CEZ Polska wystartuje w przyszłorocznej, pierwszej aukcji energii z farm wiatrowych
Według założeń pierwsza polska elektrownia atomowa ma ruszyć w 2024 r., jednak jak twierdzą eksperci, najbliższy realny termin to 2027 r. Wciąż nie ma bowiem wybranej lokalizacji, a i procedura przetargowa, i zdobycie wszystkich pozwoleń będą czasochłonne. Czesi wiedzą, gdzie będą stawiać nowe bloki atomowe, a mimo to inwestycję oddadzą później. W dodatku choć ich koncern CEZ wydaje się naturalnym inwestorem dla słowackich elektrowni jądrowych, nie pali się do tego zakupu.
Rok temu CEZ odwołał przetarg na postawienie dwóch bloków w Temelinie, a nowego przetargu wciąż nie ogłosił. – Na pewno nie ogłosimy go w tym roku – deklaruje w rozmowie z DGP Pavel Cyrani, członek zarządu CEZ ds. strategii i handlu.
Rząd w Pradze przygotowuje strategię rozwoju energetyki jądrowej, trwa debata nad założeniami i finansowaniem rozwoju tego sektora. – Gdy strategia zostanie uchwalona, będzie można ponownie dyskutować nad tym, jakiego partnera przy rozbudowie Temelina potrzebujemy – tłumaczy powody wstrzymywania się z rozpisaniem przetargu.
Czy dostawcą technologii dla nowego Temelina może być firma z Rosji? Cyrani jest zdania, że im więcej uczestników weźmie udział w przetargu, tym lepiej, ponieważ dzięki temu CEZ będzie w stanie uzyskać jak najlepszą ofertę. – Jeśli miałby to być przetarg publiczny, rozpisany zgodnie z przepisami ustawy o zamówieniach publicznych, nie będzie możliwe wykluczenie z góry jakiegokolwiek dostawcy technologii – twierdzy menedżer.
CEZ chciałby, aby nowe bloki jądrowe zaczęły funkcjonować po 2030 r., bo wtedy, w związku z odchodzeniem od energetyki opartej na węglu i wyłączeniu bloków najstarszych elektrowni, może się pojawić problem deficytu mocy produkcyjnych w Czechach. Obecnie elektrownie atomowe (Temelin i Dukovany) pokrywają ok. 40 proc. krajowego zużycia prądu u naszych południowych sąsiadów.
CEZ mógłby też stać się głównym akcjonariuszem firmy Slovenske elektrarne, która ma na Słowacji m.in. dwie elektrownie atomowe (Bohunice i Mochovce) oraz 34 wodne. – Bardzo intensywnie rozpatrujemy kwestię złożenia oferty – deklaruje Cyrani. Włoski koncern Enela, który wystawia na sprzedaż pakiet 66 proc. akcji słowackiej spółki, oczekuje wniosków do 9 maja. – Jest tak wiele niewyjaśnionych kwestii, że obawiam się, że na podjęcie decyzji w sprawie oferty trzeba będzie dużo więcej czasu niż do 9 maja – zastrzega jednak członek zarządu czeskiego koncernu. Chodzi m.in. o to, że firmę Slovenske elektrarne czeka rozbudowa elektrowni atomowej Mochovce, bo rząd Słowacji, który jest mniejszościowym akcjonariuszem (ma 34 proc. akcji spółki), oczekuje tej inwestycji. Udział w takim projekcie, co podkreśla Cyrani, wymaga bardzo dokładnego przeanalizowania.
CEZ jest natomiast zainteresowany zakupami w Niemczech. – Szwedzki Vattenfall rozważa sprzedaż swoich elektrowni węglowych w Niemczech, a razem z nimi niektórych wodnych. Przyglądamy się temu – deklaruje Cyrani i wyjaśnia, że Niemcy oraz Polska należą do tych rynków, na których CEZ już działa i chce się dalej rozwijać. U nas jest obecny od 2006 r. Ma dwa zakłady – elektrownię w Skawinie i elektrociepłownię Elcho w Chorzowie.
Obecnie Czesi nie planują u nas żadnych zakupów. – Według naszych informacji obecnie żadna interesująca nas firma w Polsce nie jest wystawiona na sprzedaż – tłumaczy menedżer. Do struktury grupy CEZ pasowałyby bowiem głównie firmy dystrybucyjne. Ten segment, obok sprzedaży prądu i usług energetycznych oraz OZE, CEZ uważa za najbardziej perspektywiczny.
– W przyszłym roku mamy zamiar wziąć udział w pierwszej aukcji energii pochodzącej z farm wiatrowych – deklaruje Bohdana Horáčková, prezes firmy CEZ Polska. CEZ przygotowuje się obecnie w Polsce do budowy tego typu źródeł o łącznej mocy 480 MW. Dla części projektów ma już decyzje środowiskowe. – Myślę, że w pierwszej aukcji będziemy mogli wystartować, oferując moc 170 MW. W miarę postępu inwestycji będziemy się zgłaszać do kolejnych aukcji. Być może zdecydujemy się również na sprzedaż części tych projektów – mówi Horáčková.
Dwa lata temu CEZ Polska rozpoczął przygotowania do budowy bloku parowo-gazowego w Skawinie. Uzyskał już nawet pozwolenie na budowę. – Ale w momencie, gdy chcieliśmy przystąpić do realizacji projektu, ceny gazu były tak wysokie, a ceny prądu na tyle niskie, że zdecydowaliśmy o wstrzymaniu inwestycji – wyjaśnia szefowa CEZ Polska i dodaje, że teraz firma nie planuje żadnego dużego projektu tego typu.
Miesiąc temu koncern zmienił nazwę podkrakowskiej elektrowni na CEZ Skawina, drugi zakład ma się wkrótce nazywać CEZ Chorzów. – Przeprowadziliśmy dokładną analizę znajomości naszej marki i okazało się, że przedstawiciele samorządu terytorialnego, strategicznych dla nas instytucji, partnerzy biznesowi wiedzą, że zakład należy do CEZ-u, ale dla mieszkańców nie jest to już tak oczywiste – tłumaczy Horáčková. – Uznaliśmy więc, że trzeba coś z tym zrobić i lepiej komunikować się z otoczeniem – wyjaśnia decyzję.
CEZ chciałby, aby nowe bloki zaczęły funkcjonować po roku 2030