektrowni Isar 2 (wskazywanej przez ekspertów jako najłatwiejsza do „restartu”), wykluczył ostatnio również jej operator, firma PreussenElektra. – Przygotowania do rozbiórki są już zaawansowane, a pracownicy niezbędni dla funkcjonowania elektrowni nie są już dostępni. Temat ponownego uruchomienia jest dla nas zamknięty – mówił w październiku dyrektor przedsiębiorstwa Guido Knott.
Zieloni za wychwytem
Według sondaży poparcie społeczne dla energii jądrowej urosło w ostatnich latach wśród wyborców wszystkich niemieckich ugrupowań z wyjątkiem Zielonych.
Do innego rodzaju przełomu w polityce energetycznej doszło jednak również w tym ostatnim ugrupowaniu. W przyjętym na początku tygodnia programie na przyszłoroczne eurowybory Zieloni opowiedzieli się za przyjęciem regulacji sprzyjających rozwojowi instalacji do wychwytu i składowania dwutlenku węgla (CCS).
Ta technologia była traktowana z wielkim sceptycyzmem w środowiskach ekologicznych. Uważano bowiem, że stanowi ona swoiste alibi uzasadniające dłuższe, niż to konieczne, wykorzystywanie paliw kopalnych, a w szczególności węgla. CCS – zgodnie z nowym programem Zielonych – powinna być stosowana tylko w niektórych, szczególnie trudnych do dekarbonizacji sektorach, m.in. produkcji cementu.
„W tych gałęziach gospodarki powinniśmy skorzystać z możliwości wychwytu CO2 w czasie procesów produkcji, przechowywania go w bezpiecznej i stabilnej formie, a następnie, jeśli będzie to potrzebne, wykorzystywania go zgodnie z zasadami gospodarki obiegu zamkniętego” – zapisano w partyjnej strategii, do której dotarła telewizja ARD. ©℗