Ustawa o odnawialnych źródłach energii, opublikowana 20 lutego 2015 r., wprowadziła zmiany w przepisach Prawa energetycznego dotyczących postępowań o wydanie świadectw pochodzenia. Stosownie do art. 9e1 ustawy - Prawo energetyczne, do wniosku o wydanie świadectwa pochodzenia energii elektrycznej wytworzonej w odnawialnym źródle energii, należy dołączyć stosowne oświadczenie, podlegające rygorowi odpowiedzialności karnej wynikającej z art. 233 § 6 ustawy - Kodeks karny – poinformował Urząd Regulacji Energetyki.
Zgodnie z Art. 9e.1 ustawy prawo energetyczne potwierdzeniem wytworzenia energii elektrycznej w odnawialnym źródle energii jest świadectwo pochodzenia tej energii, zwane dalej „świadectwem pochodzenia”.
Przepis przejściowy regulujący zasady prowadzenia postępowań o wydanie świadectw pochodzenia dla energii elektrycznej wytworzonej przed dniem wejścia w życie rozdziału 4 ustawy o odnawialnych źródłach energii (odwołujący się do art. 9e1 Prawa energetycznego), wchodzi w życie 4 maja 2015 r. W związku z tym, od tego dnia znajduje zastosowanie obowiązek przedkładania oświadczeń, składanych pod rygorem odpowiedzialności karnej, w odniesieniu do pozostających w tej dacie w toku postępowań o wydanie świadectw pochodzenia.
- Niezbędne jest zatem stosowne uzupełnienie wszystkich wniosków o wydanie świadectw pochodzenia rozpatrywanych w tej dacie, do których nie dołączono oświadczenia o treści określonej w art. 9e1 ustawy - Prawo energetyczne. Powyższy obowiązek nie dotyczy przedsiębiorstw energetycznych eksploatujących źródła energii wykorzystujące energię wiatru, promieniowania słonecznego i spadku rzek, składających wnioski o wydanie świadectw pochodzenia – czytamy w komunikacie URE.
Zgodnie z art. 9 Ustawy o OZE wytwórca wykonujący działalność gospodarczą w zakresie małych instalacji jest obowiązany:
1) posiadać dokumenty potwierdzające tytuł prawny do:
a) obiektów budowlanych, w których będzie wykonywana działalność gospodarcza w zakresie małych instalacji,
b) małej instalacji;
2) posiadać zawartą umowę o przyłączenie małej instalacji do sieci;
3) dysponować odpowiednimi obiektami i instalacjami, w tym urządzeniami technicznymi, spełniającymi wymagania
określone w szczególności w przepisach o ochronie przeciwpożarowej, w przepisach sanitarnych i w przepisach
o ochronie środowiska, umożliwiającymi prawidłowe wykonywanie działalności gospodarczej w zakresie małych instalacji;
4) nie wykorzystywać podczas wytwarzania energii elektrycznej w małej instalacji paliw kopalnych lub paliw powstałych z ich przetworzenia lub biomasy, biogazu, biogazu rolniczego i biopłynów, do których dodano substancje nie będące biomasą, biogazem, biogazem rolniczym lub biopłynami w celu zwiększenia ich wartości opałowej lub zawierające substancje nie występujące naturalnie w danym rodzaju biomasy;
5) prowadzić dokumentację dotyczącą łącznej ilości:
a) energii elektrycznej wytworzonej z odnawialnych źródeł energii w małej instalacji,
b) energii elektrycznej sprzedanej sprzedawcy zobowiązanemu, o którym mowa w art. 40 ust. 1, która została wytworzona
z odnawialnych źródeł energii w małej instalacji i wprowadzona do sieci dystrybucyjnej,
c) zużytych paliw do wytwarzania energii elektrycznej w małej instalacji oraz rodzaju tych paliw,
d) energii elektrycznej sprzedanej odbiorcom końcowym;
Komentarz: Prof. Konrad Świrski, ekspert ds. energetyki, Politechnika Warszawska, Prezes Zarządu Transition Technologies.
Ustawa OZE i stawki prosumentów… a może by jednak „zjeść tą żabę”?
Drogi legislacji w Polsce są wyjątkowo zawiłe. Właśnie uchwalona ustawa o OZE ma za sobą ponad 5 lat pracy. W tym czasie powstawały kolejne wersje oraz trwały, ustawiczne targi interesów wewnętrznych i lobbystycznych. Efekt nie jest trwały, gdyż w niecałe 2 miesiące do uchwalenia ustawa idzie do poprawki. Enigmatyczne informacje płynące z Ministerstwa Gospodarki wskazują na to, że za chwilę powstanie rozporządzenie zmieniające taryfy gwarantowane dla prosumentów. Sygnalizowane dokładniej m.in tutaj pokazują jak sami sobie zapętlaliśmy problem oraz jak zapętlamy go jeszcze bardziej.
Z jednej strony można powiedzieć, że sytuacja z taryfami gwarantowanymi dla prosumentów jest dość zabawna. Trafiła ona do obecnej ustawy, mimo, iż przez kilka lat w ogóle nie wspomniano o taryfach gwarantowanych, a jeśli już to nie o takiej wysokości (przypomnijmy, że w projektach prosument ma uzyskać przykładowe 75 gr za kWh energii z paneli fotowoltaicznych dla instalacji poniżej 3kW, tymczasem pamiętam okres, kiedy dyskutowano o tym czy należy odkupywać energie po 80 % czy 100 % średniej rynkowej, czyli ok. 0,18 zł kWh).
Irytujące jest też to, że poprawka prosumencka zwana jest czasami poprawką „Bramory” od nazwiska posła, który ją zaproponował i który jak widzę na internetowych stronach pochodzi z tego samego obszaru, który odpowiedzialny jest obecnie za Ministerstwo Gospodarki. Teraz może okazać się, że dzięki innemu zapisowi tej ustawy w art. 41 pkt 12 – ceny mogą zostać zmienione przez odpowiednie ministerstwo. Nie wiadomo czy tylko w zakresie do art. 41 pkt 10 (małe instalacje do 3 kW) czy także w odniesieniu do art. 41 pkt 15, który dotyczy instalacji o mocy 3-10 kW, ale wykorzystujących nie tylko promieniowanie słoneczne czy wiatr, ale także biogaz rolniczy i inne źródła. Widać, więc, że kształt jednego zdania, ustawienie przecinka czy dwukropka, lub też dodanie odpowiedniego paragrafu (np. art. 149) może całkowicie zmienić opłacalność całego sektora czy wybranej technologii. Podobnie dzieje się na całym świecie. Czego wiec możemy się spodziewać?
Prosument w ustawie o OZE może być jedynie kilkumiesięcznym meteorem, który zostanie zredukowany (przynajmniej w taryfie dla fotowoltaiki) do poziomów 0,4 zł/kWh. To dość radykalnie zmniejszy stopę zwrotu z inwestycji i przy okazji jaśniej określony zostanie zapis o braku możliwości wspomagania inwestycji zarówno przez taryfę gwarantowaną jak i przez dodatkowe dotacje (np. z programów NFOŚiGW).
Szkoda…. i pisze to nie, jako specjalny entuzjasta tych technologii. Kwestia rozdzielenia podwójnego dofinansowania (dotacja i taryfa jest oczywista) natomiast, jeśli coś się już uchwaliło (i obiecało) to może trzeba też i zjeść tą żabę. Obecny poziom taryfy (dla fotowoltaiki) jest nawet większy niż w Niemczech, ale jednocześnie nie będzie jakimś super złotym biznesem, gdyż wstępne kalkulacje pokazują, że czas zwrotu wynosi, co najmniej 12-15 lat. Chciałbym też zobaczyć efekt działania ustawy i efekt w postaci powstania setek nowych instalacji prosumenckich oraz realne doświadczenia eksploatacyjne (ile energii z nich popłynie, w jakich godzinach i jak efektywne będą prosumenckie panele). Co więcej żaden z gorących entuzjastów OZE nie może powiedzieć, że proponowane taryfy są niskie.
Co więcej w uchwalonej ustawie znajduje się art. 41 pkt, 12 który też reguluje maksymalną ilość MW do wsparcia, czyli 300 MW dla małych instalacji. Tak, więc skoro zdecydowano się na przegłosowanie takiej ustawy, a podnoszona była przez zwolenników możliwość budowy obywatelskiej energetyki i zysków dla prosumenckich inwestorów, będzie jak najbardziej właściwe przyjrzenie się temu jak to działa. Głównie powinno tu chodzić o sprawdzenie ile i jak działających systemów zostanie zainstalowanych oraz przetestowanie problemów technicznych oraz… ekonomicznych. Inaczej – zawsze zostaniemy w sferze dyskusji i lobbowania. Zmniejszenie w obecnej chwili stawki OZE to argument, że przecież zmienilibyśmy system, ale nam nie pozwolono. Realny wynik z działania prosumentów wg obecnych taryf z kolei to dowód czarno na białym dotycząca tego czy cała koncepcja będzie działać czy też nie. Jak każdy inżynier – chciałbym zobaczyć to w praktyce. Obawiam się jednak po tonie oświadczeń i dyskusji, że zmniejszenie taryf jest już przesądzone. Pozostaje jedynie pytanie czy tylko dla instalacji do 3kW czy też i dla tych wyższych i czy tylko dla energetyki słonecznej czy także i dla biogazu…
Źródło: UKE, prasowe, własne
Oprac. T.J.