PKN Orlen, kontrolujący ok. 80–90 proc. rynku gazu w Polsce, może z funduszu rekompensującego odbiorcom wrażliwym zbyt wysokie ceny gazu otrzymać więcej pieniędzy, niż do niego wpłaci. Jednak gdy weźmie się pod uwagę zapowiedzi członków rządu, w praktyce rozliczenie może nie być dla spółki korzystne.
Zgodnie z projektem ustawy o rekompensatach cen gazu koszt zamrożenia cen tego surowca dla odbiorców wrażliwych na poziomie 200,17 zł za 1 MWh ma wynieść w 2023 r. niemal 29 mld zł. Jednocześnie nie poniesie go w całości budżet państwa – fundusz, z którego wypłacane będą rekompensaty dla sprzedawców gazu wynikające z różnicy między ceną, po jakiej dostarczany będzie gaz odbiorcom wrażliwym, a ceną maksymalną ustaloną w ustawie, zasilany będzie przez spółki, które wydobywają gaz ziemny. W ustawie zapisano, że maksymalny odpis na rzecz funduszu wynosi 538,79 zł za 1 MWh.
Główny płatnikiem na rzecz funduszu będzie PKN Orlen, który po przejęciu na początku listopada kontroli nad PGNiG stał się główną firmą gazową na polskim rynku. Jak wynika z raportu rocznego PGNiG za 2021 r., spółka wydobyła 5,4 mld m sześc. gazu, z tego 3,7 mld w Polsce, 1,4 mld zł w Norwegii oraz 0,3 mld w Pakistanie. Dodatkowo ok. 0,5 mld m sześc. gazu wydobył w zeszłym roku Lotos, który został przez Orlen przejęty latem tego roku. Łącznie na Orlen przypada ok. 80 proc. gazu wydobywanego w Polsce.
Pozostało
78%
treści
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama